Odwołani prezesi uzdrowisk idą do sądu

Minister partii, które ma w nazwie prawo i sprawiedliwość, prawo złamał. Będziemy dochodzić swoich racji w sądzie - zapowiadają odwołani faksami prezesi dziewięciu polskich uzdrowisk

We wtorkowej "Gazecie" napisaliśmy, że minister skarbu Wojciech Jasiński (PiS) kolejno zwalnia prezesów uzdrowisk. Funkcje tracą osoby, które powygrywały konkursy i mają kilkunastoletnie doświadczenie. Kierowały kurortami niezależnie od tego, czy rządziła prawica, czy lewica. Uzdrowiska były do tej pory poza polityczną karuzelą stanowisk. Jako ostatnia faks z odwołaniem otrzymała prezes jednego z prężniej działających uzdrowisk - nadmorskiego Świnoujścia Krystyna Filińska. Szefowała osiem lat. W jej obronie stanęła lokalna społeczność, proboszcz, zakładowa "Solidarność", a także poseł SLD Jacek Piechota.

- Odwołał mnie minister, a zgodnie z prawem powinna rada nadzorcza, która notabene niedawno udzieliła mi absolutorium - mówi Filińska.

Prezesi zamierzają wystąpić do sądu o stwierdzenia nieważności ministerialnej decyzji. Powołują się na ustawę o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw i jej punkt 19a, który mówi jasno, że w spółkach, w których skarb państwa ma więcej niż 50 proc. akcji czy udziałów, prezesa i członków zarządu powołuje i odwołuje rada nadzorcza. Ten zapis został wprowadzony cztery lata temu, by posady prezesów nie stawały się politycznym łupem. Skarb państwa opiera się natomiast na kodeksie spółek handlowych i statucie uzdrowisk, który prawo odwoływania szefów państwowych spółek daje ministrowi.

Gotowy pozew i prawników ma już Jerzy Więcek, odwołany szef uzdrowiska Szczawno-Jedlina. Ośrodkiem kierował 16 lat: - Oczywiście właściciel ma pełne prawo do tego, by decydować, kto będzie zarządzał jego spółką, ale niech szefów wymienia zgodnie z prawem. Skoro rządzi Prawo i Sprawiedliwość, to chyba mamy prawo domagać się prawa i sprawiedliwości. Za ubiegły rok moje uzdrowisko miało prawie 1 mln zł zysku, to dużo jak na ośrodek, który świadczy usługi lecznicze i ma pieniądze z NFZ, ale widać, że dla polityków IV RP to się nie liczy.

Edward Sak, odwołany prezes uzdrowiska w Połczynie, też 16 lat zarządzał uzdrowiskiem: - Ucierpiało nasze dobre imię. Dlatego zamierzam iść do sądu.

Dla Gazety

Doktor prawa Waldemar Gontarski z Wyższej Szkoły Zarządzania i Prawa w Warszawie

Byli prezesi uzdrowisk mają rację, bo ustawa o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw jest ważniejsza niż kodeks spółek handlowych, na podstawie którego decyzję wydał minister. Jest ważniejsza, bo dotyczy określonej grupy spółek, a kodeks handlowy wszystkich spółek. Wielokrotnie zwracałem na to uwagę w ministerstwie. Minister, który w ten sposób odwołuje, łamie artykuł 231 kodeksu karnego - nadużywa władzy, można mu przedstawić zarzut przekroczenia obowiązków ustawowych. Dziwię się, że prokuratura nie reaguje.

kov

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.