Przed wizytą Papieża w Kazachstanie

Papież wiezie nam przesłanie miłości dla wszystkich ludzi. Dlatego na pewno pójdę na niedzielną mszę - mówi Maksud, młody muzułmanin, którego spotkałem w meczecie w Astanie

Przed wizytą Papieża w Kazachstanie

Papież wiezie nam przesłanie miłości dla wszystkich ludzi. Dlatego na pewno pójdę na niedzielną mszę - mówi Maksud, młody muzułmanin, którego spotkałem w meczecie w Astanie

W wielu kazachskich miastach można się natknąć na stojące obok siebie meczety, kościoły, cerkwie i zbory. - Mój ojciec jest Rosjaninem - mówi Ludmiła Cebienko, emerytowana lekarka. - Mieszkaliśmy w domu zbudowanym przez Tatarów, ale w stylu architektury kazachskiej. Od dziecka pamiętam, że w naszym domu przenikały się różne kultury.

Kazachowie, którzy stanowią połowę 15-milionowej ludności kraju, uważają się za muzułmanów. Jednak większość przyznaje, że religia ma dla nich znaczenie czysto symboliczne. Z badań przeprowadzonych przed przyjazdem Papieża wynika, że zaledwie 3 proc. Kazachów regularnie praktykuje wiarę. - Po katastrofie, jaką przeżyły te ziemie podczas komunizmu, ludzie stracili kontakt ze swoimi wyznaniami - mówi biskup Tomasz Peta, administrator apostolski Astany. - Kazachstan był przecież de facto wielkim obozem koncentracyjnym. Ludzie są jednak bardzo spragnieni duchowości. Liczę, że Papież jeszcze bardziej rozbudzi to pragnienie.

Przyjazd Papieża to przede wszystkim święto dla prawie 200 tys. kazachskich katolików, głównie Polaków i Niemców. - Nigdy w życiu nie myślałam, że zobaczę Papieża i to w dodatku nie ruszając się z domu. - Papież w Astanie - ciągle nie mogę w to uwierzyć. To największe wydarzenie mojego życia - ze łzami w oczach opowiada Maria, która wraz z innymi kobietami kończy dekorować astańską katedrę. Na niedzielną mszę przyjadą jeszcze jej dzieci i wnuki spod Karagandy.

- Gdy Papież u nas wyląduje, być może nie będzie wielkich tłumów wiwatujących na jego cześć na ulicach, ale wszyscy mieszkańcy Kazachstanu są bardzo przychylni wizycie - zgodnym chórem mówią księża przygotowujący pielgrzymkę. Rzeczywiście. Na pytanie o Papieża mężczyźni modlący się w południe w jedynym z astańskich meczetów uśmiechają się od ucha do ucha. - To wielki człowiek - mówi 20-letni Maksud. - Od tylu lat wzywa ludzi, żeby się miłowali. Byłoby głupotą nie wysłuchać jego głosu. Wcale nie uważam przyjazdu Papieża za zagrożenie dla swojej wiary. Trzeba otwierać się na wszystko, co dobre . Maksudowi potakują koledzy. - Może Papież zdoła powstrzymać wojnę w Afganistanie? - zastanawia się Abdul Radar, Kazach z Iranu, który od kilku miesięcy uczy w astańskim meczecie podstaw islamu.

W kościele Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej świeczki zapala kilka staruszek. - Na Ukrainie Papież rozbudził w ludziach nadzieję. Może u nas będzie podobnie? - uśmiecha się Lena Timofiejewa. W odróżnieniu od papieskiej wizyty nad Dnieprem prawosławny patriarcha Rosji Aleksij II nie protestował przeciwko przyjazdowi Jana Pawła II do Kazachstanu. - Mało tu nas prawosławnych, same staruchy - jak my. Na katolicyzm już nie przejdziemy. Po co patriarcha miał protestować? - śmieją się kobiety w cerkwi. Jednak proboszcz ich parafii nie daje namówić się na rozmowę o Papieżu. Zdradza tylko, że na mszę nie pójdzie, ale obejrzy ją w telewizji.

Na wizycie Jana Pawła II ogromnie zależy władzom Kazachstanu, zwłaszcza prezydentowi Nursułtanowi Nazarbajewowi, oskarżanemu przez opozycję o wprowadzenie rządów autorytarnych. W zeszłym roku Papież przyjął w Watykanie przebywającego na wygnaniu lidera opozycji Akeżana Każegeldina. Teraz Nazarbajew chce się dzięki Papieżowi uwiarygodnić w oczach Zachodu oraz wzmocnić swój autorytet wśród Kazachów. Na wszystkich plakatach z Papieżem, którymi zalepione jest centrum Astany, widać postać prezydenta. - Skoro Nazarbajew zaprosił Papieża, to nic dziwnego, że jest na plakatach - młoda Kazaszka nie widzi w tym nic niestosownego.

Marcin Wojciechowski, Astana

Copyright © Agora SA