Z Kwaśniewskim przeciw Kaczyńskim

Jeśli będą wcześniejsze wybory parlamentarne, pójdziemy do nich razem - zapowiedzieli wczoraj liderzy SLD i SdPl. Wojciech Olejniczak i Marek Borowski wystąpili razem po raz pierwszy od podziału lewicy w 2004 roku. Obiecali wspólne listy na wybory samorządowe

Nikt tyle nie zrobił dla zjednoczenia lewicy co Jarosław Kaczyński. Im dłużej PiS będzie rządził, tym to zjednoczenie będzie głębsze - powiedział nam jeden z polityków Sojuszu.

A Olejniczak z Borowskim napisali: "Trzeba powstrzymać formację braci Kaczyńskich w jej marszu po władzę absolutną, nieskrępowaną prawem, opinią publiczną i obyczajem demokratycznym [...] Skutecznie możemy to zrobić tylko w szerokiej koalicji".

W drugim kroku SLD z SdPl mają nadzieję na porozumienie z Unią Pracy, Unią Lewicy, "Zielonymi" i przede wszystkim Partią Demokratyczną Władysława Frasyniuka. - Ten szyld jest cenny, kojarzy się z Unią Wolności, otwiera drogę do środowisk, które przez lata na "postkomunistyczną" lewicę się droczyły - mówią SLD-owcy. Borowski zaś przeciwstawia "Polsce Rydzyka, Polskę Jacka Kuronia". I dodaje, że rodząca się koalicja chce budować tę drugą.

W Szczecinie są razem, w Opolu nie będą

To właśnie lider SdPl zamierza być głównym pośrednikiem w kontaktach z PD. Jego partia ma już w niektórych miejscach sukcesy. Wczoraj w Szczecinie lokalni szefowie SdPl i PD ogłosili, że chcą współpracować w wyborach parlamentarnych i lokalnych. Może nawet poprą na prezydenta miasta czołową postać szczecińskiego SLD Jacka Piechotę.

Z koalicją ogólnopolską będzie znacznie trudniej. - Jeśli do niej dojdzie, PD z pewnością się podzieli. Część działaczy pójdzie na lewo, część do PO lub PiS, część zrezygnuje z polityki - ostrzega wielkopolski demokrata Marek Zieliński. Buntują się też działacze opolscy mający świeżo w pamięci tzw. aferę ratuszową z udziałem polityków SLD. - Jeśli powstanie taka koalicja, to na Opolszczyźnie nie będzie demokratów - mówią. Opuszczenie partii zapowiada np. przewodniczący rady Opola Dariusz Smagała.

Z nart do polityki

Olejniczak z Borowskim chcą tymczasem , aby patronem bloku, który tworzą, został Aleksander Kwaśniewski. - Po pierwsze - wylicza polityk Sojuszu - jest wciąż najpopularniejszą postacią lewicy, po drugie, jest symbolem polityki mniej rozkołysanej, nerwowej i agresywnej niż ta braci Kaczyńskich. Po trzecie wreszcie, uporządkowałby na lewicy hierarchię ważności. Usunął napięcie między liderami SLD i SdPl wynikające m.in. z różnicy wieku. Borowski chce być politycznym ojcem Olejniczaka, mówić mu, gdzie i z kim iść. Olejniczak tymczasem takiego mentora nie potrzebuje. Przybycie Kwaśniewskiego przesądzi, kto jest nr. 1.

Co więc zamierza przebywający w Szwajcarii były prezydent?

- Przez dłuższy czas - opowiada działacz SLD - Olek był od polskich spraw oderwany, jeździł na nartach, czytał zachodnią prasę, w której pisano o nas na ostatnich stronach, głównie o gospodarce. Kwaśniewski więc od polityki trochę się odzwyczaił. Ostatnio to się zmienia. Wraz z kryzysem parlamentarnym Polską zainteresowano się bardziej. W "Le Monde" był ostry artykuł, że idziemy w stronę chaosu. Do Olka zaczyna docierać, że dzieją się rzeczy ważne. Radzi nam: "Ostrzej, twardziej". Mówi przez telefon: "Jak chcecie się na mnie powoływać, to proszę bardzo". Ale jeszcze nie myśli o rzuceniu się w wir wielkiej polityki. Widzi siebie raczej w roli kogoś, kto uspokaja, stabilizuje. A jednocześnie ma świadomość, że jeśli państwo PiS będzie w kryzysie, to zaczną się igrzyska, a on na jakiejś liście na pewno jest.

Dwóch takich, co ukradli socjalizm

Co na to PiS? Szef jego klubu Przemysław Gosiewski lewicy się nie obawia. - Jak słyszę wypowiedzi osób czynnie zaangażowanych w jej jednoczenie, to mam wrażenie, że przeglądam listę świadków komisji śledczych - mówi.

Ale lewicy nie grożą tylko prawicowe komisje śledcze. Mieczysław Rakowski ubolewał niedawno, że "bracia Kaczyńscy nie tylko ukradli księżyc, ale też socjalizm".

Czy zjednoczona lewica ma szansę wygrać przedterminowe wybory?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.