Były premier przyjechał w poniedziałek do Katowic rządowym bmw w asyście oficera BOR-u. Nie chciał jednak rozmawiać z dziennikarzami. - Poważnie traktuję urząd prokuratorski - stwierdził Miller i zapowiedział, że nie należy oczekiwać z jego strony jakichkolwiek "oświadczyn".
Leszek Miller jest jednym z najważniejszych świadków w śledztwie dotyczącym okoliczności zatrzymania przez UOP w 2002 r. Andrzeja Modrzejewskiego, prezesa PKN Orlen. W kwietniu Wiesław Kaczmarek, były minister skarbu w rządzie Millera ujawnił bowiem "Gazecie", że akcja służb specjalnych odbyła się za wiedzą premiera, który chciał w ten sposób zablokować podpisanie kontraktu na dostawy ropy do Polski.
Nieoficjalnie wiadomo, że prokuratorzy pytali Millera o okoliczność spotkania z Barbarą Piwnik, minister sprawiedliwości oraz Zbigniewem Siemiątkowskim, do którego doszło dzień przed zatrzymaniem Modrzejewskiego. Śledczych interesowało, czy w czasie tego spotkania premier dał służbowym specjalnym zielone światło do akcji przeciwko prezesowi Orlenu. Prokuratorzy pytali też o kulisy ustalania listy członków rady nadzorczej PKN Orlen. Niestety nie ujawnili treści zeznań byłego premiera.
Pytania Millerowi zadawał też Andrzej Modrzejewski, który w śledztwie występuje w charakterze pokrzywdzonego.- Mam nadzieję, że dzisiaj w końcu się dowiem, czy pan Miller rządził tym państwem, czy też ktoś inny robił to za niego - mówił Modrzejewski tuż przed przesłuchaniem.
W tym tygodni zeznania ponownie będą składać warszawscy prokuratorzy oraz oficerowie ABW.