- Takie procesy są możliwe. To musiałoby długo potrwać, ale na dłuższą metę nie wykluczyłbym tego - tak o tworzeniu jednej partii z Ligą i Samoobroną mówił ostatnio Jarosław Kaczyński. I podkreśla: - Proszę zauważyć bardzo szybką racjonalizację postaw naszych partnerów. Wystarczy spojrzeć, jak Roman Giertych weryfikuje słowem i czynem tradycję narodowo-demokratyczną, z której się wywodzi.
Politolog Marek Migalski: - Myślę, że LPR ma małe szanse na przetrwanie. Raczej wchłonie ją PiS. Czesi już to przerabiali - wielka partia ODS zjadła - poprzez umowę zjednoczeniową - mniejszą KDS. Niewykluczone, że tak będzie i u nas. Forsowana przez PiS zmiana ordynacji wyborczej do samorządu umożliwiająca tzw. blokowanie list kilku partii może być pierwszym krokiem w tym kierunku.
Przypomnijmy - blokowanie list umożliwia każdej partii startowanie pod własnym szyldem, ale po wyborach sumują one swoje wyniki i taki blok dostaje znacznie większą pulę mandatów. W wyborach samorządowych blok PiS, LPR i Samoobrona mógłby opanować większość rad i sejmików.
A Liga idzie dalej - chce wprowadzić tę samą zasadę w wyborach parlamentarnych. Złożyła już w Sejmie stosowny projekt zmiany ordynacji.
- Chcemy być blisko, ale oddzielnie. Jest mi bardzo trudno wyobrazić sobie zjednoczenie LPR z PiS. Są znaczne różnice programowe, PiS musiałby w wielu miejscach ustąpić - mówi "Gazecie" Giertych. I zamiast zjednoczenia proponuje ścisły sojusz trzech partii rządzących - stąd pomysł zmian w ordynacjach samorządowej i parlamentarnej.
Komenda "Sztandar wyprowadzić" jeszcze nie padła, ale o przyszłości - bądź końcu - LPR za parę miesięcy zdecydują wybory samorządowe. Dobry wynik jest Giertychowi niezbędny jako szansa na ocalenie partii albo karta przetargowa w ewentualnych negocjacjach zjednoczeniowych z PiS.
W ostatnim sondażu PBS dla "Gazety" LPR ma 4 proc., w badaniu GfK Polonia dla "Rzeczpospolitej" - 2 proc. Politycy Ligi twierdzą, że te notowania są nieprawdziwe, a PBS i GfK Polonia to ich przeciwnicy polityczni. Warto jednak przypomnieć, że obie pracownie przewidziały z dokładnością 1 pkt proc. wynik LPR w zeszłorocznych wyborach parlamentarnych.
A nadchodząca kampania będzie dla Ligi trudniejsza niż poprzednie, bo konkuruje przede wszystkim z PiS. Jak wybrnąć z paradoksu rywalizacji z sojusznikiem?
- To będzie równanie w górę, żadnych ataków. PiS ma dobre pomysły, my mamy lepsze - mówi rzecznik LPR Piotr Ślusarczyk.
A wiceprezes Ligi Wojciech Wierzejski dopowiada: - PiS to nasi przyjaciele, ale chytrusy. Podkradają nam pomysły, dlatego nie będziemy ich z nimi uzgadniać. Pod koniec sierpnia przedstawimy kilka projektów, np. w sprawie polityki prorodzinnej.
Liga będzie akcentować różnice między sobą a PiS. Dlatego zaczęła walczyć o karę śmierci dla pedofilów-morderców, której wprowadzenie według PiS jest nierealne.
Kolejny pomysł LPR to zwrot ku centrum. Stąd liczne - i krytykowane nieraz przez dotychczasowych sympatyków - gesty Giertycha: odcięcie się od przedwojennego antysemityzmu w ruchu narodowym, wizyta w Jedwabnem, krytyka części spuścizny Romana Dmowskiego w wywiadzie dla "Gazety".
Czy ta strategia uratuje LPR?
Politolog Migalski: - Od paru miesięcy dwaj politycy chcą zaistnieć w centrum. Andrzejowi Lepperowi to się udaje, Romanowi Giertychowi nie. A to dlatego, że Lepper jest dalej od PiS, gra rolę centrolewicy. Giertych ma trudniej, bo elektorat Ligi jest bliski PiS i wyborca, mając dwie stosunkowo bliskie sobie partie, wybiera silniejszą. Co więcej, Giertych robi błąd, cywilizując LPR, bo cywilizowana Liga już istnieje - to właśnie PiS. Jedyną szansą LPR jest radykalizm. W Polsce lepiej ma się populizm o zabarwieniu lewicowym - jak Samoobrona - ale gdy staniemy się krajem z większą liczbą imigrantów, to zrobi się pogoda dla populizmu prawicowego, jak teraz na Zachodzie. Pytanie, kiedy to się stanie i czy Liga przetrwa do tego momentu.
Polityk Ligi pytany o wywiad Giertycha o Dmowskim: - Dmowski nauczył nas dwóch rzeczy - Realpolitik i ochrony interesu narodowego. Jeśli interes narodu tego wymaga, to można poświęcić wszystko. Nawet własne ugrupowanie.
Goszczący w sobotę w podtoruńskim Turznie Andrzej Lepper pochwalił pomysł Ligi.
- Taka ordynacja była już w Polsce w 1991 r. i wtedy małe partie, np. Partia X, miały po kilku przedstawicieli w Sejmie - stwierdził wicepremier. - Dlaczego komitety lokalne, które się połączą i podpiszą umowę powyborczą, nie mają mieć swoich przedstawicieli w parlamencie? To jest wyjście im naprzeciw. Ale również to zobowiązuje. Nie tak jak w wyborach w 2005 r., gdzie szły dwie główne partie i ludzie byli przekonani, że stworzą koalicję po wyborach, a nic ich nie wiązało. Jeśli będzie porozumienie, to ono zobowiązuje później do wspólnego rządzenia krajem.