Polisy dla narciarzy

Białe szaleństwo może skończyć się różnie. Niestety, czasami złamaną nogą albo innymi kontuzjami. Dlatego jeśli jedziesz na narty za granicę, koniecznie ubezpiecz się. Bo inaczej wypadek wpędzi cię nie tylko w kłopoty zdrowotne, ale też w finansowe.

Polisy dla narciarzy

Białe szaleństwo może skończyć się różnie. Niestety, czasami złamaną nogą albo innymi kontuzjami. Dlatego jeśli jedziesz na narty za granicę, koniecznie ubezpiecz się. Bo inaczej wypadek wpędzi cię nie tylko w kłopoty zdrowotne, ale też w finansowe.

Jeśli decydujesz się na zagraniczny wyjazd na narty, i tak musisz sporo wydać na dojazd, noclegi, wyżywienie i wyciągi. Polisa ubezpieczeniowa nie kosztuje wiele, a może uratować, no może niekoniecznie życie czy zdrowie (choć i tak bywa), ale na pewno portfel.

Pomoc to też biznes

Wszędzie za granicą są szpitale, często świetnie wyposażone, są i lekarze, na twarzach których uśmiech bywa po prostu częścią zawodu. Ale za opiekę medyczną trzeba płacić, i to wcale niemałe pieniądze.

W Austrii, Francji czy we Włoszech każda czynność medyczna ma swoją cenę. Nie oburzaj się, że jeśli tylko jesteś przytomny, najpierw zapytają o pieniądze. Lekarze, którzy mają swoje kliniki w okolicach dolnych stacji wyciągów, to nie społecznicy - oni na składaniu połamańców po prostu zarabiają! Najczęściej najpierw skrupulatnie obejrzą polisę ubezpieczeniową, a potem poproszą, żeby firma, która nas ubezpieczyła, przysłała faks gwarancyjny. Dopiero po tym wszystkim fachowo (i ze wspomnianym, przyklejonym do twarzy uśmiechem) zajmą się pokiereszowanym ciałem. W rezultacie najpierw otrzymamy najlepszą możliwą pomoc, a potem ... bardzo słony rachunek do zapłacenia. I nie myślmy, że może uda nam się tego uniknąć albo że jakoś się wymkniemy! Mają tam swoje wypróbowane sposoby na ściągnięcie należności od "oszczędnych".

Jeśli nie będziesz mieć polisy przy sobie, lecz na przykład w hotelu, licz się z tym, że ktoś będzie musiał po nią szybko pojechać, a ty będziesz wtedy czekać w izbie przyjęć. Jeśli to możliwe, wybieraj się do szpitala z polisą w garści.

Sprawdź koniecznie

Najważniejsza jest polisa ubezpieczenia kosztów leczenia (KL). Obejmuje wszelkie zachorowania i wypadki wymagające natychmiastowej interwencji. Ale ponieważ narciarstwo to sport urazowy, wiele firm ma dla narciarzy trochę wyższe stawki (np. trzeba zapłacić składkę podstawową KL podwyższoną o 50 proc.). Jeśli na to nie przystaniemy, ubezpieczyciel przy urazie ewidentnie narciarskim może odmówić pokrycia kosztów leczenia. Albo może być i tak, że zostaniemy wyleczeni, ale za zwożących nas ze stoku ratowników będziemy musieli zapłacić z własnej kieszeni. Dlatego kiedy jedziemy na narty, warto wykupić specjalną polisę narciarską.

Niektóre firmy zajmujące się ubezpieczeniami podróżnymi proponują specjalne pakiety dla narciarzy, z których jedne zawierają ogólne ubezpieczenie kosztów leczenia, inne nie. Sprawdź to koniecznie - jeśli w pakiecie nie ma mowy o kosztach leczenia, trzeba będzie kupić i pakiet narciarski, i polisę KL. Ważne, żebyś w czasie pobytu za granicą był ubezpieczony nie tylko w razie urazów narciarskich, ale także wtedy, kiedy poślizgniesz się np.... w wannie na mydle. I naprawdę na czym, jak na czym, ale na polisie KL po prostu nie opłaca się oszczędzać! Nigdy do końca nie wiesz, co może się przytrafić, nawet jeśli jesteś uznanym jasnowidzem...

Kiedy jedziesz na wyjazd zorganizowany przez biuro podróży, to ubezpieczenie powinno być wliczone w cenę. Ale radziłabym nie tylko o to zapytać, ale też poprosić o pokazanie kopii polisy. Znam przypadki, kiedy turyści jechali święcie przekonani, że są ubezpieczeni (tak zostali przekonani przez sprzedającą wycieczkę osobę), a biuro jakoś "zapomniało" dopełnić swojego obowiązku...

Często biura ubezpieczają turystów jedynie od kosztów leczenia i następstw nieszczęśliwych wypadków, ale nie wykupują pakietu dla narciarzy. Najczęściej można wtedy "doubezpieczyć się" za naprawdę niewielkie pieniądze.

Zawsze zanim kupisz polisę, przestudiuj dokładnie warunki ubezpieczenia (mówi o tym cienka broszurka). Jeśli sprzedający wprowadzi cię w błąd, to i tak w razie czego za jego błąd ty poniesiesz konsekwencje!

Koszty leczenia

Nigdy nie łudź się, że w ramach polisy wyleczysz sobie za granicą wszelkie nękające cię przypadłości. Ubezpieczyciel pokrywa jedynie koszty niezbędne, takie żebyś mógł wrócić do kraju, nie ponosząc po drodze uszczerbku na zdrowiu. Na natychmiastową operację możesz liczyć tylko wtedy, kiedy będzie konieczna. W innym przypadku zdiagnozują cię, zabezpieczą, dadzą odpowiednie lekarstwa i każą zoperować w Polsce.

Ważna jest kwota gwarancyjna, czyli najwyższa suma, którą ubezpieczyciel za nas zapłaci. Im jest ona wyższa, tym większa pewność, że w jej ramach uzyskamy naprawdę solidną pomoc. Zazwyczaj polisy KL dają gwarancję do 10, 20 lub 30 tys. dol. Im wyższa kwota gwarancyjna, tym więcej trzeba zapłacić za ubezpieczenie. Są to jednak różnice na tyle niewielkie (np. 2-3 dol./tydzień), że warto wydać parę złotych więcej i mieć pewność, że w razie poważniejszego wypadku pokryte będą koszty całej skomplikowanej pomocy.

Koszty ratownictwa

Jeśli zdarzy ci się wypadek na stoku, wyspecjalizowane ekipy przyjadą z całym koniecznym sprzętem, udzielą fachowo pierwszej pomocy i przetransportują do szpitala. Nawet nie zawahają się wezwać helikoptera, jeśli uznają to za konieczne. Jak się zgubisz, będą cię równie fachowo szukać. Potem, niestety, z uprzejmym uśmiechem wystawią rachunek, i to zazwyczaj naprawdę słony.

Jeśli będziesz mieć polisę, rachunek pokryje ubezpieczyciel. Ale uwaga - musisz się z nim od razu skontaktować - czasami robi to firma ratownicza, ale często trzeba się zająć tym osobiście lub liczyć na pomoc współtowarzyszy.

Każda firma zastrzega górną granicę odpowiedzialności, czyli najwyższą kwotę, jaką zapłaci za ratowanie nas. Na przykład w pakiecie "Warta Ski" jest to 2 tys. dol. za wypadki, które zdarzyły się za granicą i 600 zł za te w Polsce.

Odpowiedzialność cywilna

Kiedy na kogoś najedziesz, możesz mieć grube nieprzyjemności. Poszkodowana osoba może pod wpływem zrozumiałego wzburzenia nie tylko nieładnie cię nazwać, obić kijkiem, ale także pozwać do sądu i zażądać odszkodowania. Jest to mniej dotkliwe na początku, ale niestety później o wiele bardziej boli - szczególnie... portfel.

Może się zdarzyć, że trzeba będzie zapłacić zasądzone odszkodowanie. Chyba że będziesz ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej - wtedy koszty do pewnej granicy pokryje ubezpieczyciel. W pakiecie "Warta Ski" suma ubezpieczenia z tytułu odpowiedzialności cywilnej za jedno zdarzenie (bez względu na to, ile osób ucierpi) wynosi 12 tys. zł za szkody osobowe i 2,5 tys. zł za szkody rzeczowe.

Pamiętaj, że o odszkodowaniu decyduje firma ubezpieczeniowa i ona je wypłaca. Nie należy więc nic wypłacać z własnej kieszeni, licząc na zwrot.

Firma ubezpieczeniowa nie bierze odpowiedzialności, gdy wyrządzisz szkodę komuś z krewnych, środowisku naturalnemu albo też zachowasz się niezgodnie z obowiązującym prawem. Nie licz też na odszkodowanie, jeśli szkodę wyrządzisz umyślnie albo po większej dawce alkoholu.

Ubezpieczenie sprzętu

Kiedy firma ubezpieczeniowa zwróci pieniądze za zgubiony albo zniszczony sprzęt narciarski lub snowboardowy? Wtedy, gdy zdarzy się wypadek na stoku (musisz mieć diagnozę lekarską wskazującą np. na złamanie, zwichnięcie, naciągnięcie mięśni czy potłuczenie) i przy okazji poważnie uszkodzimy sprzęt albo jeśli zniknie on np. w czasie lawiny. Uwaga! Odszkodowania nie dostaniesz, jeśli zniszczysz narty czy snowboard w czasie zawodów, wyczynowego uprawiania sportu albo szusując poza wyznaczoną trasą zjazdową. Także jeśli nasze deski rozpadną się od niewłaściwego używania czy po prostu ze starości.

Zazwyczaj sprzęt ubezpieczony jest od kradzieży, ale dostaniemy pieniądze tylko wtedy, gdy zniknie z przechowalni bagażu ( i będziemy mieć na to kwit) albo z zamkniętego pokoju hotelowego. Żeby dostać odszkodowanie, musisz mieć stosowne zaświadczenia - np. z policji, jeśli ukradną narty - albo rachunek za naprawę. W warunkach ubezpieczenia może być punkt, że wszelkie naprawy powinny być wykonywane w Polsce, bez względu na miejsce uszkodzenia.

Szkodę trzeba zgłosić w firmie ubezpieczeniowej w ciągu 7 dni od kradzieży czy wypadku albo od powrotu do kraju.

Cena spokoju

Dobra polisa na tygodniowy wyjazd za granicę, uwzględniająca pakiet narciarski (koszty ratownictwa, sprzęt i OC) oraz ubezpieczenie KL, to wydatek około 100 zł. Za cały miesiąc zapłacimy maksymalnie dwa razy tyle.

Niektóre firmy każą płacić snowboardzistom więcej niż narciarzom, bo według ich statystyk snowboard jest sportem bardziej urazowym. .

Firmy najczęściej proponują pakiety na 3, 7 lub 8, 14 lub 15 i 30 dni - im dłuższy, tym mniej kosztuje jeden dzień. Czasami jeśli kupujesz polisę na dłużej, to za kolejne miesiące zapłacisz mniej. Wtedy może opłacać się ubezpieczenie na cały sezon.

Beata Radecka

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.