Radykalna mowa Giertycha do Młodzieży Wszechpolskiej

Musimy iść do przodu i ciąć. Niech każdy dzień będzie dla naszych przeciwników coraz gorszy i niech każdego dnia chcą, żeby było wczoraj - mówił w sobotę Roman Giertych na zjeździe Młodzieży Wszechpolskiej

Na 15-lecie reaktywacji MW do Warszawy zjechało kilkuset delegatów z całej Polski i wierchuszka LPR. Był honorowy prezes i założyciel dzisiejszej MW Roman Giertych (krótko, bo komisja śledcza), Janusz Dobrosz, kilku innych parlamentarzystów i eurodeputowanych.

Bojowo nastawiony Giertych mówił do kilkuset Wszechpolaków z całej Polski - Biada leniwym. Ci, którzy myślą, że te miejsca LPR i MW w samorządzie, Sejmie, Parlamencie Europejskim nam wystarczą, niech odejdą. My musimy spalić za sobą mosty i iść do przodu. Żadnych okopów, żadnych synekur. Musimy iść do przodu i ciąć, to walka na noże. Inaczej przegramy. Jeśli się zatrzymamy, to oni nam wszystko odbiorą.

Z dumą wspominał historię MW. - Za nami jest tradycja naszej przelanej krwi. To coś innego niż tradycja styropianu, tych, którzy rzekomo walczyli z komunizmem, tych z KOR-u i innych trockistów - mówił, a sala nagrodziła go brawami, które uciszył machnięciem ręki. I przeszedł do pogróżek pod adresem "niepewnych" we własnych szeregach.

- Jeśli mamy być jedną siłą, jedną pięścią, to organizacja musi być sprawna. A będzie sprawna, tylko jeśli każdy będzie wykonywał polecenia. Jak ktoś tego nie rozumie, niech odejdzie. Nie chcemy żadnych czarnych owiec, ogniem i mieczem wypalimy to, co niepewne. Strzeżcie się pychy. Kim będziecie, jak przyjdzie dekret sądu koleżeńskiego o wykluczeniu? Bez organizacji będziecie niczym - groził Giertych. Dostał owację na stojąco i wybiegł z sali - spieszył się na przesłuchanie Leszka Millera przed komisją.

- Wśród wielu skarbów wszechpolaków wymienię cztery: szkolenia, cotygodniowe spotkania, hierarchię i dyscyplinę oraz mobilność, dzięki której możemy organizować akcje w całym kraju. Jak wtedy, gdy obroniliśmy Polskę przed zboczeńcami i mordercami z holenderskiego statku - mówił prezes MW Radosław Parda.

Mógł jeszcze dodać inne akcje: udział w starciach z demonstracjami lewicowymi i anarchistycznymi (najczęściej z okazji 1 Maja), akcję przeciwko wstępowaniu Polski do UE, protest przeciw filmowi "Złe wychowanie" Almodóvara, atak na majowy marsz równości w Krakowie, protesty przeciwko podobnym marszom w Warszawie i Poznaniu... I najbardziej spektakularną - sprzeciw wobec pochówku Czesława Miłosza na Skałce, gdyż "był poetą antypolskim".

MW odgrywa coraz większą rolę w LPR, stając się politycznym zapleczem Giertycha. Jest najprężniejszą organizacją młodzieżową w Polsce (kilka tysięcy członków). Jej byli lub obecni działacze zasiadają we władzach samorządowych, Sejmie i Parlamencie Europejskim.

W sobotę wszechpolacy nawoływał do jedności i karności. - Będziemy kroczyć w jednym szeregu i budować wielką katolicką Polskę - mówił ich prezes. Delegaci byli karni. Rzadko który wychodził z sali, mało było kuluarowych dyskusji. Panowała cisza i skupienie. Przeważały garnitury (panowie) i kostiumy (panie) i niewielu "łysych".

Jakiej Polski chce MW? - Polska ma bogatą tradycję tolerancji religijnej i gościnności dla innych narodów, ale trzeba zachować umiar, by ta tolerancja nie stała się sprzeczna z narodowymi interesami. Nie chcemy w administracyjny sposób ograniczać pluralizmu. Nasza działalność sprowadza się do takiego wychowania młodzieży, żeby nie wybierano lewicowców i liberałów - mówi "Gazecie" Krzysztof Bosak, sekretarz MW.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.