Czy czeka nas brutalna walka o rynek automatów do gier?

W czwartek do pubu na wrocławskim Psim Polu weszło dwóch zbirów. Rozwalili młotkami dwa automaty do gier i uciekli. Kilka tygodni wcześniej jacyś mężczyźni zażądali od właścicieli pubu haraczu, a po paru dniach - zgody na wstawienie innych automatów. Policjanci przeczuwają wojnę o rynek ?automatów niskohazardowych?

My też mieliśmy groźby - przyznaje pracownik firmy, której automaty zniszczyli nieznani sprawcy. - Latem porozbijano nam cegłami inne automaty. Słyszeliśmy, że to gangsterzy. W listopadzie kazano nam pozabierać wszystkie nasze automaty we Wrocławiu. Grozili, że zabiją, w bagażniku wywiozą.

- Znowu zaczną się strzelać o te automaty - straszy wysoki oficer wrocławskiej policji. Dlaczego mówi "znowu"?

Pierwsza wojna gangów

Kiedy na przełomie lat 1999-2000 doszło we Wrocławiu do serii zamachów bombowych i strzelanin, mówiło się o "wojnie gangów". Policja informowała o "działaniach odwetowych wrocławskich grup przestępczych". Chodziło m.in. o kontrolę nad rynkiem automatów.

Bandyckie porachunki ostudziła akcja policji. Dzięki zeznaniom świadka koronnego rozbito wrogie gangi, a znowelizowana przez poprzedni Sejm ustawy o grach losowych, która weszła w życie w 2000 r., uczyniła rynek hazardu mniej atrakcyjnym.

We wrocławskich barach i pubach, jak w całej Polsce, automaty stoją od lat. Na każdym wywieszka, że służy wyłącznie zabawie i nie wypłaca wygranych. Zdarza się, że wypłacają je barmani. Za takie praktyki grozi kara, bo to nielegalny hazard.

Od czerwca 2003 r. obowiązuje najnowsza ustawa o hazardzie - uchwalona głównie za sprawą posłów SLD i PSL. Rynek automatów znów stał się łakomym kąskiem. Nie potrzeba już barmanów wypłacających chyłkiem wygrane. Firmy, które spełnią warunki ustawy i otrzymają zgodę izby skarbowej, mogą wstawiać do lokali "automaty o niskich wygranych". Pozwalają one wygrać najwyżej 15 euro za jedną grę.

Zarazem jednak prawo nie zakazuje automatów niewypłacających wygranych. Na takie automaty nie trzeba żadnej zgody ani spełnienia warunków, np. legalności pochodzenia kapitału firmy. Teoretycznie za wypłacanie wygranych grożą sankcje, ale właścicielom maszyn trzeba to udowodnić. W całej Polsce udało się to tylko wrocławskiemu UOP i wrocławskiej prokuraturze.

Izba Skarbowa we Wrocławiu wydała już zgody dwóm firmom. Stara się jeszcze 12. - Chłopaki od października biegają po knajpach z jakimiś umowami na wstawianie automatów - mówi informator z przestępczego półświatka. - Jak ktoś już ma automaty, to proponują, żeby je zmienił na automaty innej firmy. Jak nie chce, grożą. Mówią, że naślą kontrole fiskusa.

Według naszego rozmówcy we wrocławski rynek automatów "niewypłacających" zainwestowali bohaterowie wojny gangów sprzed czterech lat ("Mają po kilka, kilkanaście automatów"). Potwierdzają to celnicy.

Druga wojna?

- Coś się wydarzy. Na pewno będą niszczyć sobie automaty - mówi nasz informator z półświatka.

Zaczyna się walka o teren. Automaty "o niskich wygranych" i "niewypłacające" mogą stać w tych samych miejscach. Im więcej miejsc, tym większy zysk - to oczywiste. A największą część rynku można zdobyć właśnie teraz.

Pojawiły się firmy mające zezwolenie na "automaty o niskich wygranych". Liczy się to, kto szybciej dostanie zgodę wszystkich izb skarbowych i zdobędzie jak najwięcej miejsc w pubach. A niektóre są zajęte. Trzeba więc "przekonać" właściciela lokalu, żeby zmienił firmę z automatami, albo konkurenta, żeby się trochę posunął.

Niektóre firmy trzymają automaty "niewypłacające" tylko po to, by zachować miejsce i po zezwoleniu izby skarbowej zamienić je na "automaty o niskich wygranych".

Dla tych, którzy nie chcą wyjść z szarej strefy "automatów niewypłacających", to też ostatni moment, by zdobyć jak najwięcej miejsc pod swoje maszyny. Choćby po to, żeby z dużym zyskiem udostępnić te miejsca firmom mającym zezwolenia.

Posłowie SLD głosili, że ustawa legalizująca "automaty o niskich wygranych" ograniczy szarą strefę. Nawet jeśli się to uda, to wcześniej może nas czekać brutalna walka o rynek. A wygrają nie ci, którzy zaoferują najlepszy produkt, lecz tacy, którzy zdołają rozbić najwięcej automatów konkurencji.

Oby skończyło się tylko na rozbijaniu automatów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.