Chiny zacieśniają stosunki z Rosją

Chiński lider Jiang Zemin podpisał w poniedziałek w Moskwie układ o dobrym sąsiedztwie, przyjaźni i współpracy. Ale eksperci ostrzegają, że porozumienie z sąsiadem, którego wielu Rosjan się boi, jest przedwczesne.

Chiny zacieśniają stosunki z Rosją

Chiński lider Jiang Zemin podpisał w poniedziałek w Moskwie układ o dobrym sąsiedztwie, przyjaźni i współpracy. Ale eksperci ostrzegają, że porozumienie z sąsiadem, którego wielu Rosjan się boi, jest przedwczesne.

Traktat ten zastąpi dwustronny układ radziecko-chiński z 1949 r.

Przewodniczący ChRL, który wystąpił z inicjatywą porozumienia, zapewniał w wywiadzie dla "Rossijskoj Gaziety", że naczelną zasadą układu, który obie strony zamierzają zawrzeć, jest "przekazywać przyjaźń z pokolenia na pokolenie i nigdy nie stać się wrogiem partnera". 75-letni Jiang Zemin nie szczędził także komplementów pod adresem Władimira Putina, z którym spotyka się już ósmy raz.

Propaganda moskiewska też jest pełna zachwytów. Układ z Chińczykami nazywa "historycznym" albo "epokowym", zapowiada, że stanie się on bazą dla "strategicznego partnerstwa ze wschodnim sąsiadem".

Podpisanie porozumienia z Chińczykami może się wydawać teraz rzeczywiście niezwykle korzystne dla Moskwy. Za tydzień Putin jedzie do Genui na spotkanie liderów państw grupy G-7, którą propaganda moskiewska nazywa "wielką ósemką". W rozmowach na tematy strategiczne, dotyczących np. układu o obronie przeciwrakietrowej Putin na pewno będzie się posługiwał atutem "partnerstwa z Chinami", które tak jak Rosja są przeciw budowaniu przez Amerykanów tarczy przeciwrakietowej.

Aleksander Szarawin, dyrektor Instytutu Analiz Wojskowych i Politycznych wskazuje, że według liderów rosyjskich we współczesnym świecie "powstał trójkąt geopolityczny USA-Chiny-Rosja, a dwie strony tej figury wspólnie przeciwstawiają się ekspansji trzeciej, czyli Amerykanów". Według eksperta taka logika jest jednak "błędna". "Rosja nie jest wierzchołkiem rzekomego trójkąta, a polem bitwy między dwoma pozostałymi stronami. Chiny wygrywają w tej konfrontacji" - napisał Szarawin w dzienniku "Izwiestia".

Wielu obserwatorów zwraca uwagę na potencjalne zagrożenie, jakie Chiny stanowią dla Rosji. Gazety piszą, że potężny sąsiad jest w stanie zmobilizować 150 mln żołnierzy (więcej niż cała ludność Rosji). W czasach ZSRR tę przewagę liczebną równoważyło zaawansowanie techniczne armii radzieckiej. Dziś rosyjski przemysł zbrojeniowy w dużej części pracuje dla armii ChRL. Wartość rocznego eksportu broni do Chin ocenia się na co najmniej miliard dolarów, a niektóre źródła mówią nawet o 3 mld. Prawie wszystkie myśliwce bombardujące Su-27 produkowane w Komsomolsku nad Amurem kupuje Pekin. - Gdyby nasze siły zbrojne kupowały choć tyle samo myśliwców, okrętów, czołgów, co chińskie kupują u nas, można byłoby mówić choćby o próbie zachowania równowagi - powiedział mi ekspert z Ministerstwa Obrony.

Przed wizytą Jiang Zemina w Moskwie mówiło się o zagrożeniu dla wyludniającego się rosyjskiego Dalekiego Wschodu ze strony dynamicznie rozwijających się Chin. W pięciu graniczących z ChRL regionach po stronie rosyjskiej mieszka dziś 5 mln ludzi - po chińskiej 120 mln. Prof. Wilia Gelbras z Instytutu Krajów Azji i Afryki Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego twierdzi, że głosy alarmujące o "ekspansji" sąsiada na regiony Dalekiego Wschodu są przesadzone, co nie znaczy jednak, że niebezpieczeństwa nie ma. - Putin i Jiang Zemin podpisują układ o sąsiedztwie, przyjaźni i współpracy, choć Chiny i Rosja nie uregulowały swoich problemów granicznych. Tak nie wolno robić! Czy to ma znaczyć, że w przyszłości zgodzimy się oddać Chinom sporne wyspy na Amurze? - mówi Gelbras. O trzy wyspy w pobliżu Chabarowska, z których największa to Balszoj Ussuryjskij, toczy się "wojna irygacyjna". Zgodnie z umowami granicę wyznacza tam "główny nurt Amuru". Chińczycy w odnodze odcinającej ich od wysp stale topią barki, budują tamy, starając się skierować główny nurt rzeki w odnogę przepływająca tuż obok Chabarowska. Już dziś na tyle spłycili rzekę, że Rosjanie musieli zezwolić ich okrętom wojennym na przechodzenie tuż obok Chabarowska.

- Sporne wyspy to 21 km kw. Ale ich znaczenie jest ogromne. Kto opanuje Chabarowsk, odcina Daleki Wschód od Rosji - przypomina Gelbras. - Nasze władze twardo odpowiadają Japończykom, że nie oddamy im Wysp Kurylskich. A o wyspach na Amurze milczą. W ten sposób pozwalamy na to, by w przyszłości dojrzał nowy, bardzo niebezpieczny dla Rosji konflikt - mówi pani profesor.

Moskwie jednak wyraźnie spieszyło się do sojuszu z Chinami. Zbliżenia z Pekinem życzą sobie przedstawiciele przemysłu zbrojeniowego, egzystujący dzięki zamówieniom sąsiadów z Azji. Dąży do tego także Gazprom, który chce wspólnie z Chińczykami zagospodarować syberyjskie złoża i co roku sprzedawać Chinom od 70 do 80 mld m sześć. gazu. Tylko ten projekt podwoiłby obroty handlowe między obu krajami, które wynoszą dziś 8 mld dolarów.

Wacław Radziwinowicz, Moskwa

Copyright © Agora SA