Przewodniczący Episkopatu Polski o lustracji w Kościele

Bogumił Łoziński i Marcin Przeciszewski, KAI: Jaka jest opinia Księdza Arcybiskupa na temat lustracji osób duchownych?

Arcybiskup Józef Michalik, przewodniczący Episkopatu Polski: W kwestii lustracji wobec ludzi Kościoła nie można stosować szczególnych kryteriów.

Jednak wierni oczekują od duchownych najwyższych standardów moralnych. Jeśli mówimy o lustracji jako o procesie oczyszczania moralnego, to czy Kościół nie powinien dać przykładu?

- Nie jest zadaniem hierarchii robienie sensacji z tego, że wykryje parafianina X, który donosił na księdza, albo wykryje donosiciela księdza Y. Kościół w sprawie lustracji musi wypełnić swoje zadania duszpasterskie, niezależnie, czy lustrowany jest świecki, czy duchowny. Pierwszą lustracją, którą realizuje, jest spowiedź. Natomiast Kościół nie ma sankcji prawnych, aby przeprowadzać lustrację w sensie prawa świeckiego. (...)

Gdybyśmy nawet powołali specjalne komisje do lustracji ludzi szkodzących Kościołowi w okresie PRL, to przecież nie mamy możliwości wyciągania wobec nich konsekwencji. Do tego dochodzi sprawa zasobów IPN. Kto zagwarantuje, że po ich zbadaniu nagle gdzieś nie pojawią się nowe materiały? Co do ujawniania księży-tajnych współpracowników, to zło nie leży w tym, że dojdzie z tego powodu do jakiegoś skandalu, lecz w tym, że zło zostało popełnione i nie jest naprawione. Ochrona Kościoła przed ewentualnymi atakami poprzez autolustrację jest pozorna.

Nie uważa Ksiądz Arcybiskup, że biskup diecezjalny jest w sposób szczególny odpowiedzialny za swoich duchownych wobec wiernych?

- Nie uważam, żeby na mnie jako biskupie diecezjalnym spoczywał szczególny obowiązek zlustrowania moich księży. Moim zadaniem jest zaufać księżom, pomagać im zbawić siebie i ludzi. Zwracać uwagę, nawet wyciągać konsekwencje w wypadku koniecznym, ale nie mogę mieć większego zaufania do urzędów państwowych niż do księży.

A jeśli jakiś kapłan był tajnym współpracownikiem SB i szkodził Kościołowi, to czy może obecnie pełnić jakąś funkcję, np. kanclerza kurii czy formatora przyszłych księży?

- Nie. Natomiast Kościół nie może posługiwać się komisją śledczą, aby weryfikować swoich członków. Jeśli przewinienie jakiegoś księdza zostanie upublicznione, to niech biskup czy przełożony zakonny podejmą odpowiednie, publiczne kroki. (...) Gdybym zaczął lustrować swoich księży, spowodowałbym podkopanie zaufania. Każdy byłby podejrzany.

Niektóre diecezje zapowiedziały powołanie specjalnych komisji do zbadania zasobów IPN na ich temat.

- Niech badają. Widać, że biskupi różnią się w tej kwestii między sobą. Ja będę zajmował stanowisko, jeśli zaistnieje potrzeba, jakaś sprawa stanie się publiczna. Jeśli ktoś się skompromitował, to samo ujawnienie będzie dla niego uzdrowieńcze, niech poniesie konsekwencje prawne, jeśli nadużycia dadzą ku temu podstawę.

Kościół nie boi się dzikiej lustracji i związanych z nią ewentualnych skandali?

- Nie, nie boimy się prawdy. Dzikich lustracji nie zdołamy powstrzymać, zwłaszcza że nie są ani amatorskie, ani przypadkowe. Nie uważam jednak, aby była potrzeba angażowania Kościoła w procedury lustracyjne. Nie mamy do tego odpowiednich środków i możliwości. Ewentualne upokorzenia będą oczyszczające dla Kościoła i potwierdzą zasady, które głosimy.

Copyright © Agora SA