Platforma w opozycji broni demokracji

Jesteśmy zaporą przeciwko monopolizacji państwa przez wąską grupę, do której chce dołączyć Lepper - twierdził Donald Tusk podczas wczorajszego posiedzenia Rady Krajowej PO.

- Efektem ostatnich wydarzeń będzie utrata zaufania do demokracji parlamentarnej - mówił Tusk. Jakie wydarzenia miał na myśli? Głównie środowo-czwartkowy kryzys parlamentarny, jego zdaniem celowo wywołany przez lidera PiS. Ale też zachowanie marszałka Sejmu Marka Jurka i prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którzy stojąc na czele najważniejszych instytucji w państwie, zachowali się "w myśl interesów PiS" - marszałek parlamentarny kryzys podsycał, prezydent był bierny. Dlaczego tak się zachowali? - Każdy, kto ma zapędy do monopolu władzy, obiecuje ludziom porządek - wyjaśniał Tusk. I dodał: - A skutkiem jest chaos.

Zapowiedział: "Platforma będzie wobec takiej polityki w kategorycznej i skutecznej opozycji". - Wydaje się, że stan niepewności, czy jesteśmy w opozycji, mija. Czwartkowe wydarzenia zamykają nasze wahania - dopowiedział wiceprzewodniczący PO Jan Rokita.

- Jesteśmy ostatnią gwarancją, że demokracja nie pójdzie w odstawkę - mobilizował działaczy Tusk.

Rokita ogłosił gabinet cieni. Tusk nazwał go "amunicją PO". Zwlekali z ujawnieniem jego składu, chcieli mieć pewność, że koalicja PO-PiS nie powstanie. Do gabinetu weszli posłowie, niekoniecznie przyszli ministrowie. Zdecydowały względy praktyczne - parlamentarzyści mają najlepszy dostęp do informacji i są pod ręką. - Będziemy szybko przedstawiali alternatywny wobec rządowego pogląd - mówił Rokita-"premier".

Tusk wezwał Platformę do jedności: - W waszych rękach jest przyszłość Polski. Potrzebni jesteście wszyscy.

Lider PO apelował też do wyborców PiS, by "ukrócili grę Jarosława Kaczyńskiego, która ma doprowadzić do władzy Leppera, a z nim ludzi nieprzyzwoitych". Oskarżał Kaczyńskiego o pozorowanie rozmów z PO, by uzyskać lepsze warunki koalicji z Samoobroną. - Podczas niedawnego spotkania z Tuskiem premier Marcinkiewicz zaproponował nawet wstępny podział ministerstw między PiS i PO. Od nas miało zależeć, czy Zyta Gilowska będzie w puli PO, czy PiS. Byliśmy pewni, że koalicja będzie. Ale okazało się, że PiS rozmawia też z Lepperem - powiedział nam członek ścisłych władz partii. - Zaraz po wyborach trzy czwarte Polaków chciało naszej koalicji z PiS. Oto główny powód medialnego sporu, kto kogo wystawił do wiatru - usłyszeliśmy w kuluarach wczorajszej Rady PO.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.