Burzliwa demonstracja pod Dumą

Około 3 tys. zwolenników komunistów protestowało przeciw nowemu Kodeksowi Pracy. Komunistów zaatakowali młodzi ludzie z proputinowskiej organizacji ?Idący Razem". Milicja z trudem opanowała sytuację.

Burzliwa demonstracja pod Dumą

Około 3 tys. zwolenników komunistów protestowało przeciw nowemu Kodeksowi Pracy. Komunistów zaatakowali młodzi ludzie z proputinowskiej organizacji "Idący Razem". Milicja z trudem opanowała sytuację.

Władze stolicy wydając pozwolenie na demonstrację wskazały komunistom miejsce na chodniku pod hotelem "Moskwa" - naprzeciw głównego wejścia do gmachu parlamentu. Jeszcze przed dziesiątą, kiedy miało się zacząć posiedzenie Dumy poświęcone nowemu Kodeksowi Pracy, pod czerwonymi sztandarami zebrało się tam ponad 3 tys. demonstrantów.

Kiedy pod budynek Dumy zaczęli podjeżdżać deputowani, tłum złożony ze starszych, lecz agresywnych ludzi przełamując milicyjny kordon i metalowe bariery, wyszedł na ulicę i zablokował wejście do parlamentu. Akurat w tym momencie podjechał Władimir Żyrinowski. Leciwe komunistki z Rosji Pracującej od dawna marzące o tym, by obić szydzącego z nich wodza nacjonalistów, rzuciły się do przodu krzycząc "Żyd!" [Żyrinowski, który przez lata powtarzał, że miał "matkę Rosjankę, a ojca prawnika", niedawno przyznał się, że jest półżydem - red.]. Ochroniarze Żyrinowskiego z trudem wygrali ciężki bój na pięści w obronie swego szefa.

Milicji długo nie udawało się wyprzeć komunistów blokujących Ochotnyj Riad, jedną z głównych ulic w centrum Moskwy. Pod Dumę zaczęły ściągać oddziały OMONu, armatki wodne.

Pojawiło się też kilkuset młodych ludzi z proputinowskiej organizacji Idący Razem, często nazywanej "Putinjugend". Komunistycznym hasłom w rodzaju: "Dumo, tu się zastanów, kodeks podzieli nas na niewolników i panów!" przeciwstawili swoje: "Dzisiejszy Kodeks Pracy ostoją komunizmu". Nie poprzestawszy na pojedynku na hasła obrzucili jeszcze komunistów jajkami i pomidorami. Po tym ataku do przodu ruszyła także milicja, przeganiając demonstrantów pod hotel "Moskwa".

- My walczymy o lepszą przyszłość dla nich. A oni w nas rzucają. Stalina by im i na Kołymę - żaliła mi się Zoja Aleksandrowna wycierając z głowy resztki jajka.

Duma w czwartek zajęła się od razu siedmioma projektami nowego Kodeksu Pracy. Ale naprawdę liczyły się tylko dwa z nich - komunistyczny zachowujący dziś obowiązujacy kodeks, który - jak mówią eksperci - prawie nie zmienił się od czasów radzieckich, i tak zwany "uzgodniony", czyli będący kompromisem projektu rządowego i postulatów frakcji parlamentarnych.

Ten projekt pozwala np. zwolnić pracownika bez zgody związków zawodowych. Wprowadza też zasady zawierania czasowych umów o pracę (dzisiejszy kodeks w ogóle tego nie przewiduje). Projekt "uzgodniony" przewiduje też kary za nieterminowe wypłacanie poborów pracownikom.

Komuniści występowali we czwartek nie tylko przeciw nowemu Kodeksowi Pracy. Jak powiedział w wywiadzie dla "Niezawisimej Gazety" Aleksandr Kuwajew, radykalny pierwszy sekretarz stołecznej organizacji partyjnej, przyszedł czas, by otwarcie wystąpić przeciwko prezydentowi Putinowi i forsowanym przez niego reformom, takim jak zmiana Kodeksu Pracy czy nowy Kodeks Ziemski: "Świetnie rozumiemy, że [German] Gref i [Michaił] Kasjanow to tylko marionetki w rękach prezydenta, które są narzędziami jego polityki" - Kuwajew zdemaskował ministra rozwoju gospodarczego i premiera, których w Rosji dziś uważa się za promotorów potępianych przez komunistów reform.

Wacław Radziwinowicz, Moskwa

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.