Wybory na uczelniach pod znakiem listy Wildsteina

Kandydaci na rektora na UJ nie będą składać oświadczeń lustracyjnych, zdecydował wczoraj senat uczelni. Inaczej będzie na wrocławskiej Akademii Medycznej - tam oświadczenia musi podpisać każdy starający się o kierownicze stanowisko.

Na Uniwersytecie Jagiellońskim projekt składania oświadczeń lustracyjnych przez kandydatów na rektora zgłosiła uczelniana "Solidarność". Wczoraj Senat odrzucił ten pomysł, argumentując, że z lustracją na uniwersytecie trzeba poczekać do uchwalenia nowej ustawy o IPN.

- Dajemy sygnał: nie będzie dzikiej lustracji na uniwersytecie z okazji wyborów. Nikt nie może zmusić przewodniczącego komisji wyborczej do ogłaszania, kto złożył oświadczenia lustracyjne, a kto nie. Nikt nie może żądać od kandydata, by wystąpił do IPN o potwierdzenie prawdziwości oświadczenia - powiedział rektor Ziejka. - Prawnicy uważają, że uchwała zobowiązująca kandydatów do składania oświadczeń byłaby naruszeniem prawa. Senat uczelni uznał apel związkowców za "przedwczesny i niefortunny".

Inną decyzję podjął Senat wrocławskiej Akademii Medycznej. Tu każdy, kto stara się o stanowisko kierownicze na uczelni, będzie musiał oświadczyć, że nie współpracował z SB. Pracownik musi też podpisać deklarację o rezygnacji z posady, gdyby taka działalność została ujawniona.

- Apelujemy do byłych współpracowników SB, aby nie kandydowali - pisze w oficjalnym piśmie prof. Leszek Paradowski, ustępujący rektor Akademii Medycznej.

Od września zastąpi go prof. Ryszard Andrzejak (członek stowarzyszenia Ordynacka) wybrany we wtorek.

Nazwisko Andrzejaka znalazło się na liście Wildsteina. Od razu opublikował oświadczenie, że nie był współpracownikiem służb bezpieczeństwa. Na mityngu przedwyborczym ogłosił: - Prof. Leon Kieres poinformował mnie, że nie figuruję w aktach IPN w tym charakterze.

Copyright © Agora SA