Dymisja sędzi sądu najwyższego USA może zmienić Amerykę

Pierwsza kobieta w sądzie najwyższym Stanów Zjednoczonych podała się wczoraj do dymisji. Jej odejście może doprowadzić m.in. do zdelegalizowania w USA aborcji

Informacja o dymisji O'Connor (powodem jest prawdopodobnie choroba) wywołała w Waszyngtonie polityczną burzę. Sąd najwyższy ma bowiem zasadniczy wpływ na najważniejsze decyzje prawne, np. o karze śmierci, prawach obywatelskich i aborcji. Decyzje sądu zawsze trafiają na czołówki gazet, a spekulacje o następcy O'Connor zdominowały w piątek wszystkie programy informacyjne w TV.

O'Connor jest pierwszym od 11 lat sędzią dziewięcioosobowego sądu najwyższego, który podał się do dymisji. Sędziowie ci są mianowani przez prezydentów (i zatwierdzani przez Kongres) dożywotnio - 80-letni prezes sądu najwyższego William H. Rehnquist od lat ciężko choruje i plotki o jego dymisji co chwila trafią do gazet.

Sędzia O'Connor została mianowana jeszcze przez prezydenta Ronalda Reagana jako pierwsza kobieta w historii sądu najwyższego USA. Uważana była wówczas za umiarkowanego konserwatystę, ale nie przyłączyła się do swych konserwatywnych kolegów próbujących doprowadzić do zdelegalizowania aborcji. W latach 90. m.in. dzięki jej głosowi sąd najwyższy ograniczył stosowanie kary śmierci.

W 2000 r. głos O'Connor zdecydował o wyborze Busha na prezydenta. Sąd najwyższy głosował wówczas nad żądaniem Demokratów ponownego przeliczenia głosów w wyborach prezydenckich na Florydzie. Głosy ułożyły się wówczas tak, że o tym, kto będzie prezydentem USA - Bush czy kandydat Demokratów Al Gore - decydowała właśnie Floryda. Czterech sędziów liberalnych była za liczeniem głosów, czterech konserwatystów przeciw. O'Connor zagłosowała przeciwko ponownemu liczeniu i prezydentem został Bush.

Zgodnie z tradycją prezydenci mianują do sądu najwyższego sędziów, którzy wyznają podobną do nich filozofię prawa. Prezydent Bill Clinton mianował np. jednego z najbardziej liberalnych sędziów w historii sądu i drugą w historii kobietę. Do tej pory konserwatyści i liberałowie mieli w sądzie po czterech sędziów, a O'Connor dołączała w głosowaniach raz do jednych, raz do drugich.

Jeśli teraz prezydent Bush wskaże - co jest pewne - konserwatywnego sędziego, sąd najwyższy przechyli się zdecydowanie w prawo. Zdaniem większości ekspertów sąd zdelegalizuje wówczas aborcję, która stała się w USA legalna w 1973 r. właśnie dzięki decyzji kontrolowanego wówczas przez liberałów sądu najwyższego.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.