PiS i PO: ostry konflikt w stolicy

Czy Kaczyński umie rządzić? Nie w Warszawie - odpowiadali w poniedziałek zgodnie stołeczni radni PO, LPR i SLD

Podczas debaty nad absolutorium budżetowym dla prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego (i kandydata PiS na prezydenta RP) każdy, kto mógł, łajał jego ekipę. Po raz pierwszy wystąpiły przeciw niej wszystkie liczące się kluby. Po raz pierwszy cztery godziny krytyki radnych na żywo transmitowała TVN 24.

W przeddzień sesji Hanna Gronkiewicz-Waltz, komisaryczny szef warszawskiej PO, rozesłała po redakcjach list z krytyką ekipy Kaczyńskiego i zawiadomieniem, że PO będzie głosować przeciw.

- Najbardziej istotnym zaniedbaniem jest niewykonywanie zaplanowanych w budżecie miasta inwestycji - napisała. Wczoraj treść listu powtórzyła Joanna Fabisiak, szefowa koła PO. Przesłanie było proste: przez opieszałość prezydenta Kaczyńskiego Warszawa traci szanse, jakie daje jej wzrost gospodarczy i członkostwo w UE.

- Co wynika dla mieszkańca z 6,3 mld zł wydanych w zeszłym roku przez władze Warszawy? Nie ma żadnej nowej inwestycji komercyjnej. Nie przybył ani jeden autobus czy tramwaj - wtórował Wojciech Szymborski (SLD).

Do ataku dołączyła LPR, która obwieściła, że zrywa koalicję z PiS w Warszawie. Oficjalnie: bo Kaczyński fatalnie rządzi Warszawą i torpeduje pomysły Ligi. Nieoficjalnie w kuluarach radni LPR mówili: - Dostaliśmy takie polecenie od Romana Giertycha.

Kaczyńskiego nie było na sesji. Jego radni bronili się, mówiąc, że nigdy dotąd w Warszawie nie było tak dobrze. - Mamy perfekcyjne wykonanie budżetu, zrealizowaliśmy dochody na poziomie 99 proc. - mówili.

Sesję przerwano: głosowanie zaplanowano na czwartek.

- To bezczelna i cyniczna gra odbywająca się na polecenie krajowych liderów, którzy pozazdrościli nam dobrych sondaży - mówi o zachowaniu PO i LPR Mariusz Kamiński, szef warszawskiego PiS. - Tracimy do siebie zaufanie, tak ważne w polityce - podkreśla.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.