W filmie nadanym o godz. 16.45 jednym z ekspertów oceniających działalność AK na Wileńszczyźnie był znany z niechęci do Polaków Kazimieras Garszwa, szef Vilniji, organizacji która w przeszłości zasłynęła z takich akcji, jak społeczny sąd nad AK. "Ława przysięgłych" stwierdziła wtedy, że AK na Wileńszczyźnie dokonała ludobójstwa na litewskiej ludności cywilnej.
W filmie występują wyłącznie ofiary działalności AK. Nie występuje natomiast ani jeden weteran AK, ani jeden polski historyk. Autor programu nie dał też możliwości wypowiedzenia się żołnierzom oddziałów gen. Povilasa Plechavicziusa, które zostały powołane przez Niemców m.in. do walki z AK i partyzantką sowiecką.
Oddziały Plechavicziusa zostały dość szybko rozwiązane, gdyż generał odmówił złożenia przysięgi na wierność Hitlerowi. Mimo tego w 1943 r. doszło do "wojny dziesięciodniowej" pomiędzy AK i Litwinami. Kilka miesięcy temu akowcy pojednali się z żołnierzami gen. Plechavicziusa.
Kilka dni temu, podczas oficjalnej wizyty w Wilnie, prezydent Aleksander Kwaśniewski spotkał się z weteranami AK i oddziałów Plechavicziusa. Podczas przyjęcia panowała przyjacielska atmosfera. Weterani z prezydentem dzielili się wojennymi wspomnieniami i cieszyli się, że doszło do pojednania. - Widocznie komuś to przeszkadza - uważa Audrius Bacziulis, komentator tygodnika "Veidas".
Według Bacziulisa widać było, że autor filmu próbował udowodnić, iż AK dokonała ludobójstwa na Litwinach, lecz niezbyt mu to wychodziło. Prawie godzinny film pokazuje "zbrodnie" AK, opierając się na świadectwach trzech osób. Ale pod koniec filmu szefowa litewskiego rządowego Centrum Badań Ludobójstwa i Ruchu Oporu Dalia Kuodyte przyznaje, że nie można AK udowodnić ludobójstwa, gdyż nie ma na to dowodów.
Autor filmu Rimas Bruzas sam w końcu przyznaje, że AK na Wileńszczyźnie zabiła w ciągu całej wojny zaledwie ok. 500 osób pochodzenia litewskiego. Dalia Kuodyte w rozmowie z Bruzasem przyznaje, że inaczej nie mogło być, gdyż każda wojna pociąga za sobą ofiary cywilne. Pani dyrektor dodaje jednak, że jest przekonana, iż głównym zadaniem AK było oczyszczenie Wileńszczyzny z Litwinów tak, aby po wojnie Wileńszczyzna powróciła do Polski czysta narodowościowo.
Dość dużo miejsca w filmie poświęcono także "współpracy" AK z Niemcami, a potem z Armią Czerwoną. Pod koniec tego fragmentu filmu Bruzas stwierdza, że dopóki na Wileńszczyźnie górą byli Niemcy, akowcy walczyli z Sowietami. Gdy Niemcy zaczęli tracić grunt pod nogami, AK zaczęła walczyć z nimi i współpracować z Moskwą.
- To film spóźniony o jakieś 15 lat. Wtedy na Litwie istniały takie antypolskie nastroje, ale dziś już one minęły i ktoś próbuje je za pomocą takiego filmu przywołać - twierdzi Audrius Bacziulis.