Na Białorusi strajkują kupcy

Już drugi rok z rzędu handlowcy z białoruskich bazarów rozpoczynają od powszechnego strajku. Ich żądania są niezmienne - liberalizacja przepisów regulujących ?mały biznes?

Na Białorusi strajkują kupcy

Już drugi rok z rzędu handlowcy z białoruskich bazarów rozpoczynają od powszechnego strajku. Ich żądania są niezmienne - liberalizacja przepisów regulujących "mały biznes"

Pusto i cicho jest na bazarach i pełniących ich rolę stadionach w kilkunastu miastach kraju - od graniczącego z Polską Grodna, przez stołeczny Mińsk, po wysunięty najdalej na wschód Witebsk. Do protestu przyłączyły się też mniejsze miejscowości, m.in. Wołkowysk, Borysowo, Reczyca i Słuck. - Rok, dwa lata temu popierało nas może 20 proc. handlujących, teraz niemal 100 proc. - przekonuje jeden z liderów "buntowników" Walery Lewoniewski z Grodna. - Władze wszystkich nas doją jak biznesmenów, a ścigają niczym przestępców.

Rok temu przyczyną strajku było obłożenie handlowców, płacących niemały, comiesięczny podatek zryczałtowany, VAT-em. Od lutego ma obowiązywać jeszcze jeden podatek. Poza tym zeszłej jesieni Białoruś nałożyła dodatkowe cła na towary sprowadzane z Rosji, a pochodzące z krajów trzecich. - Podobno mamy unię celną z Rosją, tymczasem artykuły z importu mogą podrożeć nawet o połowę - mówią przedsiębiorcy. Skarżą się też na wciąż rosnące placowe, nieustanne kontrole organów podatkowych oraz naloty milicji, która za jakikolwiek błąd w rachunkowości może skonfiskować cały towar ze stoiska. Handlowcy z Witebska już policzyli, że aby nie zbankrutować, każdy powinien obracać kwotą nie mniejszą niż 5 tys. dolarów miesięcznie. Dla większości drobnych straganiarzy to nierealna suma. - W stolicy jest zarejestrowanych 46 tys. prywatnych przedsiębiorców - mówi szef komitetu strajkowego z Mińska Leonid Kalicienia. - Władze najwyraźniej chcą, aby było 46 tys. więcej bezrobotnych.

Nie wiadomo, jak długo potrwa protest. Kupcy z Mińska chcą wrócić na stoiska już w piątek, w Homlu chcieliby wytrwać chociaż dwa tygodnie, a w Grodnie zapowiadają, że są gotowi strajkować nawet cały miesiąc.

Cezary Goliński, Mińsk

Copyright © Agora SA