Izrael i Palestyńczycy rozważają amerykańskie propozycje pokojowe

Prezydent USA Bill Clinton czeka dziś na odpowiedź Izraela i Palestyńczyków na jego propozycje zakończenia 52 lat konfliktu

Izrael i Palestyńczycy rozważają amerykańskie propozycje pokojowe

Prezydent USA Bill Clinton czeka dziś na odpowiedź Izraela i Palestyńczyków na jego propozycje zakończenia 52 lat konfliktu

Premier Ehud Barak, który ma nadzieję, że porozumienie z Palestyńczykami pomoże mu wygrać przedterminowe wybory na premiera 6 lutego, oświadczył w poniedziałek, że przyjmie amerykańską propozycję, jeśli zaakceptuje ją Jaser Arafat.

Dziś do prezydenta Clintona ma wpłynąć list od Arafata, w którym zgłosi on zastrzeżenia do proponowanego porozumienia. Nie będzie to odpowiedź na "nie", nie będzie też jednoznaczna z przyjęciem propozycji - poinformowali przedstawiciele Autonomii Palestyńskiej. - Niektóre amerykańskie pomysły są lepsze niż w Camp David, ale inne są gorsze lub niejasne - powiedział Abu Rudeina, doradca Arafata.

Negocjacje pokojowe zostały zerwane po nieudanym szczycie pokojowym w Camp David w lipcu. Wznowiono je w ub. tygodniu pod Waszyngtonem po ponad dwóch miesiącach krwawych starć, w których zginęło ok. 350 osób, głównie Palestyńczyków. Jeśli Palestyńczycy i Izraelczycy przyjmą propozycje amerykańskie, jeszcze przed odejściem Billa Clintona 20 stycznia dojdzie do kolejnego szczytu pokojowego.

Doradca Arafata Nabil Abu Rudeina oświadczył, że Palestyńczycy chcą od Amerykanów dodatkowych wyjaśnień. - Niektóre amerykańskie pomysły są lepsze niż w Camp David, ale inne są gorsze lub niejasne - powiedział Abu Rudeina.

Nowe propozycje amerykańskie są następujące:

Jerozolima: Palestyńczycy otrzymują stolicę w Jerozolimie wschodniej, włącznie z placem na Górze Świątynnej, gdzie stoi meczet al-Aksa.

Uchodźcy: Palestyńczycy rezygnują z prawa powrotu 3,7 mln uchodźców do Izraela w granicach sprzed wojny w 1967 roku.

Granice: Palestyna powstaje na 95 proc. Zachodniego Brzegu i na 100 proc. Strefy Gazy. Ok. 80 proc. z 200 tys. osadników żydowskich pozostaje w osiedlach anektowanych przez Izrael.

Plan prezydenta USA, który od blisko ośmiu lat osobiście nadzoruje bliskowschodni proces pokojowy, rozwiązuje dwa najboleśniejsze spory drogą wzajemnych ustępstw. Proponuje, by Izrael zrezygnował z suwerenności nad Jerozolimą wschodnią, w tym Górą Świątynną, gdzie stały żydowskie świątynie zburzone w czasach starożytnych. Na tej samej Górze stoją dziś meczety, a muzułmanie czczą ją jako Haram al-Szarif i jest to trzecie sanktuarium islamu na świecie. Od Palestyńczyków Clinton domaga się, by zrzekli się prawa powrotu do Izraela 3,7 mln palestyńskich uchodźców.

Szef izraelskiej dyplomacji Ben-Ami oświadczył we wtorek, że "dla obu stron konfliktu nastała teraz godzina pojednania, podczas której muszą pójść na ustępstwa względem siebie". Ben-Ami zasugerował, że na Zachodnim Brzegu w przyszłości powinny stacjonować międzynarodowe siły pokojowe.

Ariel Szaron, prawicowy rywal Baraka w lutowych wyborach, zapowiedział już, że nie będzie przestrzegał porozumienia zawartego przez premiera. W proteście przeciwko podziałowi Jerozolimy jej prawicowy burmistrz Ehud Olmert zapowiedział wczoraj, że otworzy swoje biuro pod Ścianą Płaczu, jedynym zachowanym fragmentem starożytnej żydowskiej świątyni u stóp Góry Świątynnej.

Na Zachodnim Brzegu doszło wczoraj do zaciekłej strzelaniny między palestyńskimi bojówkarzami i izraelską armią. - Mamy do wyboru porozumienie z jego plusami i minusami albo pogrążymy się w otchłani, a ta ma same minusy - ostrzegł Izraelczyków Szimon Peres, były premier Izraela i laureat pokojowego Nobla.

afp, reuters, slow

Copyright © Agora SA