Przygotowania do podniesienia "Kurska" wkraczają w najtrudniejszą fazę

W czwartek na miejsce katastrofy "Kurska" przypłynęła specjalna piła. Ma ona przeciąć wykonany z superwytrzymałej stali kadłub okrętu, który leży na głębokości 108 m

Przygotowania do podniesienia "Kurska" wkraczają w najtrudniejszą fazę

W czwartek na miejsce katastrofy "Kurska" przypłynęła specjalna piła. Ma ona przeciąć wykonany z superwytrzymałej stali kadłub okrętu, który leży na głębokości 108 m

Piłę, skonstruowaną do robót na "Kursku", przywiozła brytyjska barka "Carrier" wynajęta przez holenderską spółkę Mammoet, której Rosjanie zlecili podniesienie wraku. Za pomocą piły nurkowie mają oddzielić od reszty kadłubu zniszczony eksplozją dziobowy przedział torpedowy.

Rosyjscy dowódcy i specjaliści z petersburskiego Centralnego Biura Konstruktorskiego "Rubin", którzy opracowali program podniesienia "Kurska", twierdzą, że trzeba go przeciąć za względów bezpieczeństwa. Być może - argumentują - na dziobie została jeszcze jakaś nierozerwana wybuchem torpeda i może eksplodować podczas operacji.

Wielu ekspertów uważa, że Rosjanie chcą odciąć dziób, by ukryć prawdę o przyczynie katastrofy. Wiceadmirał Jewgienij Czernow, b. dowódca okrętów podwodnych Floty Północnej, jest przekonany, że 12 sierpnia 2000 r. w czasie manewrów na Morzu Barentsa po wynurzającym się "Kursku" "przeszedł się" któryś z potężnych okrętów nawodnych ("Piotr Wielki" albo "Admirał Kuzniecow"). Kolizja spowodowała wybuch torped na pokładzie "Kurska". Tymczasem wrak ma być przepiłowany akurat w miejscu, gdzie znajduje się wgniecenie, które - zdaniem Czernowa - jest śladem po zderzeniu z kilem okrętu nawodnego.

Nurków czeka zadanie, którego nikt wcześniej się nie podejmował. Muszą przeciąć wysoki na 19,5 m (sześć pięter) okręt mający dwa kadłuby -zewnętrzny i wewnętrzny. Przy czym ten drugi zbudowany jest z superwytrzymałej stali z domieszką tytanu. - W stoczniach, gdzie są rozbierane wycofane atomowe okręty podwodne, kadłuby tnie się specjalnymi gilotynami. Z ogromną siłą tną korpus po kawałku jak noże do konserw puszkę. "Kursk" - mający ok. 65 m obwodu - będzie cięty piłą, której ostrze stanowi superwytrzymała stalowa lina - tłumaczył mi Iwan Safranczuk z moskiewskiego Centrum Analiz i Technologii.

Nie wiadomo, czy operacja się uda. Firma Mammoet nie miała czasu, by wypróbować piłę pod wodą. Próby przeprowadzane na powierzchni nie wypadły zbyt obiecująco.

Gdy dziób zostanie odcięty (co ma potrwać sześć-osiem dni), do akcji wkroczy brytyjska barka "Giant". W połowie września za pomocą 26 stalowych lin zakotwiczonych w otworach w kadłubie "Kurska", które wycięli już rosyjscy nurkowie, "Giant" ma podnieść wrak. Następnie z podwieszonym pod swym dnem "Kurskiem" ma dopłynąć na redę portu Rosliakowo w pobliżu Murmańska. Tam dwie stumetrowe, specjalne barki pomogą wprowadzić wrak do pływającego doku. Dok wejdzie do portu, gdzie zostaną wydobyte zwłoki marynarzy.

Odcięty od kadłuba, kryjący tajemnicę przyczyn katastrofy przedział torpedowy zostanie na dnie co najmniej do przyszłego roku, kiedy to mają go wydobyć na powierzchnię sami Rosjanie.

Wacław Radziwinowicz, Moskwa

Copyright © Agora SA