Kaukaz ucieka przed monopolem Gazpromu

Gruzja nie będzie już zależna od monopolu Gazpromu. Do Tbilisi dotarł gaz z wielkich złóż na Morzu Kaspijskim. Ale utrata monopolu wcale nie zaszkodzi Rosjanom.

Po miesięcznej przerwie konsorcjum BP i Statoil wznowiło eksploatację złóż gazu Shah-Deniz w azerskiej części Morza Kaspijskiego. To bardzo dobra wieść dla Gruzji i Azerbejdżanu, które mają problemy z dostawami surowca od Gazpromu. Kiedy w połowie grudnia wydobycie z Shah-Deniz wstrzymano z powodu niewyjaśnionych problemów technicznych, a USA nie zgodziły się na dostawy do Gruzji gazu z Iranu, Tbilisi znalazło się pod ścianą. Aby nie zostać bez surowca w 2007 r., Gruzja musiała zaakceptować drastyczną podwyżkę zapłaty dla Gazpromu. Za 1000 m sześc. rosyjskiego surowca, Gruzja płaci teraz 235 dolarów - ponad dwa razy drożej niż w zeszłym roku. Zamówionego w Rosji 1,1 mld m sześc. gazu nie starczyłoby też Gruzji na cały rok. Niedobory uzupełni kaspijski surowiec, transportowany nową rurą z Baku do Turcji.

W tym roku w zamian za tranzyt Gruzja dostanie tym połączeniem 0,25 mld sześc. surowca w cenie 62 dolarów za 1000 m sześc. Ponadto Turcja odstąpiła Gruzji 1,1 mld m sześc. surowca, wycenionego na 120 dolarów za 1000 m sześc. Surowiec ze złóż Shah-Deniz poprawi też sytuację Azerbejdżanu, który zrezygnował w tym roku z zakupów rosyjskiego gazu, bo uznał, że jest za drogi.

Na utracie monopolu w Gruzji Rosjanie mogą skorzystać. Zarobią więcej na dostawach do Tbilisi, a dodatkowo będą wypierać konkurencję z Turcji. Niedobory po zostawionym na Kaukazie kaspijskim gazie, Ankara uzupełni zwiększonym importem surowca z Rosji.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.