Jak LPR wojuje z konstytucją unijną

Rząd federalny przyszłej Unii Europejskiej zdominują Niemcy, którzy z Brukseli będą nadzorować regionalne rządy Katalonii, Normandii czy Śląska. Dzisiejsze państwa znikną - taką wizję rysują autorzy broszury wydanej przez LPR za pieniądze Unii

Liga Polskich Rodzin to nie tylko lustracja, komisje śledcze i walka z liberalizacją ustawy antyaborcyjnej, ale też walka z Unią Europejską. Liga zajęła się właśnie konstytucją UE, która ma być przyjęta w Polsce w powszechnym referendum. Zwalcza tę konstytucję za pomocą niebieskiej książeczki pt. "Odrzućmy unijną konstytucję!". Napisali ją młodzi politycy LPR.

- Zeszyt niniejszy to wynik moich analiz i przemyśleń (...) oraz efekt pracy zespołu złożonego głównie z prawników, który od kilku miesięcy pracuje nad projektem traktatu - napisał we wstępie eurodeputowany LPR Wojciech Wierzejski. - Uznaliśmy, że tylko dokładne, solidne i całościowe przestudiowanie tekstu konstytucji pozwoli na sformułowanie wobec niej zastrzeżeń, które są nie do podważenia i które pozwolą nam świadomie odrzucić traktat w referendum.

Jaki jest efekt tego mozołu?

Broszurę Ligi przeczytał prof. Jan Barcz, specjalista od prawa wspólnotowego: - To tekst pełen błędów, niedopowiedzeń, uproszczeń i nieścisłości - mówi. - Serdecznie radzę autorom, żeby przestudiowali podręczniki prawa międzynarodowego i prawa wspólnotowego, czego najwyraźniej nie zrobili, bo piszą bzdury.

Przykład pierwszy. Wierzejski tak interpretuje Kartę Praw Podstawowych, która m.in. zakazuje dyskryminacji: "kandydat do seminarium, jawny i aktywny homoseksualista, prowokator ruchu gejowskiego, musiałby być przyjęty na kleryka, inaczej biskup z miejsca trafi jako oskarżony o "dyskryminację" pod sąd strasburski!".

W tym zdaniu są dwa grube błędy: 1. W Strasburgu rezyduje Europejski Trybunał Praw Człowieka, który nie jest organem Unii Europejskiej. Organem Unii jest Europejski Trybunał Sprawiedliwości z siedzibą w Luksemburgu. 2. Żaden z tych sądów nie zająłby się biskupem, bo traktat mogą naruszać państwa bądź instytucje unijne, a nie seminarium duchowne.

Przykład drugi. Paweł Sulowski, prawnik, członek Zarządu Głównego LPR, pisze, że prawo do wystąpienia z Unii jest "pozorne". - Procedura jest niemal niemożliwa do realizacji, jeżeli inne państwa członkowskie wystąpieniu się sprzeciwią - dowodzi.

Sulowski nie dodaje jednak, że nawet w razie sprzeciwu decyzja państwa, które chce wystąpić z Unii, nabiera mocy po dwóch latach i niczyja zgoda nie jest już potrzebna.

Przez niebieską książeczkę przewija się myśl, że gdy Unia przyjmie traktat konstytucyjny, to stanie się superpaństwem. Przykładowe argumenty LPR na poparcie tej tezy: Unia będzie miała flagę, ministra spraw zagranicznych, osobowość prawną.

Tymczasem flaga to nic nowego, poza tym flagę ma też ONZ i nikt jej za państwo nie poczytuje. Minister spraw zagranicznych - owszem, tyle że nie będzie mógł zrobić nic wbrew woli któregoś z państw. Osobowość prawna - ma ją wiele organizacji międzynarodowych (miała ją też Europejska Wspólnota Gospodarcza, poprzedniczka UE).

Znawcy prawa europejskiego podkreślają, że traktat konstytucyjny to żaden odpowiednik konstytucji narodowych, lecz po prostu umowa międzynarodowa, w której państwa ustaliły reguły działania w ramach organizacji.

Politycy LPR są jednak do swojej teorii przywiązani. "Kolejnym z elementów programu budowania superpaństwa europejskiego jest redukowanie kompetencji państw narodowych (...). Bruksela nie chce mieć kłopotów ze zbyt dużymi jednostkami administracyjnymi, takimi jak Francja, Wielka Brytania czy Polska. Przypomina się o odrębności Flandrii, Katalonii, Normandii, Karyntii, Śląska itd. Jest to początek programu redukowania kompetencji państw członkowskich. Po jakimś czasie ma powstać rząd federalny w Brukseli (zapewne zdominowany przez Niemców) i rządy regionalne do załatwiania spraw lokalnych" - pisze Bartosz Rzeźniczak, członek Rady Politycznej LPR.

Naprawdę jednak Unii nic do tego, jak zorganizowane są państwa członkowskie. Należą do niej scentralizowana Francja i Polska, a także Hiszpania z terytoriami autonomicznymi, są państwa federalne, jak Niemcy czy Austria.

Pieniądze na broszurę dała Unia Europejska.

Wojciecha Wierzejskiego - członka Komisji Konstytucyjnej Parlamentu Europejskiego z ramienia LPR - chciałem zapytać, dlaczego wydał książeczkę z taką liczbą przeinaczeń i kłamstw. Nie zgodził się jednak rozmawiać z "Gazetą".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.