Komentarze światowej prasy o protestach antyglobalistów

Komentarze światowej prasy o protestach antyglobalistów

Marcello Damilano, "L' Espresso"

Jaka szkoda, że anarchiści z organizacji Tute Bianche nie czytają "Osservatore Romano"! Bo tam właśnie znaleźliby najbardziej skuteczny ze wszystkich manifestów przeciw globalizacji. "Pracujmy z pożytkiem dla całej ludzkości, a nie tylko dla elity kontrolującej naukę, technologię, zasoby planety ze szkodą dla większości" - to prawie wezwanie do walki. Autorem nie jest komendant Marcos, ale papież. Kościół staje się rzecznikiem wszystkich tych, którzy sprzeciwiają się demokracjom kapitalistycznym. Tych, którzy nie głosują, wszystkich ubogich i wykluczonych na całym świecie. Po stronie manifestantów opowiedzieli się kardynałowie Silvano Piovanelli i Dionigi Tettamanzi, którzy zredagowali płomienny apel ogłoszony na łamach "Osservatore Romano". Przed szczytem w Genui 42 organizacje, w tym stowarzyszenie pracowników chrześcijańskich, Akcja Katolicka, wspólnota Sant'Egidio i harcerstwo katolickie spotkały się w początku lipca w Rzymie, by koordynować wspólną akcję. Zebranie poprowadził abp Tettamanzi. "Rusza armia Papa Boysów [młodzieży biorącej udział w spotkaniach z papieżem - red.], tym razem nawet nie czekając na hasło z Watykanu" - pisze włoski ekonomista Riccardo Moro, autor manifestu ogłoszonego na spotkaniu. Członkowie organizacji katolickich stanowią połowę włoskiego ruchu antyglobalistycznego.

Eliza Marincola, "Limes"

Tute Bianche, organizacja, która stanęła na czele manifestacji antyglobalistycznych w Genui, to zarazem "zbrojne ramię" potężnego ruchu włoskich ośrodków alternatywnych. Takich centrów, które mieszczą się na squatach, w opuszczonych budynkach, jest ok. 200. Kształtują alternatywny model kultury i alternatywne koncepcje polityczne. Pełnią zarazem rolę ośrodków kontestacji politycznej, twórczości artystycznej, dzielnicowej animacji kulturowej i pomocy uchodźcom. Są prekursorami nowych tendencji, kodów i stylów, które podchwytuje młode pokolenie. Według policji w tych centrach mieszka 5 tys. osób, a znacznie większa liczba ma z nimi kontakt.

Gianfranco Pasquino, "Il Sole/24 Ore"

Czy antyglobaliści wyrażają opinię krajów bogatych i rozwijających się? Jeśli tak jest, dlaczego nie starają się wykorzystać mechanizmów demokratycznych, startując w wyborach, by popularyzować swe poglądy? Czy są jedynie awangardą, dobrze odżywioną i poinformowaną? Nawet jeśli tak jest, nie oznacza to, by ich żądania nie były godne uwagi. Awangarda jest w stanie dojrzeć zarysowującą się ewolucję i proponować rozwiązania. Co nie oznacza, że może pretendować do posiadania jedynie słusznej recepty...

Trzeba się będzie z pewnością zastanowić nad tym, co oznacza demokracja na skalę globu i nad sposobami reprezentowania dobrze poinformowanej i coraz bardziej wpływowej opinii. Stanie się to możliwe w chwili, gdy większość awangard przejdzie od kontestacji ku konkretnym propozycjom i zdecyduje się na dialog z "ariergardą". Żadna demokracja na skalę planety nie narodzi się, dopóki warunkiem wstępnym będzie zniszczenie istniejących instytucji, a nie ich reforma.

Rolf Paasch, "Frankfurter Rundschau"

To normalne, że liderzy demokratycznie wybranych rządów nie powinni dać sobie narzucić dyktatu wandali. Jednakże normalne jest również, że rozdmuchane do groteskowych rozmiarów spotkanie głów państw, którego rezultaty są tak skromne, stało się wodą na młyn dla przeciwników globalizacji i podsyciło ich uprzedzenia. Liderzy G8 w rzeczywistości martwią się jedynie o wskaźniki ekonomiczne. Potęguje to wrażenie, że elita polityczna jest bezduszna. Nie znaczy to oczywiście, że kontrargumenty przeciwników globalizacji są wolne od błędów i arogancji. Ich protesty po prostu zbyt często mają niewłaściwą formę.

Aleksander Janow, "Moskowskije Nowosti"

W przeciwieństwie do Seattle, Pragi, czy Göteborga w Genui wśród tzw. antyglobalistów po raz pierwszy doszło do wyraźnego rozłamu - na rozrabiających anarchistów i - jak ich nazwał w "New York Timesie" Tomas Friedman - rozważnych "ewolucjonistów". (...) W Genui odnotowano przypadki, że "ewolucjoniści", tzn. pokojowi demonstranci, ścigali anarchistów, krzycząc "prowokatorzy!", i zmuszali ich do ucieczki. Vittorio Agnoletti, przywódca Genova Social Forum jednoczącego 700 protestujących organizacji, gwałtownie potępił jako sabotażystów tych, którzy podpalali samochody, rozbijali szyby w bankach i szturmowali "czerwoną strefę". Stało się absolutnie jasne, że znakomita większość manifestantów to wcale nie "nieodpowiedzialni lewacy". (...) Są nie tyle przeciwnikami, co zwolennikami alternatywnej - jeśli tak można powiedzieć - "uczciwej globalizacji". Takiej, z której owoców będą korzystać nie tylko i nie jedynie, bogate państwa. (...) Gdybym to ja uczestniczył w obradach szczytu G8, to zaproponowałbym, aby nie chować się przed manifestantami gdzieś w Górach Skalistych Kanady, tylko zaprosić na posiedzenie ośmiu przedstawicieli "ewolucjonistów" wybranych na ich światowym forum. I porozmawiać poważnie o tym, co można zrobić dla "uczciwej globalizacji".

mak, wr, lai

Copyright © Agora SA