Konferencja ONZ w Bonn ratuje porozumienie z Kioto

Unia Europejska, Rosja, Japonia, Kanada i Australia zdołały w poniedziałek dojść do porozumienia w sprawie ograniczeń emisji zanieczyszczeń do atmosfery. Zawarty w ostatniej chwili kompromis oznacza, że protokół z Kioto będzie wprowadzony w życie

Konferencja ONZ w Bonn ratuje porozumienie z Kioto

Unia Europejska, Rosja, Japonia, Kanada i Australia zdołały w poniedziałek dojść do porozumienia w sprawie ograniczeń emisji zanieczyszczeń do atmosfery. Zawarty w ostatniej chwili kompromis oznacza, że protokół z Kioto będzie wprowadzony w życie

- To wspaniały dzień dla środowiska - cieszył się Michael Meacher, brytyjski minister ochrony środowiska. - I wielka ulga - dodał.

Zadowolenie ministra było w pełni uzasadnione. Jeszcze w niedzielę wieczorem wszystko wskazywało na to, że uczestnicy konferencji klimatycznej ONZ w Bonn rozjadą się do domów, nie osiągnąwszy porozumienia - powtórzyłby się wówczas scenariusz z ubiegłego roku, gdy załamały się rozmowy w Hadze.

Przedstawiciele 185 państw nie byli w stanie ustalić, w jaki sposób ma być wprowadzony w życie protokół z Kioto. Umowa zawarta w 1997 r. przewidywała, że najbardziej rozwinięte państwa świata do 2012 r. zmniejszą o 5,2 proc. emisję szkodliwych gazów. Umowa ta stanęła pod znakiem zapytania, gdy w marcu br. prezydent USA George W. Bush oświadczył, że jego rząd wycofuje się z ustaleń i nie zamierza zmniejszać poziomu zanieczyszczeń. Ponieważ USA odpowiada za 36 proc. światowych zanieczyszczeń, a do uprawomocnienia się protokołu potrzebna jest ratyfikacja państw odpowiadających za 55 proc. zanieczyszczeń - umowa z Kioto byłaby martwa bez poparcia Rosji, Australii, Japonii i Kanady (razem z UE "produkują" odpowiednią ilość gazów). Tymczasem Unii Europejskiej - która jest najważniejszym zwolennikiem wprowadzenia protokołu w życie - długo nie udawało się ich przekonać.

Pomogły dopiero ustępstwa, które Unia zaproponowała w trakcie 25-godz. maratonu negocjacji w nocy z niedzieli na poniedziałek.

Po pierwsze, Unia zgodziła się, by przy ustalaniu nowych, niższych limitów zanieczyszczeń, można było odliczać te ilości CO2, które są wchłaniane przez lasy. Tym samym państwa obficie zalesione, jak Kanada i Rosja, będą mogły dokonać dużo mniejszych ograniczeń.

Po drugie, UE ustąpiła ze swojego żądania, by już teraz karać państwa, które ratyfikowały protokół z Kioto, ale go nie przestrzegają. O tym, kiedy i jakie sankcje zostaną wprowadzone, mają zadecydować eksperci; z protokołu - na życzenie Japończyków - usunięty też zostanie zapis o tzw. prawnie zobowiązujących limitach. Mają one być jedynie obowiązujące.

- Lepsze jest niedoskonałe porozumienie, które istnieje, niż doskonałe, ale martwe - komentował belgijski minister ochrony środowiska Oliver Deleuze.

Kompromis zawarty przez UE, Japonię, Kanadę i Rosję zaakceptowali przedstawiciele pozostałych 167 państw obecnych na konferencji. Proces ratyfikacji protokołu rozpocznie się w najbliższych tygodniach; jako pierwsza ma go ratyfikować Belgia, sprawująca obecnie prezydencję w UE.

Uczestnicy konferencji w Bonn pozostawili otwartą furtkę Stanom Zjednoczonym, pozwalając im przystąpić do protokołu w późniejszym czasie. - Mamy wiadomość dla prezydenta George W. Busha: jest on oczekiwany i mile widziany - mówił Deleuze. Wtórował mu japoński premier Junichiro Koizumi: - Zrobimy wszystko, by Stany Zjednoczone zmieniły zdanie.

Jednak jeszcze w poniedziałek obecna w Bonn amerykańska podsekretarz stanu Paula Dobriansky zapowiedziała, że stanowisko jej rządu nie zmieniło się ani o jotę: protokołu z Kioto USA nie zamierza ratyfikować.

afp, reuters, nik

Copyright © Agora SA