"Wprost" atakuje sędziego Puszkarskiego

Chodzi o sprawę prowadzoną przez obecnego przewodniczącego sadu lustracyjnego 20 lat temu

Sędzia Zbigniew Puszkarski, który w czwartek zdecydował, że nie rozpocznie lustracji Gilowskiej, bo jako osoba zdymisjonowana nie podlega ona lustracji z urzędu. Decyzję Puszkarskiego skrytykowali politycy PiS.

W ostatnim "Wprost" czytamy, że sędzia Puszkarski ma "białą plamę w życiorysie" i "wydał wyrok w procesie zmanipulowanym przez MSW". Artykuł dotyczy sprawy z 1986 r., w której skazał milicjanta za przyjęcie od tajnego informatora kradzionych przedmiotów. Kierownictwu MSW zależało, by podczas rozprawy nie wyszły na jaw metody pracy milicji. "Wprost" sugeruje, że Puszkarski został wybrany jako zaufany sędzia resortu.

Sędzia Puszkarski rozesłał wczoraj oświadczenie, w którym pisze m.in.: "w artykule postawiono tezę, iż proces był manipulowany przez organa ówczesnego MSW, zaś ja w tej manipulacji brałem udział lub przynajmniej się na nią godziłem. Zakwestionowano w ten sposób moją uczciwość jako człowieka i sędziego". Zwraca uwagę, że Jarosław Jakimczyk, dziennikarz "Wprost", rozmawiał z nim o sprawie rok temu. "Wtedy uznał, że nie ma powodów, by o sprawie pisać. Obecnie publikację uważam za nieprzypadkową. Chodzi o to, by uderzyć w sędziego, którego decyzje i wypowiedzi komuś się nie spodobały. Zdanie zmienię, o ile redakcja "Wprost" i autor przekonująco wytłumaczą, dlaczego nie podjęli tematu już rok temu" - pisze sędzia (tekst oświadczenia na www.gazeta.pl, wpisz do wyszukiwarki puszkarski-oświadczenie).

- Upływ roku niczego nie zmienia w ocenie procesu z 1986. Tak samo jak rok temu, tak i dzisiaj można stawiać te same pytania i zastanawiać się, czy była to rzeczywiście sędziowska pomyłka, której zresztą w rozmowie ze mną nie wykluczał sam sędzia Puszkarski - mówi Jakimczyk. Pytany, dlaczego akurat teraz zdecydował się na publikację, Jakimczyk stwierdza: - Termin publikacji jest suwerenną decyzją redakcji.

Copyright © Agora SA