Trwa kryzys polityczny na Litwie

Socjalliberałowie Arturasa Paulauskasa i socjaldemokraci Algirdasa Brazauskasa podpisali w środę umowę o współpracy w parlamencie. Jednaki wcale nie jest pewne, czy ich kandydatem na premiera będzie Brazauskas, którego nie akceptuje prezydent

Trwa kryzys polityczny na Litwie

Socjalliberałowie Arturasa Paulauskasa i socjaldemokraci Algirdasa Brazauskasa podpisali w środę umowę o współpracy w parlamencie. Jednaki wcale nie jest pewne, czy ich kandydatem na premiera będzie Brazauskas, którego nie akceptuje prezydent

Do socjalliberałów i socjaldemokratów dołączyły niewielkie partie lewicowe - Partia Chłopów i Nowa Demokracja Kazimiery Prunskiene. Liderzy koalicji, która może liczyć na 80 posłów w 141-osobowym parlamencie, poinformowali, że kandydatem na premiera pozostaje lider socjaldemokratów i b. prezydent Algirdas Brazauskas. Jednak w umowie nie ma o tym mowy; jest tylko zapis, że kandydata wysuwa socjaldemokracja. W ten sposób - jak mi powiedział jeden z socjalliberałów - koalicja zostawia sobie furtkę, gdyby prezydent z uporem protestował przeciw kandydaturze Brazauskasa. Prezydent Valdas Adamkus oskarża Brazauskasa o lobbing na rzecz rosyjskich oligarchów, który uważa za działalność antypaństwową. Brazauskas wywierał naciski na p.o. premiera Eugenijusa Gentvilasa w sprawie sprzedaży pakietu akcji rafinerii w Możejkach koncernowi Łukoil. Kontrkandydatem Brazauskasa jest właśnie Gentvilas, którego popierają partie centrum i prawicy niemające jednak większości. Do 4 lipca prezydent musi zdecydować, komu powierzy misję formowania rządu.

Kryzys rozpoczął się po rozpadzie koalicji socjalliberałów i liberałów, którzy pokłócili się o prywatyzację spółki gazowej Lietuvos Dujos. Po naciskach socjalliberałów 20 czerwca do dymisji podał się Rolandas Paksas, który chciał, aby litewski gaz był zarządzany przez strategicznego inwestora z Zachodu. Zdaniem socjalliberałów gazem powinni zarządzać dostawcy, czyli rosyjski Gazprom i litewscy importerzy. Właściciele tych spółek są sponsorami socjalliberałów.

W środę rząd zatwierdził model prywatyzacji gazu. 34 proc. ma pozostać w rękach państwa. 34 proc. sprzeda się w drodze konkursu strategicznemu inwestorowi zachodniemu, a 24 proc. dostawcom gazu, czyli Gazpromowi. Pozostała część akcji jest w posiadaniu drobnych akcjonariuszy.

Jacek J. Komar, Wilno

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.