Rząd: Polska chce być częścią amerykańskiej tarczy antyrakietowej

Czy w Polsce powstanie amerykańska baza pocisków antyrakietowych? Nowy rząd RP po raz pierwszy otwarcie deklaruje, że Polska chce być częścią tarczy antyrakietowej

W przedstawionym przez premiera Marcinkiewicza programie rządu znalazł się zapis o uczestniczeniu Polski w budowie tarczy antyrakietowej. Jest to budowany przez Amerykanów system obrony przed rakietami balistycznymi wystrzeliwanymi przez takie kraje jak Iran, Korea Płn. czy Syria. Polega on na wykrywaniu rakiet przez rozmieszczone w różnych punktach globu oraz w kosmosie radary, a następnie zestrzelenie ich podczas lotu przez własne rakiety.

Polska już kilka lat temu otrzymała zaproszenie od rządu USA do uczestniczenia w budowie tarczy. Długo jednak wydawało się, że w naszym kraju staną co najwyżej instalacje radarowe.

Według naszych informatorów w Waszyngtonie od ubiegłego roku toczą się jednak tajne negocjacje w sprawie umieszczenia w Polsce jednej z trzech baz z silosami na pociski antyrakietowe. Byłaby to jedyna taka baza poza terytorium USA, dwie bazy już znajdują się na Alasce i w Kalifornii. W każdej jest dziesięć podziemnych silosów.

O budowę bazy w Polsce zabiegały już poprzednie rządy RP, ale zawsze nieoficjalnie. Teraz po raz pierwszy polski rząd publicznie ogłosił, że wejście do programu jest jednym z jego celów: "Zależy nam na objęciu Polski tzw. trzecim członem [tarczy], związanym z namierzeniem radarowym i niszczeniem rakiet przeciwnika". W programie "Solidarne państwo" rząd informuje też o pracy zespołu koordynacyjnego złożonego z przedstawicieli MSZ i MON.

Generał Henry Obering, dowódca Agencji Obrony Rakietowej, ujawnił niedawno, że ma środki budżetowe na rozpoczęcie budowy trzeciej bazy w Europie już w 2006 r. Według informacji "Gazety" rząd USA podejmie decyzję w tej sprawie w ciągu najbliższego pół roku.

O zbudowanie systemu Polska rywalizuje m.in. z Czechami i Węgrami. Baza zostałaby wybudowana przez koncern Boeinga, który wiosną otworzył w Polsce swoje przedstawicielstwo. Koszt budowy bazy - kilkaset milionów dolarów - zostałby w całości pokryty przez rząd USA. Wiosną, podczas wizyty w Polsce ówczesny prezes Boeinga Harry Stonecipher mówił, że baza taka zatrudnia do tysiąca żołnierzy i cywilów.

- O lokalizacji bazy decydują rządy, a nie Boeing, ale niewątpliwie eksperci tej korporacji są konsultowani na temat konkretnych miejsc. To oni określają, jakie powinny spełniać wymagania - uważa Wade Boese, znany amerykański ekspert od obrony antyrakietowej.

Według naszych informacji Amerykanie rozważają dwie potencjalne lokalizacje bazy w południowej i wschodniej Polsce. - Taka baza powinna leżeć na płaskim terenie, wyizolowana od otoczenia, z dala od wielkich miast, łatwa do obrony - mówi Boese. - Jednocześnie wokół bazy powinna znajdować się odpowiednia infrastruktura, czyli duże lotnisko wojskowe i dobre drogi.

Proces wyboru lokalizacji bazy trwa, mimo że cały system tarczy antyrakietowej zmaga się z ogromnymi problemami technologicznymi. Od października 2002 r. nie przeprowadzono ani jednej udanej próby zestrzelenia rakiety balistycznej. Na Alasce i w Kalifornii montowane są więc systemy, których skuteczności nikt nie jest pewien. - Bez tarczy nasze szanse na ochronę przed rakietami wroga wynoszą zero. Po zainstalowaniu pocisków antyrakietowych są większe niż zero - mówił niedawno gen. Obering. I zapowiedział nowe testy systemu w najbliższych miesiącach.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.