Maciej Giertych nie ostrzegł Michnika

Maciej Giertych nie współpracował z bezpieką, ale prowadził z nią rozmowy dotyczące działań skierowanych przeciwko opozycji demokratycznej w kraju. I opozycji nie ostrzegł

Sąd lustracyjny uznał w czwartek oświadczenie Giertycha za prawdziwe, bo chociaż kandydat spotykał się z SB, to nie doszło do współpracy w rozumieniu ustawy lustracyjnej. Giertych nie podpisał zobowiązania i nie przekazywał informacji operacyjnych.

Ale zaraz po wydaniu orzeczenia sędzia Małgorzata Mojkowska wygłosiła uzasadnienie, które sprawiło, że kandydatowi LPR stężała twarz. - Spotkania z SB miały charakter świadomy. Zdawał sobie sprawę z tego, jaki funkcjonariusz do niego przyszedł i czemu służą te spotkania - mówiła.

Gdyby ostrzegł Michnika...

Powodem wydania takiego uzasadnienia były zeznania dwóch byłych pułkowników wywiadu PRL, którzy w 1977 r. brali udział w nakłanianiu Macieja Giertycha, by ułatwił im kontakt ze swoim ojcem, emigracyjnym politykiem narodowym Jędrzejem Giertychem.

SB chciała, by Giertych senior w wydawanym przez siebie piśmie "Opoka" opublikował materiały, które miały kompromitować Komitet Obrony Robotników i Adama Michnika. Te działania SB były elementem skierowanej przeciwko Adamowi Michnikowi operacji o kryptonimie "Truteń". Jej celem było skompromitowanie, a nawet zamordowanie Michnika.

Sędzia Mojkowska powiedziała, że spotkania Giertycha z esbekami miały charakter tajny, i odrzuciła jego tłumaczenia, że opowiedział o nich osobom ze swojego środowiska politycznego. - Złamanie tej tajności nastąpiłoby wtedy, gdyby Maciej Giertych zwrócił się np. do Adama Michnika i poinformował go, że SB szykuje działania przeciwko niemu i KOR. Działo się to po Czerwcu 1976 r., kiedy KOR był szczególnie aktywny. Nie można powiedzieć, że Maciej Giertych nie zdawał sobie sprawy z tego, że SB pragnie wykorzystać jego ojca przeciwko KOR, "Kulturze" paryskiej i Radiu Wolna Europa.

Sędzia Mojkowska stwierdziła, że Giertych prowadził z SB rozmowy dotyczące działań przeciwko opozycji demokratycznej w kraju.

Po wyroku Giertych pytany, dlaczego nie przyszedł do Michnika z ostrzeżeniem, stwierdził: - Adam Michnik już wtedy był moim przeciwnikiem politycznym.

"Podrzućcie to ojcu"

Pierwszym z zeznających w czwartek oficerów SB był płk Sławomir Lipowski. - W naszych rozmowach z Maciejem Giertychem wymieniany był Stefan Michnik, brat Adama, który jako sędzia stalinowski brał udział w składzie sędziowskim skazującym na śmierć w procesach politycznych w latach 50. - mówił Lipowski. Zapytany o to, jakie były założenia SB, Lipowski odparł: - Kompromitacja ruchu korowskiego i Adama Michnika z tytułu, że ma tego brata.

Lipowski powiedział, że Giertych ostatecznie nie zgodził się być pośrednikiem i poradził SB: - Jak chcecie, to podrzućcie to sami. Dostarczcie to ojcu, a on zobaczy, co z tym zrobić. Materiały (nie zachowały się w aktach) przekazano do rezydentury wywiadu PRL w Londynie, który miał dostarczyć je Giertychowi seniorowi.

Po Lipowskim zeznawał ppłk Janusz Mazurek - to on nadzorował operację "Truteń" i bezpośrednio prowadził rozmowy z Giertychem. - Członkowie KOR udzielali zagranicznym mediom wywiadów, w których negatywnie wypowiadali się o sytuacji w Polsce. Ażeby temu przeciwdziałać, powstała myśl, by przez Jędrzeja Giertycha opublikować materiały nastawiające negatywnie emigrację do ludzi typu Michnik czy Blumsztajn - tłumaczył Mazurek, który po raz pierwszy rozmawiał z Maciejem Giertychem przed jego wyjazdem za granicę. Gdy Giertych wrócił, podczas kolejnego spotkania z SB przekazał Mazurkowi, że jego ojciec sugeruje, by materiały od SB wrzucić mu do mieszkania przez otwór w drzwiach. Jędrzej Giertych zgodził się nadać pewnym sprawom rozgłos. Źródło informacji zachowa zawsze w tajemnicy" - napisał Mazurek w raporcie z tej rozmowy.

Mazurek ujawnił przy okazji, że podobne materiały kompromitujące KOR dostawali też od SB zagraniczni dziennikarze. Potem na konferencjach "zadawali niewygodne pytania".

Wzór cnót patriotycznych

Maciej Giertych słuchał tych zeznań spokojnie. - Sprawa moich rozmów z SB miała charakter incydentalny. Uznałem, że jest to propozycja polityczna ze strony środowiska władzy w kraju do narodowych środowisk na emigracji - oświadczył i dodał, że w "Opoce" ukazała się ostatecznie tylko krytyczna recenzja książki Adama Michnika "Kościół, lewica, dialog", a materiały na temat Stefana Michnika Jędrzej Giertych przedrukował po publikacji w emigracyjnym piśmie "Narodowiec".

W końcowej mowie adwokat Giertycha Piotr Rychłowski (ten sam, który bronił Lwa Rywina) oświadczył, że Maciej Giertych jest "wzorem cnót patriotycznych".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.