Credo Kaczyńskiego: zniszczyć układ

Jarosław Kaczyński w Sejmie: W Polsce demokracja nie jest zagrożona. Jest zagrożony układ i my z tym układem będziemy walczyć. My go chcemy zniszczyć, zwłaszcza moralnie. To nasze posłannictwo

Sejm oceniał wczoraj sto dni rządu Kazimierza Marcinkiewicza, premier złożył sprawozdanie. Kiedy podziękował prezesowi swej partii Jarosławowi Kaczyńskiemu za pakt stabilizacyjny, zerwały się oklaski z ław PiS. Na trybunę wszedł prezes Kaczyński. I to jego mowa stała się głównym punktem debaty.

Jarosław Kaczyński przemawiał bez kartki prawie 50 minut. Był to pełen pasji wykład o Polsce i układzie, który dławi ją od 17 lat.

- Co to jest dobre państwo? To państwo kierowane przez demokratycznie wybraną władzę, na podstawie prawa, poprzez prawo, skutecznie. To państwo, gdzie decyzje gospodarcze wynikają nie z nacisków różnych lobby, ale z programu gospodarczego. To państwo jest organizacją bezpieczeństwa - międzynarodowego, osobistego, socjalnego, bezpieczeństwa obrotu gospodarczego i bezpieczeństwa obywateli przed nadużyciami państwa - mówił prezes PiS.

Jego zdaniem III RP takim państwem nie jest. - Państwo jest spatologizowane i uwikłane w niedobre układy. Przestaje być instrumentem narodu.

A czyim? - W najbardziej dochodowych dziedzinach gospodarki triumfuje układ związany z dawnymi albo obecnymi służbami specjalnymi. I to jest specyficzny rys rzeczywistości w ciągu 17 lat.

Układ ten - według Kaczyńskiego - zwalczając jego poprzednią partię PC, "partię-matkę PiS", wpływał nawet pośrednio na wyniki wyborów. Z układem - mówił - były w ten czy inny sposób związane wszystkie rządy III RP - z wyjątkiem gabinetu Jana Olszewskiego.

- Ten rząd niesłychanie brutalnie i kłamliwie atakowano - powiedział Kaczyński. Tak jak teraz rząd Marcinkiewicza, choć dziś inaczej. Bo kompromitacja SLD "odsłoniła nieco kurtynę".

Prezes PiS wyjaśniał: - Dziś tak łatwo kłamać się nie da. Trzeba szukać innych metod. Dlatego, że my chcemy tę kurtynę zerwać do końca. A to oznacza nie tylko gigantyczną kompromitację układu i jego obrońców, ale także drogę do tego, by to państwo, polskie państwo, stało się państwem polskich obywateli.

Kaczyński uderzał dłonią w pulpit. Posłowie PiS przerwali mu długimi brawami.

Po chwili złapał oddech i zaatakował PO. Nazwa nie padła, ale nikt nie miał wątpliwości:

- Powstała koncepcja, którą można określić jako restauracyjną: dużo zmienić, ale żeby wszystko pozostało po staremu i jednocześnie zamknąć system. By już nikt nie mógł na system podnieść ręki. Zamknąć działaniami, które mieszczą się w ramach demokracji, ale które oznaczałyby, że ta demokracja praktycznie przestaje funkcjonować. I wzmocnić ten system po raz kolejny, sięgając do kieszeni najbiedniejszych. Ta koncepcja była intensywnie promowana. Niektórzy jej przedstawiciele prezentowali ją w wariancie tak radykalnym, że niewiele różniła się od koncepcji zasadniczej zmiany. Stąd pewne nadzieje w społeczeństwie, także nasze nadzieje. Ale zwolennicy restauracji przegrali. Zwyciężyła koncepcja radykalnej zmiany.

Tu znów zerwały się brawa. Koncepcja PiS zwyciężyła, ale partia jest nieprzytomnie atakowana: - Działania PiS są prezentowane jako godzenie w demokrację. Towarzyszy temu huragan kłamstw. Można mówić, że mamy do czynienia z triumfem insynuacji.

Kaczyński dał do zrozumienia, kto za tym stoi: - Stanęła do walki łże-elita III RP.

Na przykład prawnicy: - Front obrony przestępców, który atakuje wściekle ministra Ziobro. Czy ci, którzy podpisują się pod różnymi deklaracjami, byli równie dzielni, kiedy przyszedł czas próby, kiedy demokracja przed 1989 r., ale także po 1989 r., była zagrożona? Pamiętam, co zrobił Trybunał Konstytucyjny pod przywództwem bardzo znanego prawnika, dziś aktywnego, kiedy przyszło ocenić instrukcję 0015. Pamiętam tamto tchórzostwo [0015 to instrukcja UOP ujawniona w 1993 r. przez Jarosława Kaczyńskiego, która miała według niego dać podstawę do inwigilacji partii prawicowych. Kilka miesięcy później Trybunał Konstytucyjny uchylił instrukcję.]

Wrogiem jest też Leszek Balcerowicz: - To koniec rządów pewnego pana, który uchodzi za wielkiego, a który prawie zawsze się mylił.

Kaczyński zapewnił, że PiS da sobie radę: - Nie pozwolimy, by front obrony przestępców zwyciężył. Nie będzie w Polsce dyktatury, nie będzie autorytaryzmu, bo tylko bardzo głupi ludzie mogą w to wierzyć. Będzie porządek. Będzie w Polsce porządek, bo to jest w interesie zwykłych Polaków! A PiS jest partią zwykłych Polaków.

Potem wystąpił Zbigniew Chlebowski z PO. Z Kaczyńskim nie polemizował. - Był przygotowany do polemiki z premierem i dobrze się z tego wywiązał - powiedział "Gazecie" szef PO Donald Tusk, który głosu nie zabrał. - Ja nie jestem taki szabelkowaty.

Czy zgadzasz się z postulatami Jarosława Kaczyńskiego?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.