Hamas prawie godzi się na to, by istniał Izrael

Dwie skłócone palestyńskie partie Fatah i Hamas zgodziły się wczoraj budować niepodległą Palestynę na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy. W praktyce oznacza to pogodzenie się islamskich fundamentalistów z istnieniem Izraela

Dokument Zgody Narodowej, który islamski Hamas i mniej radykalny Fatah negocjowały od dwóch miesięcy, jest równoznaczny z co najmniej tymczasową rezygnacją Hamasu z walki zbrojnej przeciw Izraelowi oraz z pośrednim przyzwoleniem na istnienie państwa żydowskiego. Wcześniejsza odmowa uznania prawa Izraela do istnienia była jedną z głównych przyczyn bojkotu kontrolowanego przez Hamas rządu Palestyny przez Zachód.

Dążący do odblokowania zagranicznej pomocy - odciętej przez Zachód w proteście przeciwko rządom Hamasu - prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas zagroził hamasowskiemu rządowi, że w razie odmowy podpisania Dokumentu Zgody Narodowej podda go pod głosowanie w referendum. Według sondaży za dokumentem opowiedziałoby się ponad 70 proc. mieszkańców Autonomii, co byłoby politycznym ciosem dla Hamasu. Jeszcze w styczniu Hamas zdecydowanie pokonał Fatah, czyli partię Abbasa, w wyborach parlamentarnych.

Innym żądaniem Abbasa było oddanie prezydentowi monopolu na negocjacje z Izraelczykami. Wczorajsze komunikaty Hamasu i Fatahu nie wyjaśniały, czy Hamas zaakceptował to bolesne ustępstwo. Nie całkiem jasny charakter kompromisu oraz brak zapisów o respektowaniu przez Hamas umów zawartych przez Izrael z nieżyjącym już od półtora roku Jaserem Arafatem sprawiły, że izraelski rząd bagatelizował wczorajsze porozumienie. - To wewnętrzna umowa Palestyńczyków bez skutków dyplomatycznych - mówił wczoraj rzecznik izraelskiego premiera.

Dla Izraelczyków prawdziwym testem intencji Hamasu jest bowiem teraz los Gilada Szalita, czyli 19-letniego izraelskiego szeregowego, którego islamistyczne bojówki porwały w niedzielę z posterunku na granicy ze Strefą Gazy. - Modlę się w domu, bo co innego mogę zrobić dla mego syna? Porywacze też mają dzieci. Może oszczędzą mojego chłopca - rozpaczał wczoraj w izraelskiej TV ojciec porwanego.

- Jeśli temu Izraelczykowi coś się stanie, Izrael uderzy bezpośrednio w ciebie! - ostrzegał wczoraj Mahmud Abbas palestyńskiego premiera Ismaila Haniję z Hamasu. Jednak Hanija sam jest zakładnikiem radykalnego skrzydła Hamasu, któremu przewodzi rezydujący w Damaszku szef tej organizacji Chaled Maszal. Wedle przecieków z izraelskiego wywiadu, na które powołuje się izraelski dziennik "Haarec", to właśnie Maszal nie zgadza się na uwolnienie Gilada Szalita i żąda w zamian oswobodzenia przez Izrael części palestyńskich więźniów.

Copyright © Agora SA