PiS: teraz bojkot

Jacek Kurski był w ?Teraz My?obrażany i poniżany - mówi PiS o programie Andrzeja Morozowskiego i Tomasza Sekielskiego z TVN

- To było przesłuchanie, nie wywiad. Zostały złamane podstawowe zasady dziennikarskie - mówiła wczoraj posłanka PiS Małgorzata Sadurska - Nie pozwolimy, aby nasz kolega był tak traktowany. Oczekujemy przeprosin. Jeśli ich nie będzie, posłowie PiS nie będą przyjmować zaproszeń do "Teraz My"- oświadczyła w imieniu rządzącej partii Sadurska.

Przepraszamy, ale tylko widzów

Ale Morozowski i Sekielski przepraszają tylko swoich widzów"zniesmaczonych" formą programu. Kurskiego - nie. I podkreślają, że politycy PiS są u nich mile widziani. - Wolny fotel będzie na nich czekał - mówi Morozowski.

O co chodzi PiS-owi? We wtorkowym "Teraz My" Kurski zaatakował Morozowskiego i Sekielskiego za pokazanie w poprzednim programie nagranych ukrytą kamerą negocjacji, jakie posłanka Samoobrony Renata Beger prowadziła z dwoma PiS-owskimi ministrami: Adamem Lipińskim i Wojciechem Mojzesowiczem.

Kurski był napastliwy, a dziennikarzom puściły nerwy. Kurski oskarżał: - TVN dał się wmanewrować w ohydną prowokację przeciwko PiS służącą obaleniu rządu. Za tą prowokacją stał sekretarz programowy TVN Milan Subotić, nawet jeśli nie był agentem, to jest to osoba całkowicie skompromitowana, bo kiedy gąsienice czołgów rozjeżdżały ludzi, on przyszedł do państwowej telewizji. Macie trupa w szafie!

Dziennikarze krzyczeli na Kurskiego, próbując mu przerwać i sprostować fakty, które podał. Kurski przerwać sobie nie dawał. Morozowski krzyknął do posła: "Śmieszny pan jest!". Sekielski go uspokajał: "Andrzej przestań, nie warto". Kurski wyszedł ze studia, mówiąc: "Takiego chamstwa w telewizji nie spotkałem".

Wszyscy mówią: ujawnić raport Macierewicza!

Kurski, oskarżając Suboticia, nawiązywał do publikacji "Gazety Polskiej", która w środę napisała, że Subotić był agentem peerelowskiego wywiadu, a potem WSI. I że miał wpływ na powstanie programu, w którym wyemitowano "taśmy Beger". PiS chce, by w tej sprawie zwołano komisję śledczą, a "GP" twierdzi, że informacje o przeszłości Suboticia pochodzą z komisji likwidującej WSI. Nie potwierdza tego likwidator WSI Antoni Macierewicz. TVN podał tygodnik do sądu i zażądał ujawnienia dowodów. Subotić poprosił szefostwo TVN o zawieszenie w obowiązkach.

Za koniecznością ujawnienia całego raportu o likwidacji WSI opowiedział się wczoraj prezydent Lech Kaczyński: - Zdaję sobie sprawę, że musimy podjąć bardzo odważne kroki, nie tylko w stosunku do WSI, kroki może niebanalne, żeby pokazać, jak wygląda nasza choroba, bo tylko wtedy, kiedy się wie, jak ta choroba wygląda, da się ją uleczyć - mówił prezydent na otwarciu roku szkolnego warszawskiej Akademii Medycznej.

Jego rzecznik Maciej Łopiński precyzował, że prezydentowi nie chodzi o ujawnienie "aktywów polskiego wywiadu", czyli jego współpracowników, ale "przypadku patologicznego wpływu na politykę wewnętrzną państwa, na gospodarkę i media".

W tym samym tonie wypowiadał się w Polskim Radiu koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann. -Trzeba te dokumenty ujawnić, chociaż jest ogromne ryzyko, że to będzie miało znaczenie dla sposobu funkcjonowania służb - mówił Wassermann, który nie wyklucza, że odtajnione zostaną też nazwiska części agentury. Ma to dotyczyć przede wszystkim dziennikarzy, którzy współpracowali z tajnymi służbami. Rzecznik Wassermanna Krzysztof Łapiński zapewnia, że jeśli zostaną ujawnione nazwiska agentów w mediach, to dotyczyć to będzie tylko tych, "którzy brali udział w działaniach bezprawnych albo zostali zwerbowani niezgodnie z prawem".- Chcemy to zrobić tak, aby istniejące nadal osobowe źródła informacji służb nie poczuły się zagrożone - zapewnia Łapiński.

Dziennikarze przeciwko "egzekucji bez procesu"

12 dziennikarzy, byłych i obecnych współpracowników Milana Suboticia, wystosowało w czwartek list otwarty, w którym protestują przeciwko jego "egzekucji bez procesu" . "Pracowaliśmy z Milanem Suboticiem po 1990 r., zarówno w TVP, jak i w TVN. W różnych, często bardzo burzliwych okresach. Kłóciliśmy się i spieraliśmy niezwykle ostro. Milan jest człowiekiem bezkompromisowym, uczciwym i rzetelnym, nieulegającym naciskom. Nikt poza Milanem nie wie, jaka jest prawda o jego życiu. Chcąc nie chcąc, wszyscy musimy ją poznać. Do czasu ujawnienia całej prawdy nie możemy się jednak godzić na deptanie godności człowieka i egzekucję bez procesu" - napisali dziennikarze.

Pod listem podpisali się: Piotr Radziszewski, Tomasz Lis, Katarzyna Kolenda-Zaleska, Grzegorz Kajdanowicz, Grzegorz Miecugow, Jarosław Gugała, Grażyna Bukowska, Iwona Radziszewska, Ewa Jarosławska, Iwona Maruszak, Renata Łęska, Grzegorz Jędrzejowski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.