W Witebsku nie ma na razie szczątków polskich oficerów

Szczątki odnalezione wiosną w pobliżu przedwojennej siedziby NKWD w Witebsku raczej nie należą do polskich oficerów - uważają po ich oględzinach polscy naukowcy. Nie wiedzą jednak, kto leży w mogile

W Witebsku nie ma na razie szczątków polskich oficerów

Szczątki odnalezione wiosną w pobliżu przedwojennej siedziby NKWD w Witebsku raczej nie należą do polskich oficerów - uważają po ich oględzinach polscy naukowcy. Nie wiedzą jednak, kto leży w mogile

W poniedziałek i wtorek na tak zwanej Górze Uspieńskiej w centrum Witebska pracowali antropolodzy, których o przeprowadzenie ekspertyzy poprosiła Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Dokonali oględzin kilkudziesięciu spośród czterystu wydobytych dotąd szkieletów. Niestety, "zdekompletowanych", bo wydobywające je wojsko wygarniało ludzkie szczątki łopatami i pakowało niedbale do zwykłych, sizalowych worków, które składano w niewielkim składziku nieopodal cmentarzyska.

- Pomiary wskazują, że większość tych szczątków należy do kobiet i dzieci - konstatuje doktor Andrzej Florkowski z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. - Nic nie wskazuje zaś, żeby należały do wojskowych.

Między innymi dlatego, że nie odnaleziono żadnych przedmiotów osobistych ani fragmentów ubrań mogących pomóc w identyfikacji. - Spotykaliśmy je dotąd wszędzie, między innymi w Charkowie i Miednoje. Tu nie ma zupełnie nic. Widzę coś takiego po raz pierwszy w przypadku masowych grobów - tłumaczy doktor Jarosław Bednarek z Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Bydgoszczy. - W żadnej z czaszek nie znaleźliśmy otworów po pociskach - mówi doktor Florkowski. - W ogóle nie ma śladów gwałtownie zadawanej śmierci - dodaje doktor Bednarek.

To może potwierdzać oficjalną wersję władz, że w grobie spoczywają ofiary zamordowane podczas okupacji przez niemieckie SD? Ojciec Andriej, proboszcz z pobliskiej cerkwi, mówi, że Niemcy uśmiercali swoich więźniów w specjalnym samochodzie, "duszegupce", trując ich spalinami.

To jednak tylko przypuszczenia, podobnie jak opinie niezależnych historyków, że Witebsk był miejscem masowych egzekucji przeprowadzanych przez NKWD latem 1941 roku podczas odwrotu Armii Czerwonej z miasta.

- Jest nie do ustalenia, czy był to rok 1941, czy na przykład 1951. Badania przy pomocy izotopu węgla C14 pozwalają na ustalanie wieku takich znalezisk, ale z dokładnością do kilkuset lat - wzruszają ramionami naukowcy.

Wątpliwości może rozwiać tylko dokonane przez archeologów profesjonalne odsłonięcie grobów. Jak powiedziała "Gazecie" Ewa Ziółkowska z Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, witebskie władze zamierzają zaprosić polskich specjalistów na następne "prace odkrywkowe w tym miejscu". Nie wiadomo tylko, kiedy miałyby one się rozpocząć.

Cezary Goliński, Witebsk

Copyright © Agora SA