Waloryzacja emerytur i rent

O ile wzrosną emerytury i renty? Rząd proponuje tylko o inflację. Solidarność chce, by uwzględnił także wzrost wynagrodzeń

Waloryzacja nastąpi 1 marca 2006 r. Teraz waży się jej wysokość. Nowe przepisy (nowelizacja Ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych z 28 lipca tego roku) mówią, by ustalając tzw. wskaźnik waloryzacji, wziąć pod uwagę dwie sprawy - inflację oraz realny wzrost przeciętnego wynagrodzenia. Musi być co najmniej równy inflacji. Mają znaczenie dane z dwóch lat (ostatnia waloryzacja była 1 marca 2004 r.).

Emeryci już cieszyli się, że polska gospodarka ma się coraz lepiej, a więc i oni skorzystają. Ale rząd studzi ten optymizm.

Wskaźnik waloryzacji musi być przedmiotem negocjacji Trójstronnej Komisji do spraw Społeczno-Gospodarczych. Komisja już dostała rządową propozycję.

- Rząd chce, by ze wzrostu wynagrodzeń uwzględnić 0 proc., czyli tak naprawdę nie brać go pod uwagę - mówi zaskoczony Zbigniew Kruszyński z działu polityki społecznej Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność". Związki wchodzą w skład Trójstronnej Komisji. - Na pewno będziemy o tym rozmawiać. Uważamy, że ta grupa ludzi też powinna partycypować we wzroście gospodarczym. Zwłaszcza że co dziesiąty emeryt i rencista w naszym kraju żyje poniżej minimum egzystencji. Ma mniej niż ok. 370 zł na osobę w rodzinie.

Andrzej Zybała, rzecznik Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, przyznaje, że rządowa propozycja oparta jest tylko na inflacji (rząd szacuje obecnie, że wyniesie to ok. 6 proc., ale czeka na konkretne dane, jakie w styczniu przedstawi GUS).

- Można, ale nie jest to obligatoryjne, uwzględnić też realne wynagrodzenia - twierdzi Zybała. - A nas ogranicza budżet. Teraz nie możemy tego zrobić.

Poseł Tadeusz Cymański z PiS, wiceszef komisji polityki społecznej, uważa, że rządowa propozycja nie jest "spiżowa" i może jeszcze być zmodyfikowana: - To bardzo trudne decyzje i dla emerytów, i dla nas, prospołecznych polityków, ale premier żelazną ręką pilnuje budżetu. Trudno od razu zrobić wszystko: i sfinansować politykę prorodzinną, np. wydłużyć urlopy macierzyńskie, i dać wyższe stawki emerytom. Trzeba jednak pamiętać, że wszelkie działania sprzyjające przełamywaniu niżu demograficznego mają decydujące znaczenie na przyszłość. Bo załamanie demograficzne sprawi, że w roku 2030 emeryci będą w dużo gorszej sytuacji niż dzisiaj, wręcz dramatycznej.

Negocjacje Komisji Trójstronnej odbędą się 12 grudnia. Kruszyński zapowiada, że z jego strony będą spokojne: - Ta sytuacja to spadek po poprzednim rządzie, który nie przewidział w budżecie pieniędzy na nic ponad inflację. Mam tego świadomość - mówi. - Wiemy, że w tej kwestii trzeba działać rozważnie. Zwłaszcza że - jak informował nas poprzedni rząd - podwyżka tylko o 0,1 proc. dla tej grupy to dla budżetu skutek 120 mln zł.

Jak dowiedzieliśmy się wczoraj z GUS, w 2004 r. wskaźnik inflacji wyniósł 3,8 proc., a ostatnie dane za 2005 r. (porównując październik z październikiem 2004) dają 1,6 proc. Natomiast realny wzrost wynagrodzeń w 2004 r. wyniósł 4,1 proc., a od października 2004 do października tego roku - 6,4 proc.

Copyright © Agora SA