Agitacja LPR w miejscu gwałtu

Politycy LPR szukają w całej Polsce przestępstw pedofilskich. Na miejscu tragedii zbierają podpisy poparcia pod wnioskiem o referendum w sprawie przywrócenia kary śmierci

Pomorska LPR zorganizowała w gminie Kępice pod Słupskiem wiec nawołujący do poparcia kary śmierci. 19 lipca para zwyrodnialców zaczepiła tam jadącą na rowerze dziewięcioletnią dziewczynkę. Kiedy mężczyzna gwałcił dziecko, kobieta robiła im zdjęcia telefonem komórkowym. Dziewczynka przeżyła, jest pod opieką psychologa. Policja ma portrety pamięciowe podejrzanych i szuka ich w całym kraju.

Kilkanaście dni po tragedii do Kępic przyjechał poseł LPR Robert Strąk. Zwołał konferencję prasową. Przekonywał do referendum w sprawie przywrócenia kary śmierci dla przestępców seksualnych. Po krótkim wiecu działacze LPR ruszyli na plażę po podpisy pod wnioskiem o referendum (aby się odbyło, trzeba ich 500 tys.).

- Miejsce akcji nie było przypadkowe - przyznaje Strąk. - To nie jedyny gwałt w tej okolicy. Podobny wydarzył się osiem lat temu. Mieszkańcy mają prawo głosu w dyskusji o wprowadzeniu kary śmierci za zabójstwo na tle pedofilskim. Pod petycją podpisało się 136 osób.

Dzień po wizycie Strąka w Kępicach sąd rejonowy w Bełchatowie (Łódzkie) rozpatrywał wniosek o areszt dla 41-letniego pedofila, który gwałcił syna swojej konkubiny i nagrywał to kamerą. Przed budynkiem sądu zjawiło się kilkanaście osób z LPR. Zbierali podpisy.

- Takich akcji będzie w całej Polsce dużo więcej - mówi anonimowo inny poseł LPR. - Projekt przywrócenia kary śmierci ma nas odróżnić od PiS-u, który wyraźnie spuścił z tonu. To nasza recepta na sukces w wyborach samorządowych. Działacze z regionów prześcigają się w liczbie zbieranych podpisów. Jest nieformalny przykaz z Warszawy: jedźcie na miejsce każdego przestępstwa pedofilskiego i tam stawiajcie stoliki z listami. Ludzie z pewnością je podpiszą.

- Liczba zebranych podpisów będzie ważna przy ustalaniu kolejności na listach samorządowych - mówi nam inny działacz.

Akcją LPR zbulwersowana jest Elżbieta Radziszewska, posłanka PO. - To żerowanie na ludzkich emocjach.

Tadeusz Cymański z PiS: - Nie widzę w tym nic złego - broni Ligi.

Psycholog społeczny Janusz Czapiński ocenia: - Gdziekolwiek LPR zbierałaby podpisy w tej sprawie, miałaby 90-procentowe poparcie. Bulwersuje mnie nie tyle wybór miejsc, co cała ta akcja. Liga próbuje zakwestionować podstawową zasadę Unii Europejskiej, czyli wykluczenie kary śmierci.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.