W piątek w centrali Media Mostu, holdingu Władimira Gusińskiego, który założył NTW, spotkali się przedstawiciele stron konfliktu o kanał. Z jednej strony ludzie Gazpromu, posiadacza największego dziś pakietu akcji telewizji, który uważa się za gospodarza kanału. Z drugiej - dotychczasowi pracownicy kanału, lojalni wobec Gusińskiego, którzy nie chcą podporządkować się decyzji Gazpromu i - uważając ją za zamach na wolność słowa - prowadzą od wtorku akcję protestacyjną. Dziennikarze są przekonani, że oddanie ich kanału Gazpromowi faktycznie oznacza, że kontrolę nad telewizją przejmie państwo.
Z góry było wiadomo, że negocjacje skończą się fiaskiem. Gazpromowcy domagają się jednego - dymisji Jewgienija Kisielowa, dyrektora generalnego i redaktora naczelnego NTW, jednego z najbliższych współpracowników Gusińskiego. Dziennikarze stoją za swym szefem, a jego mianowanych przez Gazprom następców uważają za samozwańców, dowodząc, że gazowa spółka nie ma prawa ingerować w politykę kadrową NTW.
Konflikt o Kisielowa to zasadniczy spór o przyszłość jedynego dziś niezależnego ogólnokrajowego kanału telewizyjnego.
W rosyjskim biznesie obowiązuje zasada, że firmą rządzi nie ten, kto posiada większościowy pakiet jej akcji, lecz ten, kto ma swoich ludzi w jej kierownictwie. Jeśli Kisielow zostanie na swoim stanowisku, o polityce NTW dalej będzie decydował Gusiński, który latem ubiegłego roku musiał wyjechać z kraju i dziś czeka na decyzję hiszpańskiego sądu o ekstradycji do Rosji, gdzie jest oskarżany o malwersacje.
Jeśli Gusińskiemu uda się jeszcze przez jakiś czas zachować swe wpływy na NTW, to może jeszcze zdąży sprzedać swój pakiet akcji Tedowi Turnerowi (w środę podpisał z nim list intencyjny w tej sprawie).
Na piątkowym spotkaniu zwolennicy Kisielowa zaproponowali, żeby nie przeprowadzać na NTW żadnych zmian kadrowych, dopóki Sąd Najwyższy nie orzeknie, kto z akcjonariuszy ma prawo ich dokonywać. Przedstawiciele Gazpromu, rozumiejąc, że przeciwnicy próbują grać na zwłokę, zerwali negocjacje, zapowiadając, że rokowania nie będą kontynuowane.
Dziennikarze NTW postanowili kontynuować akcję protestacyjną. Nie przerwą jednak nadawania programu. Prosił ich o to Turner, który w piątek zaapelował do pracowników kanału, by zachowali "spokój i cierpliwość" do czasu, kiedy on zakończy swe rokowania z Gazpromem w sprawie kupna akcji ich telewizji. Amerykanin chciałby nabyć pakiet kontrolny kanału, jednak musiałby zawrzeć transakcję nie tylko z Gusińskim.
Tymczasem przedstawiciele największych frakcji w Dumie (i komuniści, i ugrupowania prokremlowskie) zapowiedzieli, że nie pozwolą Turnerowi kupić NTW. Ogłosili wczoraj, że będą się domagać jak najszybszego przyjęcia ustawy zabraniającej cudzoziemcom nabywać akcje mediów rosyjskich.
Wczoraj pracownicy NTW, pisarze z Rosyjskiego Pen Centrum wezwali Władimira Putina, by wypowiedział się w sprawie konfliktu wokół kanału. Takie głosy rozlegają się w Moskwie coraz częściej. Kreml jednak zachowuje milczenie.
Wacław Radziwinowicz, Moskwa