Ks. Zaleski krytykuje kardynała Dziwisza

Krakowska kuria usiłuje storpedować moją pracę - uważa ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Kardynałowi Dziwiszowi zarzuca nielojalność i manipulację korespondencją z duchownym podejrzewanym o współpracę z SB.

Chodzi o listy o. Niwarda Karszni, którego - jak ustalił ks. Zaleski - SB zarejestrowała jako tajnego współpracownika. Poproszony o wyjaśnienia ojciec Karsznia napisał list do ks. Isakowicza-Zaleskiego. Drugi list - z szczegółowym opisem swoich kontaktów z ubekiem Stanisławem Piskoszem - wysłał do kard. Dziwisza.

Ojciec Karsznia zaprzecza, aby świadomie donosił SB. Wspomniany funkcjonariusz - zdaniem o. Karszni - nie interesował się ani duszpasterstwem hutników, ani miejscową "Solidarnością", którą wspierał zakonnik. "Jedynie penetrował sprawy budowlane i żył nadzieją, że wpadnę, jeśli coś na budowę kupię na fuchę" - napisał kapłan.

Obydwa listy kuria przekazała mediom bez zgody ks. Zaleskiego, który od początku tego roku bada akta w IPN dotyczące współpracy krakowskich duchownych z bezpieką. Na jesień zapowiada książkę o inwigilacji duchowieństwa w latach 80. Opis zawartości esbeckich teczek chce zderzyć z pisemnymi wyjaśnieniami duchownych.

- To rozgrywka personalna, do której wykorzystano mojego przyjaciela. Zanim ukazała się książka, próbuje się już podważyć jej wiarygodność - uważa ks. Zaleski. - Obawiam się, że listy o. Karszni staną się wzorem dla innych księży, których poprosiłem o wyjaśnienie kontaktów z SB.

Przed wydaniem książki nie chce komentować tego, co napisał zakonnik. Obaj przyjaźnią się od czasów "Solidarności". Tym większe było zaskoczenie ks. Zaleskiego, kiedy w archiwach IPN odnalazł dwie teczki dotyczące o. Karszni. - Materiały są mocne. Chcę wierzyć, że ojciec Niward dostarczał nieświadomie informacji SB - dodaje ks. Zaleski.

Marek Lasota, historyk krakowskiego IPN (autor książki "Donos na Wojtyłę. Karol Wojtyła w teczkach bezpieki"): - W latach 80. SB często rejestrowała duchownych jako tajnych współpracowników, mimo że nie podpisali formalnie zobowiązania do współpracy. O tym, czy rzeczywiście ktoś dał się zwerbować, świadczy zawartość teczki pracy agenta. Gdyby zachowały się podpisane przez niego notatki, raporty czy pokwitowania odbioru pieniędzy, to raczej nie byłoby wątpliwości, jaką pełnił rolę.

Krakowska kuria zaprzecza, aby chciała storpedować pracę ks. Zaleskiego. - Publikacja tych listów może być formą reklamy książki. Kardynał zdecydował, że każdy sam powinien wyrobić sobie opinię na temat przeszłości podejrzewanych duchownych - zapewnia rzecznik kurii ks. Rober Nęcek. - Chciał też uwrażliwić opinię publiczną na możliwość pomówienia.

Sam kardynał nie odniósł się bezpośrednio do zarzutów duchownego, ale na spotkaniu z pielgrzymami w Pilicy powiedział: - Proszę pomodlić się, aby sprawa lustracji znalazła swoje słuszne drogi rozwiązania. By nikogo przy tym nie zniszczono, a ci, którzy czują się winni, szukali dróg nawrócenia. Naszym słowem jest słowo przebaczenia.

Co na to ks. Zaleski? - Jeśli kuria chce, aby ludzie sami wyrobili sobie zdanie, to powinna także przedstawić to, co znajduje się w esbeckich aktach w IPN. Jestem codziennie w archiwum, ale jak dotąd nie zauważyłem tam żadnego historyka z kurialnej komisji Pamięć i Troska.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.