PiS nie pozwala na prywatyzację PAP

Rząd chce nadal dotować PAP, a to oznacza, że na razie nie ma mowy o prywatyzacji Agencji

Za rządów SLD - dziewięć lat temu - Polska Agencja Prasowa została przekształcona w jednoosobową spółkę skarbu państwa. Dotacje z budżetu miały ją szybko postawić na nogi przed planowaną prywatyzacją. Jednak do prywatyzacji nie doszło. Zrezygnowały z niej kolejne rządy - AWS i SLD. Wolały mieć wpływ na największe źródło wiadomości w Polsce, z którego korzystają wszystkie media.

Nie chce prywatyzacji także obecny rząd PiS. I tak dziś PAP, obok m.in. TVP i Publicznego Radia, jest zaliczany do mediów, nad którymi kontrolę sprawuje ekipa rządząca.

Rzecznik ministra skarbu powiedział "Gazecie", że nie są prowadzone działania związane z prywatyzacją spółki. A w projekcie budżetu na 2007 r. zapisano dotacje dla Agencji na poziomie 4 mln zł. To ok. 8 proc. tego, co Agencja w zeszłym roku zarobiła.

Wiceprezes PAP Ada Kostrz-Kostecka tłumaczy, że rządowa dotacja dla PAP nie powinna dziwić, bo "w przypadku innych mediów publicznych, takich jak radio i telewizja, istnieje abonament znacznie większy niż nasza dotacja".

Od maja Agencją zarządza Piotr Skwieciński. To jeden z tzw. pampersów, czyli prawicowych publicystów (pracował w TVP za Wiesława Walendziaka i w "Życiu" Tomasza Wołka). Na dodatek Skwieciński został wybrany w atmosferze skandalu. Wybrała go nowa rada nadzorcza, choć poprzednia została przez ministra odwołana niezgodnie z prawem.

Medioznawca prof. Wiesław Godzic z Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej mówi, że Agencja podejrzewana o sprzyjanie rządzącym powinna być jak najszybciej sprywatyzowana. - Tymczasem rząd odchodzi od planowanej prywatyzacji PAP. Najwyraźniej chce sprawować kontrolę nad Agencją.

Rząd przygotował projekt zmian w ustawie o PAP, tak by dalsze dotowanie Agencji z budżetu było możliwe. Projekt trafił już do Sejmu. W przyszłym tygodniu ma się odbyć pierwsze czytanie w komisji kultury.

Nowelizacja jest niezbędna bo w zeszłym roku weszła w życie ustawa o finansach publicznych, która nie pozwala już na przekazywanie Agencji rządowej dotacji bez precyzyjnego wskazania, na co pieniądze mają być przeznaczone i jak rozliczane. Minister skarbu będzie decydować na podstawie raportów PAP, czy dotacja została prawidłowo wykorzystana.

W uzasadnieniu Ministerstwa Skarbu do tej nowelizacji czytamy, że "brak dodatkowych źródeł finansowania z budżetu państwa może doprowadzić do konieczności podjęcia drastycznych decyzji oszczędnościowych przez PAP, w wyniku których dojdzie do ograniczenia zdolności wypełniania obowiązków publicznych ustawowo nałożonych na PAP". Te ustawowe obowiązki to m.in. przekazywanie informacji z kraju i zagranicy; upowszechnianie stanowiska parlamentu, prezydenta i rządu.

Wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska nie odpowiedziała na pytanie, czy za słuszne uważa dotowanie Agencji i rezygnację z jej prywatyzacji.

Konsultacji społecznych w sprawie nowelizacji ustawy o PAP nie było. Zastąpiło je powieszenie na stronie internetowej ministerstwa informacji o projekcie. Nikt nie zgłosił żadnej uwagi.

Jan Ołdakowski (PiS), szef sejmowej komisji kultury, ocenia, że dotacje rządowe nie powinny być przeznaczone na bieżącą działalność, ale na modernizację, np. przeniesienie archiwów fotograficznych na cyfrowe nośniki. Ołdakowski przyznaje, że w sprawie prywatyzacji PAP nie jeszcze wyrobionego zdania. - Czeka nas dopiero dyskusja w tej sprawie. Moim zdaniem jest wiele potrzebnych prywatyzacji, ta nie jest najważniejsza.

Piotr Gadzinowski (SLD) z komisji kultury jest przeciwny dotowaniu PAP, bo gwarancję corocznych dotacji mogą zwalniać prezesa Agencji z konieczności konkurowania na rynku. - Obawiam się, że w ten sposób zamienimy PAP w Rządowy Instytut Dobrych Informacji - mówi Gadzinowski.

Arkadiusz Rybicki z PO uważa, że PAP powinno się jak najszybciej sprywatyzować. - Ale PiS realizuje swoją filozofię, że państwo powinno mieć w swoich rękach jak najwięcej.

Agencje prasowe na świecie jeśli chodzi o strukturę własności można podzielić na trzy rodzaje. Agencje prywatne to np. brytyjski Reuters i amerykański Bloomberg. Znaczną część dochodów czerpią nie z dziennikarstwa, lecz z dostarczania informacji finansowych i gospodarczych.

Są też agencje spółdzielnie. To największa na świecie amerykańska agencja AP, brytyjska Press Association, niemiecka DPA, włoska ANSA. Udziałowcami są zwykle media, a także organizacje dziennikarskie. Np. AP należy do największych amerykańskich gazet, stacji radiowych i telewizyjnych. Media te dzielą się pisanymi przez swych dziennikarzy tekstami. AP czerpie dochód także ze sprzedaży swego serwisu mediom nienależącym do spółdzielni, np. w Polsce.

Agencje państwowe, których dochody pochodzą w całości lub w znacznej części od państwa, działają w krajach niedemokratycznych, np. w Chinach (XINHUA), Iranie (IRNA). Zdarzają się jednak także w Europie Zachodniej. Statut francuskiej AFP wyklucza co prawda bezpośrednie dotacje z budżetu państwa, lecz 40 proc. jej dochodów pochodzi ze sprzedaży abonamentu państwowym instytucjom.

Hiszpańska EFE jest spółką akcyjną, w której państwo jest głównym akcjonariuszem.

W krajach b. bloku sowieckiego, m.in. w Polsce, agencje prasowe były rządowe. Po 1989 r. żaden rząd nie zdecydował się na sprywatyzowanie tego potężnego medium.

Copyright © Agora SA