Rocznica Sierpnia: Kiedy Polska była wzorem

Gdańska konferencja zgromadziła opozycjonistów z demoludów. Gdyby nie ?Solidarność?, demontaż komunizmu w Europie trwałby dłużej i miałby bardziej krwawy przebieg - powtarzali uczestnicy międzynarodowej konferencji, która rozpoczęła się wczoraj w Gdańsku.

- Wtedy, w sierpniu 1980 roku, patrzyliśmy na "Solidarność" i na Polaków z nieukrywanym podziwem - mówił Wolfgang Templin, filozof, publicysta, jeden z czołowych opozycjonistów w byłej NRD. - Gdy cała nasza opozycja mogła się zmieścić w jednym mieszkaniu, "Solidarność" objawiła się w Polsce jako ruch masowy, w której byli zarówno robotnicy, jak i intelektualiści. Dodatkowo bardzo nam imponowała organizacja związku.

Konferencję ""Solidarność" dla przyszłości" zorganizowaną na Uniwersytecie Gdańskim przez IPN otworzył prezes Leon Kieres. - Po 25 latach spotykają się ci, którzy w różnych krajach walczyli o wolność i godność - powiedział.

Do Gdańska przyjechali - oprócz Templina - także Petr Pospichal z Czech, Geza Jeszenszky z Węgier, Jan Czarnogursky ze Słowacji i Mychajło Horyń z Ukrainy. Wszyscy spędzili lata w komunistycznych więzieniach. Horyń, dziś nestor ukraińskiej opozycji demokratycznej, już w latach 60. został skazany na sześć lat ciężkiego łagru, za "antyradziecką propagandę". Potem skazywany był jeszcze trzy razy.

- Kiedy wybuchła "Solidarność", pochłaniałem wszystkie informacje płynące z Polski, niestety, jak u was wprowadzono stan wojenny, mnie znowu zamknięto w łagrze na Uralu - mówił wczoraj. - Kiedy mnie wypuścili, bardzo pomogło mi wsparcie polskich przyjaciół - Adama Michnika, Bronisław Geremka i Tadeusza Mazowieckiego. Zaprosili mnie do Polski, u Mazowieckiego nawet mogłem spać.

Duża część wczorajszej konferencji poświęcona była wpływowi "S" na społeczeństwa demoludów. - Propaganda wszystkich krajów bloku po Sierpniu przybrała ten sam ton: przedstawić Polaków jako warchołów i nierobów - mówił prof. Andrzej Paczkowski. - Mówiono o polskim bałaganie i trudną sytuacją w Polsce tłumaczono problemy wewnętrzne. Zabrakło wołowiny w Czechosłowacji - to przez to, że udzielono bratniej pomocy Polsce.

Zdaniem Paczkowskiego wielką rolę w kształtowaniu się opozycji w bloku sowieckim odegrało "posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej", sformułowane na I Zjeździe "Solidarności" w 1981 r.

- W samej Moskwie to posłanie było przedrukowywane na powielaczach trzykrotnie w sporych nakładach - mówił Paczkowski. - To samo robiono we Lwowie, w Wilnie, Leningradzie, a nawet w Tbilisi.

Goszczący w Gdańsku dysydenci w rozmowie z "Gazetą" podkreślali, że podpisanie Porozumień Sierpniowych, a później obrady Okrągłego Stołu były dla nich wzorcem postępowania z własnymi reżimami: - Dokładnie śledziliśmy, jak przebiegają wasze rozmowy przy Okrągłym Stole, i od razu robiliśmy to samo przy naszym. Jak wasi komuniści szli na ustępstwa, to my od naszych żądaliśmy ciut więcej - opowiada Geza Jeszenszky, minister spraw zagranicznych w pierwszym demokratycznym rządzie Węgier.

O Okrągłym Stole jako modelu wyjścia z komunizmu dobrym dla wszystkich krajów bloku mówił prof. Edmund Wnuk-Lipiński. Z wypełnionej po brzegi auli Wydziału Prawa UG od razu padło pytanie: - Czy polski Okrągły Stół to nie była "zdrada narodowa"?

- Pokojowy demontaż każdego totalitarnego systemu może się odbyć tylko według teorii czterech graczy - tłumaczył socjolog. - Po dwóch graczy jest z każdej ze stron. Opozycja ma umiarkowanych i radykałów, a grupa rządzących ma reformatorów i twardogłowych. Pokojowa przemiana możliwa jest tylko, gdy umiarkowani i reformatorzy się porozumieją. Radykałowie z obu stron mogą zaś uznać to porozumienie za zdradę.

Konferencja potrwa jeszcze dzisiaj: z wykładami wystąpią m.in. Lech Wałęsa oraz Zbigniew Brzeziński. Pojawić się ma też rumuński dysydent Iulius Filip (patrz ramka) - zaproszony na dzisiejszy zjazd "S" w gdańskiej hali Olivii.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.