Ben Hitchcock, uczeń liceum, zmarł w sobotę przed północą w Beckenham w hrabstwie Kent. W związku z jego śmiercią aresztowano już co najmniej 14 osób. Jak twierdzą świadkowie, na miejscu ulicy starło się wtedy co najmniej 40 nastolatków, członków lokalnych gangów, uzbrojonych głównie w łańcuchy, noże i kije bejsbolowe.
- To wyglądało jak dobrze zaplanowana bitwa - mówi dziennikowi 'The Daily Telegraph" Glenn Tanio, b. policjant, który obserwował starcia. - Nigdy jeszcze nie wiedziałem, żeby coś takiego działo się w Anglii. Jako policjant wiele razy obserwowałem walki gangów, ale tutaj po prostu się bałem. Myślę, że gdybym wyszedł z domu, mogliby mnie zabić.
Wg świadków, Hitchcock nie brał udziału w bójce, ale tłum go zaatakował. Chciał uciec, ale dogonili go i zranili nożem na jednej z posesji. Mieszkańcy osiedla bali się wyjść z domów. - To był horror. Krzyczeli jak zwierzęta, obrzucali się cegłami na moim podjeździe - mówi jedna z mieszkanek.
Szesnastolatek to jednak z kilku ofiar niepowiązanych ze sobą starć na terenie Anglii. Ranna w piątek podczas bijatyki w pubie w północnym Londynie siedemnastolatka zmarła w sobotę w szpitalu. Policja aresztowała w związku z zajściem troje nastolatków. Krótko wcześniej w innych dzielnicach Londynu zastrzelono dzwudziestokilkulatka i śmiertelnie ugodzono nożem w nocnym klubie innego mężczyznę, 23-letniego.
W tym samym czasie zmarł w szpitalu mieszkaniec Gateshead, kilkakrotnie zraniony nożem na ulicy.
W niedzielę nad ranem w Scunthorpe w hrabstwie Lincs, 34-letni Kurd zginął w ulicznej bitwie. Policja aresztowała dziewięciu uczestników tych starć.