Platforma Obywatelska: Obnażymy słabość rządu

Lepiej, kiedy większość parlamentarna jest, niż jej nie ma - skomentował wczoraj pakt stabilizacyjny wiceprzewodniczący PO Jan Rokita. I było to wszystko, co miał o pakcie dobrego do powiedzenia.

Na konferencji prasowej Rokita wieszczył mu rychły koniec. - Jeśli ktoś myśli, że da się cokolwiek ustabilizować razem z Andrzejem Lepperem i Romanem Giertychem, to życzę mu powodzenia. To są polityczni rozrabiacze - mówił. A wcześniej w Radiu ZET: - Myślę, że to będzie stabilizacja na bardzo krótki czas. Na długo nie pozwolą upokorzenia, które liderzy LPR i Samoobrony zaznali od PiS. Jarosław Kaczyński nie zrezygnuje z tego, by Lepper i Giertych podporządkowali mu się w stu procentach. Oni zaś złapią każdą okazję, by zrobić partii Kaczyńskiego szkodę.

Gdy w jednej sejmowej sali PiS, Samoobrona i LPR dopinały parlamentarne porozumienie, w innej Rokita z "gabinetem cieni" Platformy ćwiczył się w twardej opozycji. Kpił z niekompetencji rządu w sprawach europejskich. Jako przykład podał spór o VAT wywołany przez nieznających dobrze unijnego prawa polskich urzędników. Skonstruowaną przez PiS Krajową Radą Radiofonii i Telewizji Rokita nazwał "zbieraniną partyjnych funkcjonariuszy, przybocznych Roberta Kwiatkowskiego i zaufanych Jarosława Kaczyńskiego".

PiS przygotowuje medialne obchody 100 dni rządu Kazimierza Marcinkiewicza. PO zapowiada, że zedrze z rządu PR-owską politurę i obnaży jego słabość. W przyszłym tygodniu ma się tym zająć "gabinet cieni".

Głosy Samoobrony, ludzie Platformy

Tymczasem PiS szuka w Samoobronie i LPR parlamentarnych głosów, a ludzi do rządu i administracji państwowej w okolicach Platformy. Dwie najcenniejsze zdobycze to oczywiście minister zdrowia Zbigniew Religa oraz wicepremier Zyta Gilowska. Ofertę kierowania MSZ otrzymał niedawno europarlamentarzysta PO Jacek Saryusz-Wolski. A politycy PiS chętnie informowali o kilkunastu posłach Platformy gotowych zmienić klubowe barwy.

Na razie zmieniło kilku, Saryusz Wolski odmówił, exodusu nie ma. - Łowy PiS tylko nas konsolidują - zapewniają liderzy PO. A szczeciński poseł Krzysztof Zaremba zarzuca Kaczyńskiemu "korupcję polityczną". I ostrzega, że jeśli próby kupowania platformersów za stanowiska publiczne będą się powtarzać, to jego partia złoży na PiS doniesienie do prokuratury.

Trzeba jednak przyznać, że PiS-owscy "head hunterzy" wybrali się na łowy w dobrym czasie. Gdy liderzy PO recenzują rząd Marcinkiewicza, ich partia żyje już zaplanowaną na maj krajową konwencją i trwającymi cały czas konwencjami regionalnymi. Towarzyszą im wybory władz. Są więc wygrani i przegrani, czyli rozczarowani. Tych drugich łatwiej skusić.

Tusk silny, ale słabszy

Co się zdarzy w maju? Donald Tusk jest niemal pewnym kandydatem na przewodniczącego. - Jan Rokita nie wystartuje, także ze względu na rozgrywkę z PiS. Rokita nie chce, by powstało wrażenie, że w PO jest spór, podział, co szeptaną propagandą podsuwają mediom PiS-owcy - mówi polityk Platformy. Ale w sejmowych kuluarach słychać też, że kandydowania na przewodniczącego nie wyklucza Bronisław Komorowski. Co na to on sam? - Dziś nie mam takich planów - odpowiada "Gazecie". - Jarosław Kaczyński odgraża się wyborami, musimy zewrzeć szeregi.

O tym, że w PO odbywa się jakaś próba sił, ma świadczyć pewne głosowanie na ostatniej Radzie Krajowej. - Chodziło o liczbę delegatów. Donald Tusk proponował, by jeden delegat przypadał na pięćdziesięciu działaczy. Jan Artymowski, szef naszej młodzieżówki, by proporcje były jeden do trzydziestu - wyjaśnia nasz rozmówca z Platformy. "Gazeta": Jakie to ma znaczenie? - Im mniej delegatów, tym większy procent stanowią parlamentarzyści, w zdecydowanej większości wierni Tuskowi. Im więcej delegatów, tym większa siła dużych regionów, takich jak Mazowsze, Małopolska czy Dolny Śląsk mogących płatać przewodniczącemu różne figle.

Wśród polityków zyskujących na wariancie "1 na 30" nasz informator wymienił Pawła Piskorskiego, który stracił funkcję szefa PO na Mazowszu, ale zachował tu wpływy. Dowodem niedawna konwencja warszawskiej Platformy i zwycięstwo popieranej przez Piskorskiego posłanki Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Faworytka Tuska Hanna Gronkiewicz-Waltz nie startowała, bo nie miała szans.

Na Radzie wariant Tuska wygrał, ale tylko 80 do 48. - Piskorski był świetnym sekretarzem generalnym - dobrym organizatorem, dla każdego miał czas i życzliwość. Jego legendę umacnia obecny sekretarz Grzegorz Schetyna - arogancki, więc niepopularny.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.