Lustracja w ?Wiadomościach" TVP: Teczką w Szlajfera

Henryk Szlajfer prawdopodobnie nie będzie ambasadorem w USA - oddał się do dyspozycji ministra spraw zagranicznych, gdy IPN odmówił mu statusu pokrzywdzonego.

Wczorajsze "Wiadomości" podały, że Szlajfer mógł być "kontaktem operacyjnym" SB o pseudonimie "Albin" w latach 70. Miał donosić m.in. na Jacka Kuronia i Adama Michnika, a jego oficerem prowadzącym miał być płk Komorowski. W papierach nie było zobowiązania do współpracy.

- Kontakt operacyjny tym się różnił od agenta, że nie musiał być świadomy tego, iż rozmawia z esbekiem. Nie podpisywał też zobowiązania do współpracy - mówi prof. Andrzej Paczkowski z Kolegium IPN.

- Żadnym kontaktem nie byłem, żadnego pułkownika Komorowskiego nie znam - powiedział "Wiadomościom" Szlajfer.

Szef polskiej dyplomacji Adam Daniel Rotfeld powiedział, że decyzję co do Szlajfera podejmie w porozumieniu z prezydentem i premierem.

O tym, że Szlajfer - dyrektor departamentu Ameryki w MSZ - był agentem komunistycznych służb, napisał amerykański politolog Michael Waller i umieścił to w internecie. Jako dowód podał to, że nazwisko Szlajfera znajduje się na liście Wildsteina.

Szlajfer na posiedzeniu sejmowej komisji spraw zagranicznych zaprzeczył, że był agentem. Komisja bez oporów zaakceptowała jego kandydaturę, która była już uzgodniona z USA.

Szlajfer był skazany po marcu 1968 r. na karę więzienia za działalność opozycyjną. W śledztwie załamał się i zeznawał. Później - jeszcze w PRL - przeprosił za to kolegów z opozycji.

Copyright © Agora SA