Tylko na Śląsku mogło być tak sprawnie

Rozmowa z lekarzem

Iwona Hajnosz: Jako jeden z najlepszych fachowców w tej dziedzinie w Polsce został Pan wezwany do Katowic.

Dr Przemysław Guła: Z Krakowa ściągnęli mnie komendant śląskiej straży pożarnej generał Janusz Skulich i wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas. Byłem jednym z koordynatorów akcji. Od soboty, od godz. 23 do niedzieli, do godz. 15.

Akcja przebiegła sprawnie?

- Generalnie tak. Nie licząc tego, że karetki pogotowia nie miały między sobą łączności, nie było jej też pomiędzy policją, strażą pożarną, pogotowiem. Podczas ćwiczeń, które odbyły się w Szczyrku tydzień przed katastrofą, trenowaliśmy postępowanie z ofiarami w hipotermii. Ćwiczyliśmy ratowanie ludzi zasypanych lawiną. Zdobyta wtedy wiedza bardzo się teraz przydała wielu ekipom pogotowia. W takich przypadkach najefektywniejsza jest metoda przetaczania krwi pacjenta do specjalnej maszyny, gdzie jest dotleniana oraz oczyszczana, a równocześnie stopniowo podgrzewana. Taki sprzęt mają oddziały kardiochirurgii. Dlatego postawiliśmy w stan gotowości kliniki na Śląsku i w Małopolsce. Okazało się, że w gruzach hali nie było ani jednej osoby, której moglibyśmy udzielić tego typu pomocy, ale i tak ta wiedza procentowała. Dużo ekip, z którymi spotkaliśmy się w Szczyrku, pracowało przy hali.

Widział Pan, jak ratuje się ofiary zamachów w Izraelu, po trzęsieniach ziemi i powodziach w Turcji, Iranie, Indiach. Niewiele jest Pana w stanie zaskoczyć...

- A jednak w Katowicach zobaczyłem coś niezwykłego. Zobaczyłem, jak pracują górnicze służby ratownicze. Coś niesamowitego. Jak oni przekopywali się przez tony stali i lodu. Nigdzie jeszcze czegoś takiego nie widziałam, tak ogromnej solidarności ludzkiej i takiego zacięcia.

Czy gdyby do podobnego wypadku doszło w innym mieście w Polsce, działania ratownicze też zakończyły się tak jak na Śląsku?

- O wiele gorzej. Po pierwsze, nie byłoby ratowników z kopalni. Po drugie, Katowice - ze względu na specyfikę regionu - mają dużo wyspecjalizowanych jednostek straży pożarnej. Po trzecie, jest tu takie nagromadzenie szpitali i klinik, że pomimo dużej liczby rannych i wymagających pomocy mieliśmy ich gdzie kłaść. I wreszcie po czwarte, Śląsk jako jedyne województwo w Polsce ma Wojewódzkie Centrum Koordynacji Ratownictwa Medycznego. W każdym momencie akcji wiedzieliśmy, w którym szpitalu są wolne łóżka, stoły operacyjne, a gdzie stanowiska do intensywnej terapii.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.