PiS łowi posłów z Platformy

Trwają rozmowy o przejściu do klubu Prawa i Sprawiedliwości kilkunastu osób. Myślę, że w niedługim czasie będziemy mogli te sprawy finalizować - ujawnił wczoraj w Sejmie szef klubu PiS Przemysław Gosiewski.

Już w czwartek Gosiewski ogłosił, że klub PiS wzmocniło trzech posłów, którzy do Sejmu weszli z list PO. Podczas konferencji prasowej w Sejmie przedstawił Andrzeja Sośnierza, Krzysztofa Szygę i Piotra Cybulskiego. Sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna przypomina: - Sośnierz już kilka tygodni temu został wyrzucony z partii. Szyga nigdy nie był członkiem naszego klubu, bo miał kłopoty z prawem. A Cybulskiego upominaliśmy za sprzyjające PiS, krytyczne wypowiedzi wobec własnej partii.

Przypomnijmy:

Andrzej Sośnierz z Katowic, b. dyrektor Śląskiej Kasy Chorych, został usunięty z PO, gdy udzielił "Dziennikowi Zachodniemu" wywiadu, w którym stwierdził, że niezawarcie koalicji z PiS było błędem. Sośnierz mówił, że nie ma zamiaru zapisywać się do PiS, ale zmienił zdanie po tym, jak klub PO zawiesił go w prawach członka. - Przystępuję do paktu stabilizacyjnego Jarosława Kaczyńskiego. Trzeba uspokoić sytuację w państwie i w ten niewielki sposób mogę się do tego przyczynić - mówi teraz Sośnierz. Od jakiegoś czasu mówi się, że Sośnierz obejmie fotel prezesa NFZ. W PO słychać głosy, że właśnie dlatego przeszedł do PiS. Sośnierz zaprzecza, choć przyznaje, że toczy nieoficjalne rozmowy w sprawie stanowiska szefa NFZ.

Krzysztof Szyga, też z Katowic, lider Związku Górnośląskiego, jednej z największych organizacji społecznych w regionie, wyleciał z PO na trzy dni przed wyborami. Było już za późno na usunięcie go z listy wyborczej, więc Tomasz Tomczykiewicz, szef Platformy na Śląsku, apelował do wyborców, by nie głosowali na Szygę. Wszystko dlatego, że ten zataił przed Platformą, że ma wyrok za zniesławienie. Sąd ukarał go za teksty w lokalnym tygodniku. Pisał m.in. o władzach Siemianowic, że "stołki przyrosły kilku osobom do wiadomej części ciała (...) aby być bliżej kasy". Sąd uznał, że Szyga przekroczył granice dopuszczalnej krytyki i kazał mu zapłacić 2 tys. zł grzywny. Gdy śląska PO zabroniła Szydze prowadzenia kampanii z funduszu wyborczego PO, nie posłuchał. Wtedy usunięto go z partii, a PO zgłosiła sprawę do prokuratury.

Przed sfinalizowaniem transferu śląscy politycy PiS nie wierzyli w przyjęcie Szygi przez władze partii: - Strzelilibyśmy sobie gola do własnej bramki. Trudno by nam było udowodnić, że stoimy na straży wysokich standardów moralnych - komentował pogłoski o przejściu Szygi jeden z posłów PiS. A Jerzy Polaczek, szef śląskiego PiS i minister transportu i budownictwa, określił informację o przyjęciu Szygi do PiS jako "jakiś humbug". Lokalny działacz PiS (anonimowo) mówi nam teraz: - Niedobrze, że Szyga trafił do nas. Ale Gosiewskiemu chodzi o kupowanie szabel. Będzie w naszym klubie, zagłosuje, jak będziemy chcieli. Ale nie ma mowy o przyjmowaniu go do partii i umieszczeniu na liście wyborczej.

Trzeci uchodźca z PO to Piotr Cybulski z Legnicy, jeden z inicjatorów tworzącej się w Głogowie na Dolnym Śląsku lokalnej koalicji PO-PiS przed wyborami samorządowymi (obie partie chcą wspólnego kandydata na prezydenta miasta).

Tak tłumaczy swoją decyzję: - Skoro moja partia nie chce wejść w koalicję, sam to zrobiłem. Gdy startowałem do Sejmu, obowiązywała niepisana umowa liderów obu partii, że po wygranych wyborach PO i PiS wejdą w koalicję. Polacy tego chcieli i dlatego PO i PiS dostały tak dużo głosów. A ja chcę być uczciwy wobec wyborców.

Schetyna jest optymistą: - Myślę, że nie będzie kolejnych wyjść posłów z PO. To, co się dzieje, to efekt usilnej pracy PiS, żeby zmniejszyć rolę naszej partii. Gosiewski uważa, że w ten sposób przyciągnie do PiS kolejnych posłów Platformy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.