Jest praca w Polsce, ale nie dla wszystkich

Sytuacja na polskim rynku pracy z miesiąca na miesiąc jest coraz lepsza. Bezrobocie spada we wszystkich województwach i wcale jedyną przyczyną nie są masowe wyjazdy Polaków do pracy za granicę.

Nowe miejsca pracy powstają też w kraju, mamy na to wiele dowodów. Po pierwsze, statystyka. GUS co miesiąc monitoruje, ile osób jest zatrudnionych w sektorze przedsiębiorstw (obejmuje on tylko część sfery gospodarczej - nie uwzględnia budżetówki, sektora finansowego, rolnictwa i najmniejszych firm). W lipcu było ich o 155 tys. więcej niż rok wcześniej. To niewiele w porównaniu z 2,5-milionową rzeszą zarejestrowanych bezrobotnych, trzeba jednak pamiętać, że większość firm w Polsce to przedsiębiorstwa małe, zatrudniające do 10 osób. One bieżącej statystyce umykają, choć przecież także poszukują pracowników.

Pracy w Polsce przybywa, bo gospodarka rozwija się najlepiej od wielu lat. Wprawdzie pod względem tempa wzrostu mieliśmy rewelacyjny 2004 rok, jednak nie da się zanotowanego wówczas 6-proc. tempa wzrostu uznać za zdrowy. Był on bowiem napędzany tylko nagłą skłonnością do wydawania pieniędzy. Wówczas z obawy o wzrost cen po wejściu do Unii Europejskiej Polacy szturmem ruszyli do sklepów i wykupywali sprzęt AGD, materiały budowlane czy cukier, nawet na zapas. Pod wpływem tego impulsu PKB imponująco podskoczył. Jednak zakupowy szał skończył się równie szybko, jak zaczął, i wzrost momentalnie skurczył się o dwie trzecie.

Dziś sytuacja jest inna. Możemy się cieszyć, bo wzrost jest napędzany inwestycjami firm. Ich szefowie utwierdzili się w przekonaniu, że w najbliższym czasie nie będą mieli problemów ze znalezieniem nabywców na swoje produkty. Płace w Polsce nieco przyspieszyły, staniały kredyty, więc ludzie chętniej wydają pieniądze. Do tego coraz więcej eksportujemy. Żeby nadążyć z realizowaniem zamówień, firmy musiały zwiększyć swoje moce produkcyjne, ustawić nowe maszyny, rozszerzyć działalność. A to oznacza nowe miejsca pracy.

Na dodatek ostatnie dwa lata przyniosły nam wysyp inwestycji zagranicznych - swoje fabryki w Polsce zdecydowały się zbudować światowe koncerny, takie jak LG, Sharp, Bridgestone, MAN, Volvo i Dell. Tylko one przyniosą kilkadziesiąt tysięcy nowych miejsc pracy w najbliższych latach. Kolejne dziesiątki tysięcy etatów powstanie u poddostawców.

Dziś, gdy bierzemy do ręki gazetę z ogłoszeniami rekrutacyjnymi lub przeglądamy serwisy w internecie, widzimy wyraźnie, że jest rosnące zapotrzebowanie na pracowników. Tyle że na angaż nie może liczyć każdy. I to jest ogromna łyżka dziegciu w beczce miodu. Pracodawcy szukają bowiem ludzi o konkretnych umiejętnościach, tymczasem jedna trzecia zarejestrowanych w pośredniakach bezrobotnych nie ma żadnych kwalifikacji. A młodzi ludzie idący na studia wyższe bardzo często wybierają takie kierunki, po których i tak ciężko im będzie znaleźć pracę. Firmy już teraz borykają się z niedostatkiem inżynierów, za to mogą przebierać w specach od marketingu, politologach czy pedagogach. Szybko może się więc okazać, że bezrobocie w Polsce jest nadal wysokie, cieszący nas dziś spadek zostanie zahamowany, bo firmy nie mogą znaleźć takich pracowników, jakich potrzebują - przestrzegają eksperci.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.