Nowa lustracja nadchodzi

"Będziemy wreszcie wiedzieć, kto był uczciwym człowiekiem, a kto kapusiem". "Boję się, że w wyniku tej ustawy poza podejrzeniem pozostaną tylko ci, którzy się w PRL do niczego nie mieszali, nic nie ryzykowali" - tak posłowie dyskutowali wczoraj nad gotową już nową lustracją

- Ta ustawa kończy lustrację. My nie uchwalamy nowych zasad lustracji. My uchwalamy ujawnienie wszystkich materiałów. Chcemy wreszcie zakończyć grę teczkami. Każda osoba publiczna będzie musiała ujawnić swoją teczkę - mówił w imieniu PiS Zbigniew Giżyński. - Być może sprawi, że z nieco mniejszym sentymentem będziemy patrzyli na historię ruchu "Solidarności". Bo poza tym dziedzictwem, z którego się cieszymy, wyjdą na jaw także i rzeczy przykre. Ale sprawiedliwość dziejowa, poczucie odpowiedzialności wobec historii i przyszłych pokoleń nakazuje nam, aby z tą przeszłością się rozliczyć.

Giżyński dziękował klubom PO, Samoobrony i LPR za współpracę. - Dobrze się stało, że pracowali nad nią młodzi ludzie, którzy nie będą podlegali tej ustawie, bo urodzili się przed sierpniem 1972 r. Ja się do nich zaliczam.

Poparł go poseł PO Sebastian Karpiniuk, wiceprzewodniczący komisji pracującej nad ustawą (rocznik 1972). - Polacy mają prawo w końcu poznać zarówno katów, jak i oprawców. Kto i jakimi metodami został zmuszony do współpracy - mówił w imieniu PO. - Obecny stan prawny jest nie do obrony. Tylko pełna jawność archiwów IPN może sprawić, że żadna osoba pełniąca funkcję publiczną nie będzie szantażowana tzw. hakami z teczek. Platforma postawiła warunki, na których powinno się odbywać to ujawnianie: pełna jawność, równość i możliwość sądowej obrony dobrego imienia. Chcieliśmy też dostępu do akt dla dziennikarzy. Wszystkie te warunki zostały spełnione.

- Boję się, że w wyniku tej ustawy poza podejrzeniem pozostaną tylko ci, którzy się w PRL do niczego nie mieszali, nic nie ryzykowali - oponował, we własnym imieniu inny poseł PO, wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski.

Cieszył się Mateusz Piskorski (Samoobrona): - Ta ustawa może osuszyć bulgocące od kilkunastu lat lustracyjne bagno. Podkreślał wprowadzenie nowego rodzaju zbrodni komunistycznej - pomawiania narodu polskiego o zbrodnię: - Może ten, kto zechce wydać kolejną książkę Jana Tomasza Grossa jeszcze się nad tym zastanowi.

Ryszard Kalisz (SLD) przypomniał rezolucję Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w sprawie zasad rozliczania okresu komunizmu: - Celem lustracji ma być obrona demokracji, a nie niszczenie ludzi! Tam się mówi o poszanowaniu praw człowieka i zasad demokratycznego państwa prawa, a tu co mamy?! Domniemanie winy! To na pomówionym spoczywa ciężar, żeby udowodnić, że nie jest wielbłądem. Z jednej strony mamy pojedynczego człowieka, a z drugiej potężny urząd, agendę państwa. Jak on ma się bronić?! W dodatku nie ma żadnych zasad, w jakiej kolejności IPN ma wydawać zaświadczenia. Tzn. że urzędnicy IPN, czyli PiS, będą decydować o tej kolejności! Z tego nie wyniknie wcale prawda arystotelesowska, tylko prawda ubeckich teczek - przemawiał Kalisz podniesionym głosem.

Ustawę skrytykował jeszcze tylko PSL.

Joanna Senyszyn (SLD) pytała, dlaczego nową lustracją nie objęto księży. - To było przedmiotem dyskusji. Ostatecznie uznaliśmy, ze księża powinni być potraktowani tak jak każdy obywatel - odpowiedział Arkadiusz Mularczyk (PiS).

Do projektu zgłoszono poprawki, m.in. PiS chce, by treść zaświadczenia z IPN mogła być podstawą postępowania dyscyplinarnego, zwolnienia z pracy lub z funkcji.

Ustawa z poprawkami wróciła do komisji, która zajęła się nią natychmiast. Będzie przyjęta jeszcze na tym posiedzeniu Sejmu. Głosowanie może się odbyć nawet dziś.

Co jest w projekcie:

Likwiduje się urząd Rzecznika Interesu Publicznego, deklaracje lustracyjne i sąd lustracyjny.

Każdy podlegający lustracji, w tym kandydat na stanowisko podlegające lustracji, musi przedstawić zaświadczenie z IPN, w jakim charakterze występuje w jego archiwach.

Lustracja obejmie m.in. kierownicze stanowiska w administracji publicznej i agendach państwowych, radnych, przedstawicieli w spółkach skarbu państwa, dyrektorów szkół, nauczycieli akademickich, dziennikarzy, redaktorów naczelnych i wydawców. Ustawa nie obejmuje urodzonych po 1 sierpnia 1972 r.

Zaświadczenia IPN będą publikowane.

(Teczki osób podlegających ustawie będą jawne.

Dziennikarze i naukowcy będą mieli dostęp do wszelkich archiwów IPN. Dziennikarze - za zgodą prezesa IPN.

Jawne będą teczki funkcjonariuszy i etatowych pracowników bezpieki PRL.

Każdy, kto kwestionuje treść zaświadczenia IPN, może wystąpić z powództwem o ustalenie prawdy do sądu cywilnego. W tym celu powstaną specjalne wydziały przy sądach pracy.

Copyright © Agora SA