Będzie proces lustracyjny Zyty Gilowskiej

Sąd lustracyjny uznał wczoraj, że sprawa b. wicepremier jest ?szczególnym przypadkiem?, i zgodził się na proces Jarosław Kaczyński: - Czeka na nią miejsce w rządzie

Kiedy sąd to ogłosił, główni bohaterowie tej historii nie kryli ulgi. Adwokat Gilowskiej Piotr Kruszyński i zastępca rzecznika interesu publicznego Jerzy Rodzik wymienili uśmiechy. Uśmiechała się również Gilowska, która wcześniej słuchała wystąpień adwokata i rzecznika z kamienną twarzą.

Trzy tygodnie temu sędzia Rodzik złożył w sądzie wniosek kwestionujący oświadczenie lustracyjne Gilowskiej. Z zebranych przez niego materiałów po b. SB wynikało, że wicepremier i minister finansów była zarejestrowana jako tajny współpracownik bezpieki.

Zaraz po złożeniu wniosku premier zdymisjonował Gilowską. Wicepremier zaprzeczała oskarżeniom, a dokumenty b. SB nazwała "fałszywkami".

Sąd lustracyjny uznał, że po dymisji Gilowska jako osobą prywatną, więc lustracji nie podlega, i odmówił wszczęcia postępowania. Politycy PiS, premier i sama Gilowska byli oburzeni. Podkreślali, że sąd powinien był potraktować sprawę jako szczególny przypadek. Wczoraj sąd lustracyjny II instancji rozpatrywał zażalenie Gilowskiej na tę decyzję. I uznał, że jej przypadek jest szczególny.

Za oknem gwizdy i wycie syren

Była wicepremier przyszła do sądu w towarzystwie dwóch oficerów BOR, którzy stali przy niej podczas rozprawy. - Bardzo proszę o wszczęcie postępowania lustracyjnego w mojej sprawie - oświadczyła krótko.

O możliwości potraktowania przypadku Gilowskiej jako szczególnego mówił też sędzia Rodzik: - Podtrzymuję stanowisko, że zachodzą tu szczególne okoliczności pozwalające na wszczęcie procesu - oświadczył. Bronił swojego urzędu: - Rzecznik interesu publicznego, kierując do sądu wniosek, nie oskarża. Stwierdza tylko, że ma wątpliwości co do prawdziwości oświadczenia lustracyjnego.

Te wystąpienia zakłócała przechodząca ulicą demonstracja policjantów. Gwizdy i wycia syren były tak głośne, że nie pomagało nawet zamknięcie okien.

Gilowska: będę za jawnością

Sąd naradzał się 1,5 godziny. W orzeczeniu podkreślono, że decyzja poprzedniej instancji była słuszna, a dodatkowo utrudniała ją nieobecność lustrowanej, która nie powiedziała, czy chce lustracji. Teraz obecność Gilowskiej i jej deklaracja sprawiły, że zdecydowano o wszczęciu procesu.

Pierwsza rozprawa odbędzie się już na przełomie lipca i sierpnia. Gilowska po wyjściu z sali mówiła: - Mam nadzieję, że cała ta plątanina kłamstw się jakoś rozwikła.

Zapytana, czy jest zadowolona z decyzji, bo "spełniło się jej marzenie", wybuchnęła: - Czy państwo uważacie, że to są moje marzenia? Nie potrzebuję oczyszczenia, bo nie jestem brudna. Oczyścić się powinni ci, którzy chcieli mnie ubrudzić.

Dziennikarze pytali, czy b. wicepremier będzie chciała jawnego procesu: - Będę za jawnością. nie chcę zostać sam na sam z sądem, zastępcą rzecznika i tymi fałszywkami - stwierdziła.

Po rozprawie Gilowska pojechała na spotklanie z premierem Jarosławem Kaczyński. Zapewnił ją, że po oczyszczeniu przez sąd może wracać do rządu.

Sędzia Rodzik: opinia publiczna pozna prawdę

Rozmowa z Jerzym Rodzikiem, zastępcą RIP, autorem wniosku w sprawie Gilowskiej

Wczorajsza "Rzeczpospolita", powołując się na tajne materiały ze sprawy lustracyjnej Zyty Gilowskiej, napisała, że w 2004 r. b. oficer SB Witold Wieczorek zaprzeczył podczas przesłuchania przed rzecznikiem interesu publicznego, by Gilowska była jego agentką. "Rz" napisała, że mimo to teraz zeznania Wieczorka stały się podstawą do podważenia przez RIP oświadczenia lustracyjnego, co spowodowało dymisję Gilowskiej.

Wojciech Czuchnowski: Czy zeznania Wieczorka były podstawą Pana wniosku?

Sędzia Jerzy Rodzik, zastępca RIP, autor wniosku w sprawie Gilowskiej: Nie mogę szczegółowo odpowiedzieć na to pytanie, bo jestem związany tajemnicą postępowania. Mogę krótko oświadczyć, że zeznania, o które pan pyta, nie są decydującym elementem w tej sprawie. Mogę też powiedzieć, że niepokoi mnie fakt pojawiania się w mediach ewidentnych dezinformacji prezentowanych jako rzekomy materiał zebrany przeze mnie w trakcie postępowania.

Czy Wieczorek zaprzecza, by Gilowska była tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Beata"?

- Bez komentarza.

Czy o złożeniu przez Pana wniosku zadecydowały zeznania innych funkcjonariuszy SB, w tym przełożonych Wieczorka, którzy pod koniec lat 80. kontrolowali jego prace z agenturą?

- Nie mogę potwierdzić ani zaprzeczyć.

Nie uważa Pan, że w sytuacji gdy ujawnianych jest coraz więcej materiałów z tej sprawy i pojawiają się oskarżenia pod Pana adresem, powinien Pan publicznie zaprezentować fakty, które zdecydowały o złożeniu wniosku?

- Materiały, o które pan pyta, będzie można ujawnić w sądzie. Bardzo się cieszę, że dojdzie do procesu. Opinia publiczna będzie mogła bez atmosfery presji i dezinformacji poznać prawdę.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.