Afera w IPN. Co się kryje w 300 workach?

Prezes IPN Janusz Kurtyka twierdzi, że odnalezione w archiwach IPN nierozpakowane 300 worków leży tam od ponad trzech lat! Nie wyklucza, że mogą tam być informacje o nieznanych dotąd tajnych współpracownikach SB. Ale była szefowa archiwów temu zaprzecza - to tylko worki z makulaturą do zniszczenia

O sensacyjnym odkryciu w archiwach IPN pisaliśmy w czwartek. Kurtyka poinformował o tym znalezisku Kolegium IPN w raporcie o katastrofalnym stanie archiwów w centrali Instytutu w Warszawie.

Dokumenty SB czy makulatura?

Kurtyka poinformował nas wczoraj, że worki odnalazł na początku stycznia w "specjalnej strefie bezpieczeństwa w magazynach archiwum IPN", czyli tam, gdzie dostęp mają tylko nieliczni archiwiści. Kurtyka twierdzi, że te worki UOP przekazał Instytutowi bardzo dawno temu, bo między wrześniem 2001 a grudniem 2002. Teraz archiwiści je rozpakowują i klasyfikują. Kurtyka szacuje, że worki zawierają ok. 100 m dokumentów (całe archiwum Instytutu to ok. 80 km).

Co jest w 300 workach? - Szwarc, mydło i powidło - mówił wczoraj Kurtyka na konferencji prasowej w Krakowie. - Dokumenty są różnej jakości, niektóre w kiepskim stanie ze względu na długi okres przechowywania.

Jednak Kurtyka nie wyklucza, że mogą tam być nowe dokumenty identyfikujące nieodnalezionych dotąd tajnych współpracowników bezpieki. Może to oznaczać zmianę uniewinniających wyroków lustracyjnych.

Bernardetta Gronek, była szefowa archiwów za poprzedniego prezesa IPN prof. Leona Kieresa, stanowczo zaprzecza, by w archiwach pozostawiła wory nierozpakowanych dokumentów. - Informacje o sensacyjnym odkryciu to nadużycie. Naczelnicy archiwum odpowiedzialni za gromadzenie materiałów archiwalnych i ich opracowywanie na bieżąco informowali mnie o stanie rozpakowania dokumentów. Nie dostałam informacji, że zostało 300 nierozpakowanych worków - mówi "Gazecie" Gronek.

Jedyne worki, jakie Gronek sobie przypomina, to worki leżące na korytarzu z makulaturą. Były tam głównie niewypełnione druki, materiały pocięte lub porwane. Jako makulaturę dostaliśmy to z UOP. Te worki czekały na zniszczenie.

Gronek podkreśla, że "członkowie Kolegium widzieli te materiały podczas wizyt w magazynach archiwalnych".

Nie zgadza się też z zarzutami Kurtyki o ogromnym bałaganie w archiwum, np. że nie było instrukcji, jak poszukiwać materiałów dla sądu lustracyjnego. Kurtyka twierdzi, że była tylko ustna instrukcja. Gronek: - W regulaminie IPN była instrukcja, gdzie dokonywać sprawdzeń, czy ktoś współpracował z bezpieką, czy nie. Zresztą to oczywiste, gdzie szukać - we wszystkich pomocach ewidencyjnych.

Zaprzecza też, by jakieś teczki zostały zagubione lub stały nie na swoim miejscu. - Nikt mi nigdy nie meldował, że coś zaginęło - mówi.

Kurtyka twierdzi, że już trwają prace porządkowe w archiwum.

Co teraz z lustracją?

Bałagan w archiwum, zagadkowe worki z dokumentami, czy to może oznaczać, że nie da się przeprowadzić lustracji wedle projektu PiS? Przewiduje on bowiem zlustrowanie ok. 100 tys. osób pełniących funkcje publiczne i udostępnienie ludziom ich teczek. Na dodatek PiS chce zlikwidować dwie lustrujące dziś instytucje - Rzecznika Interesu Publicznego oraz sąd lustracyjny - i cały ciężar lustracji przerzucić na archiwistów IPN.

Czy podołają? W raporcie dla Kolegium Kurtyka napisał: "W obecnej sytuacji archiwum nie jest w stanie pracować w sposób efektywny i sprawny". Wczoraj IPN wydał komunikat, który łagodzi to stanowisko: "Nieuzasadniona jest opinia, iż stan archiwów IPN uniemożliwia przeprowadzanie kwerend związanych z zadaniami, które mogą zostać nałożone ustawowo na IPN".

Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, autor PiS-owskiego projektu nowej ustawy lustracyjnej, jest zaskoczony informacjami o stanie IPN-owskich archiwów. - Nie miałem takich informacji wcześniej - zapewnia "Gazetę". - Przeciwnie, miałem zapewnienia, że nasz pomysł jest do zrealizowania. Sądzę, że odnalezione worki z dokumentami tego nie utrudnią.

Przemysław Gosiewski, szef klubu PiS, bagatelizuje problem: - Uważam, że jest to sytuacja incydentalna. Ta liczba worków na tle tysięcy kilometrów akt nie świadczy o całym pionie archiwalnym, ale pokazuje, jak wiele trzeba jeszcze zrobić w IPN.

Gosiewski twierdzi, że lustracji według PiS nic nie zagraża, bo IPN dostanie czas na przygotowanie się - półroczne vacatio legis nowej ustawy.

Zaniepokojony sytuacją jest premier Kazimierz Marcinkiewicz. Wczoraj rano porozumiał się z Kurtyką i zapowiedział kolejne rozmowy. - Bardzo możliwe, że to, iż przez ostatnie kilka lat, zwłaszcza przez ostatnie cztery lata, budżet IPN był zawsze obcinany w sposób dramatyczny, mogło wpłynąć na to, że powstał taki bałagan - powiedział. Zapowiada wyciągniecie konsekwencji.

Sprawa ''300 worków'' została nagłośniona z przyczyn politycznych
Copyright © Agora SA