W Łodzi napór ludzi z SLD

Politycy tworzący Partię Demokratyczną w Łodzi są przerażeni. Do nowego ugrupowania chcą wstąpić setki działaczy SLD, nawet całe koła.

Do Witolda Rosseta, łódzkiego lidera Unii Wolności, cały czas dzwonią telefony. - To zaskoczenie, że tak dużo osób jest zainteresowanych działalnością polityczną - mówi Rosset. - Nie planujemy przyjęć zbiorowych. Nie znamy eseldowskiego środowiska, szczególnie osób związanych z byłym baronem Andrzejem Pęczakiem.

Ale pod deklaracją poparcia dla nowego ugrupowania podpisał się były marszałek województwa Mieczysław Teodorczyk, przeciwnik Pęczaka. - Formalnie nadal jestem w SLD. Wyraziłem tylko poparcie dla inicjatywy, nowego sposobu myślenia - powiedział Teodorczyk. Nie chce zdradzić, kiedy wypisze się z Sojuszu, ale nie ukrywa, że prowadzi rozmowy z nową formacją. Rosset też nie kryje, że Teodorczyk jest mile widziany.

- Szacujemy, że z SLD mogłoby wyjść do nowej partii nawet pół tysiąca osób. Głównie są to ludzie młodzi - mówi polityk Sojuszu związany z Teodorczykiem.

- SLD to ruina. Młodzi, którzy chcieliby coś zmienić, nie są dopuszczani do władzy i "wycinani" w czasie wyboru delegatów na zjazdy - uważa Maciej Lenart, młody polityk SLD, łódzki radny.

- Wielokrotnie występowaliśmy przeciwko SLD, wytykaliśmy im złe postawy, złe zachowanie. Nie możemy być teraz z nimi w jednym szeregu - nie ma wątpliwości Robert Pawlak, szef Młodego Centrum.

A co na to Rosset? Nieoficjalnie wiadomo, że nie miałby nic przeciwko radnym SLD z poprzedniej kadencji samorządu. Była to grupa absolwentów prawa i zarządzania, którzy wyraźnie odstawali od partyjnych kolegów wywodzących się z ZSMP i PZPR. Dziś niektórzy pozostają w Sojuszu, ale entuzjazm dla tej partii dawno już stracili, inni przeszli do Socjaldemokracji Polskiej.

Jednak najbardziej pożądanym politykiem jest Marek Belka. Jeśli zdecyduje się wstąpić do nowej formacji, ma zapewniony fotel lidera łódzkiej PD, pierwsze miejsce na liście do parlamentu.

Czy rzeczywiście za Teodorczykiem z 6,5-tys. SLD w Łodzi może wyjść 500 osób? Krzysztof Makowski, szef Sojuszu w Łódzkiem: - Sojusz nie opiera się na jednej osobie, której odejście spowodowałaby exodus - mówi ze spokojem.

Copyright © Agora SA