Ambasada Izraela bojkotuje Romana Giertycha

Ambasador Izraela w Warszawie bojkotuje ministra edukacji narodowej Romana Giertycha - doniosły agencje. - Ja lubię naród żydowski i nie widzę powodu, by pan ambasador nie lubił mnie - odparł Giertych

Wczoraj największe agencje prasowe doniosły "Izrael bojkotuje polskiego ministra za domniemany antysemityzm", "Nowa polska koalicja zagraża współpracy z Izraelem w sprawie edukacji o Holokauście".

Francuska AFP zacytowała rzeczniczkę izraelskiego MSZ: - Nie będziemy utrzymywać kontaktów z polskim ministrem edukacji, szefem partii, której program zawiera antysemickie akcenty.

Skąd ta afera? Tłumaczy Michał Sobelman, rzecznik izraelskiej ambasady w Polsce: - Wyolbrzymione zostało marginalne w sumie zdarzenie. W piątek ambasador David Peleg wziął udział w festiwalu kultury żydowskiej na krakowskim Kazimierzu. Chwalił znakomite stosunki polsko-izraelskie. Ktoś zadał pytanie o Giertycha, a ambasador przypomniał to, co mówił już wcześniej - że Giertycha unika. Izraelski dziennikarz wysłał wiadomość o bojkocie i się zaczęło.

Izraelska niechęć do Giertycha i LPR to nic nowego. Izrael - przypomnijmy - zareagował alergicznie, gdy w maju LPR weszła do rządu, a jej szef dostał resort edukacji. To w MEN jest komórka zajmująca się organizacją przyjazdów izraelskiej młodzieży do Polski, w tym Marszem Żywych.

Sobelman: - Izraelscy historycy, a również i rząd, doszli do wniosku, że nie ma miejsca na kontakty bezpośrednie w kwestii wychowywania młodzieży z ministerstwem, na którego czele stoi człowiek reprezentujący partię - nie chcę powiedzieć antysemicką - ale jest to partia nacjonalistyczna, która ma w swojej historii i ideologii podłoże, powiedzmy, głęboko antysemickie, związane ze słynnymi książkami Jędrzeja Giertycha i nie tylko o to. Chodzi nam o ostatnie wypowiedzi pana wiceministra edukacji Orzechowskiego, pana Wierzejskiego, słynne cytaty o getcie ławkowym pana Macieja Giertycha czy sprawę pana wiceprezesa TVP Piotra Farfała.

- Do pana Giertycha, który jest człowiekiem młodym, nie mamy żadnych pretensji, ale nacjonalistyczna LPR jest kontynuatorką przedwojennej ideologii antysemickiej - mówi rzecznik Sobelman. Stąd sugestia, żeby organizację kontaktów polsko-izraelskich powierzyć np. Ministerstwu Kultury bądź kancelarii premiera.

- Nie wprowadzamy formalnego bojkotu Romana Giertycha; będziemy jednak unikać jakichkolwiek z nim kontaktów - powiedział wczoraj agencji AP Tali Samesh z izraelskiego MSZ.

W maju ambasador Peleg rozmawiał z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Wówczas - z polskiej strony - pojawił się pomysł, by patronat nad wymianą młodzieży objął prezydent. Jak dotąd ta luźna sugestia nie zmieniła się w konkret.

Prezydencki minister Maciej Łopiński: - Lech Kaczyński wielokrotnie wykazywał daleko idącą dobrą wolę, jeśli chodzi o dobre stosunki Polski z Izraelem. Ta wola wykraczała nawet poza normalną praktykę w stosunkach międzypaństwowych. Przyjął pana Pelega w obecności minister Fotygi. Natomiast przedmiot tego apelu nie leży w sferze decyzji prezydenta, tylko rządu.

- Poprosimy ambasadora Izraela o szczegółowe wyjaśnienia, potem zajmiemy oficjalne stanowisko - powiedział dziennikarzom rzecznik rządu Konrad Ciesiołkiewicz.

Polscy dyplomaci są zakłopotani. Są jednak gotowi "zastanowić się, która komórka administracji" powinna zajmować się wymianą młodzieży. Jeszcze dziś będą o tym rozmawiać z Pelegiem.

- To nie jest dobra praktyka, aby ambasador sugerował, jaki powinien być zakres obowiązków poszczególnych ministerstw - skomentował dla PAP min. Roman Giertych. I dodał: - Jestem zdziwiony. Ja lubię naród żydowski i nie widzę powodu, by pan ambasador nie lubił mnie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.