Rzut Giertycha na taśmy Dochnala

- Podsłuchy rozmów asystenta Marka Dochnala obciążają premiera Belkę - twierdzi Roman Giertych. - To nieprawda - mówi szef ABW

W środę "Gazeta" i Radio Łódź ujawniły treść podsłuchów znanego lobbysty Marka Dochnala. Część z nich otrzymała już sejmowa komisja śledcza ds. Orlenu. Dowodzą, że Dochnal negocjował z ministrem skarbu Zbigniewem Kaniewskim sprzedaż rosyjskim koncernom RAO JES i Łukoil kluczowych dla polskiej energetyki zakładów. Chodziło o grupy przesyłu energii G-8 i ENEA SA (łącznie ok. 30 proc. rynku przesyłu energii), zespół elektrowni Pątnów - Adamów - Konin (PAK) oraz Rafinerię Gdańską. Dochnalowi pomagał poseł Andrzej Pęczak, wówczas szef sejmowej komisji kontroli państwowej, który zdaniem prokuratury wziął w zamian za usługi dla lobbysty luksusowego mercedesa z kierowcą.

W podsłuchanych przez AW i ABW rozmowach padają też stwierdzenia: "Leszek o wszystkim wie", "Leszek mówił", "Leszek powiedział".

Co jest na premiera?

W środę na specjalnie zwołanej konferencji prasowej wiceprzewodniczący komisji ds. Orlenu Roman Giertych (LPR) zaapelował do premiera Marka Belki o natychmiastową dymisję. Jak stwierdził, przesłane komisji materiały obciążają go i osoby z jego otoczenia.

Dotarliśmy do materiałów, które zdaniem Giertycha kompromitują premiera. To zapis rozmowy Krzysztofa Macieja Popendy, asystenta Dochnala, z posłem SLD Andrzejem Pęczakiem (jej zapis poniżej, fragment ujawnił w środę TVN).

Doszło do niej 27 marca 2004 r., gdy ważyły się losy objęcia przez Belkę urzędu premiera. Pęczaka mówił Popendzie, że Belka po wyborze miał być gwarantem pozostawienia Kaniewskiego na ministerialnym stołku. Pęczak uspokajał też Popendę, że mają poparcie "Leszka" i prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.

Jednak w rzeczywistości Marek Belka, gdy został premierem, pozbył się Kaniewskiego.

W rozmowie z "Gazetą" (czytaj na s. 4) Giertych przyznał, że stenogram z rozmowy Popenda - Pęczak to jedyny dokument, na którym opiera swoje oskarżenia. Żadnych konkretnych zarzutów wobec Belki nie ma i z jego strony to "tylko apel polityczny".

ABW: Nie ma problemu Marka Belki

O tym, że w innych nagranych rozmowach nazwisko Belki pojawia się również w takim kontekście, zapewnia szef ABW Andrzej Barcikowski. - W tych materiałach pada wiele nazwisk, ale na pewno nie kompromitują one premiera Belki - mówi "Gazecie".

Szef ABW jest zdziwiony, że stenogramy w takiej ilości trafiły do komisji i że zostały odtajnione. - Prokuratura zrobiła to na swoją odpowiedzialność - mówi.

Belka: Giertych to desperat

- To, co robi Roman Giertych, jest oznaką desperacji. Z myśliwego stał się zwierzyną łowną - skomentował atak Giertycha premier Marek Belka.

Na pytanie dziennikarzy, czy zamierza podać się do dymisji, Belka odpowiedział: - Lepszy prezent zrobiłby Polakom poseł Giertych, ustępując z komisji ds. Orlenu.

Zbigniew Kaniewski w oświadczeniu przesłanym mediom napisał, że nie prowadził z Dochnalem żadnych rozmów dotyczących sprzedaży Rafinerii Gdańskiej ani też w sprawie kontraktu dotyczącego tzw. mostu energetycznego, czyli transmisji przez Polskę energii elektrycznej z Rosji do Niemiec.

Były minister nie zaprzecza, że spotkał się z Dochnalem na prośbę Pęczaka. Biznesmen miał być przedstawiony ministrowi jako "przedsiębiorca i dobry znajomy pana posła". Do spotkania - twierdzi Kaniewski - doszło tylko raz i nie było żadnych negocjacji.

"W związku z tym, że pan Dochnal wykazywał zainteresowanie prywatyzacją polskich przedsiębiorstw, w tym także energetycznych, zwróciłem uwagę, że w Ministerstwie Skarbu obowiązują wszystkich potencjalnych inwestorów określone procedury (...)" - napisał b. minister skarbu, zapewniając, że szczegółowe wyjaśnienia w tych sprawach złożył w prokuraturze.

Kaczmarek: Transakcje realne

Wiesław Kaczmarek, b. minister skarbu, podważa oświadczenie Kaniewskiego.

- Faktycznie, nie można pominąć procedur przetargowych, ale życie pokazuje, że nawet najbardziej przejrzysty przetarg można ustawić - mówi "Gazecie" Kaczmarek.

Czy realne było więc sprzedanie Rosjanom G-8, ENEA i PAK? - W marcu 2004 r. do wyborów zostawał ponad rok. Przy odpowiedniej determinacji ministra skarbu można było to przeprowadzić - twierdzi Kaczmarek.

Jego zdaniem realna była także w tym czasie sprzedaż Rosjanom Grupy Lotos, w skład której weszła Rafineria Gdańska.

W 2002 r., gdy ministrem był Kaczmarek, prowadzono wstępne rozmowy o kupnie udziałów w Rafinerii przez konsorcjum firmy Rotch i Łukoilu. Rozmowy przerwano z przyczyn politycznych (specsłużby uznały, że transakcja może grozić interesom państwa).

Także w 2002 r. w przesłanym Kaczmarkowi raporcie Marek Karp, szef Ośrodka Studiów Wschodnich, ostrzegał przed możliwą ekspansją potężnych rosyjskich koncernów na polski rynek.

Copyright © Agora SA