Dziś ruszają w Turcji programy i audycje w języku kurdyjskim

Cztery lata po zmianie prawa wymuszonej przez Unię Europejską i walce z biurokratycznymi kłodami rzucanymi przez tureckie władze prywatne telewizje zaczynają nadawać w języku kurdyjskim

Setki tysięcy Kurdów, którzy z okazji nadejścia nowego roku (newroz) tańczą i śpiewają od kilku dni na ulicach i placach miast południowo-wschodniej Turcji, mają tym razem szczególny powód do świętowania. Wczoraj o godzinie 16.30 w prywatnej regionalnej telewizji Soz ruszył 45-minutowy program "Obyczaje i tradycje". Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że po raz pierwszy w historii nadano audycję po kurdyjsku.

W następnych godzinach programy po kurdyjsku wyemitowała inna prywatna stacja Gun oraz radio Medya FM. W całym tureckim Kurdystanie przymierza się do tego dziewięciu następnych nadawców. A jeszcze dziesięć lat temu za powiedzenie w miejscu publicznym choć słowa w języku kurdyjskim szło się za kratki.

Zmiana jest zasługą Unii, która w 2002 r. wymusiła na Ankarze zgodę, by telewizje i radia mogły nadawać programy po kurdyjsku. Zgoda pozostawała jednak przez cztery lata na papierze, bo turecka rada radiofonii i telewizji piętrzyła przed prywatnymi nadawcami trudności biurokratyczne, wytykając najdrobniejsze błędy i braki we wnioskach. Dopiero dwa tygodnie temu, gdy nie było już do czego się przyczepić, trzej wymienieni nadawcy otrzymali zielone światło.

Warunki postawiono im jednak drakońskie - do 45 minut dziennie po kurdyjsku dla telewizji, a godzina dla radia, napisy tylko po turecku i żadnej nauki kurdyjskiego, programów dla dzieci ani antypaństwowych treści.

- Represjonowanie naszego języka i kultury musi się wreszcie skończyć - krzyczał w środę do tłumów świętujących newroz Ahmet Turk, lider największej kurdyjskiej partii DTP, i wymieniał kolejne żądania, za każdym razem wywołując coraz większy entuzjazm zgromadzonych: nauka kurdyjskiego w szkołach, wypuszczenie z więzień kurdyjskich przywódców, autonomia dla Kurdystanu. - Dzięki Unii Europejskiej wszystko jest możliwe!

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.